Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Kwiaty i tarot

Tekst: Sławomir Parfianowicz

Strych - nisze zamiast ścian

Przywykliśmy do tego, że to my kształtujemy świat wokół nas, nadajemy mu znaczenie. Tylko nieliczne osoby potrafią wsłuchać się w milczącą mowę przedmiotów i podążać za nią. Tacy są właściciele niezwykłego mieszkania na strychu przedwojennej kamienicy w Warszawie. Gospodarz zajmuje się tarotem, gospodyni maluje. Tarot to odkrywanie i rozszyfrowywanie znaków, odpowiadanie na pytania. Malarstwo - tak jak je pojmuje gospodyni - to dążenie do odczytywania znaczeń zawartych w otaczającym świecie. Można powiedzieć, że zajęciem obojga jest interpretowanie tego, co znajduje się wokół nas.

Wiele czynników wpłynęło na kształt tego wnętrza, jednak dwa wysunęły się na plan pierwszy. Po pierwsze - karkołomny układ. Po drugie - fakt, że to nie tylko mieszkanie, ale i miejsce pracy obojga gospodarzy.

Duża część powierzchni pod skosem dachu, liczne słupy i belki więźby dachowej oraz brak okien (światło wpadało wyłącznie przez świetliki) stanowiły wielkie wyzwanie dla nowych właścicieli. To, że kamienica jest objęta ochroną konserwatorską, dodatkowo ograniczało zakres przebudowy.

Gospodarze zachowali oszalowanie stropów płytą pilśniową i przemyślne zabezpieczenia krawędzi sosnowymi listwami - dzieło anonimowego fachowca. Żeby uniknąć - zdawałoby się nieuchronnego - poczucia przytłoczenia, postanowili nie dzielić wnętrza ścianami. Otwarta przestrzeń w połączeniu ze zręcznie zaaranżowaną "scenografią" (bo tak chyba wypadałoby określić sposób posługiwania się przedmiotami) pozwoliły uzyskać wrażenie głębi. Skutecznie zrekompensowało to zbyt małą wysokość pomieszczeń.

Ceną, jaką trzeba zapłacić za brak podziałów, jest wzajemne "sublokatorstwo" różnych funkcji. Jadalnia, sypialnia, pracownia malarska i salonik, a nawet część kuchni (lodówka) to w istocie jedno wspólne pomieszczenie. Skomplikowana architektura tego strychu sprzyja jednak tworzeniu nisz, dzięki czemu łatwiej godzić różne zajęcia w jednym wnętrzu.

Dobrym pomysłem okazało się również wsunięcie pod skosy największych mebli: stołu jadalnego, łóżka, szafy. Telewizor i komputer - przedmioty w rozumieniu gospodarzy najbardziej kłopotliwe - znalazły schronienie w tarotowym gabinecie gospodarza. Ten niewielki pokój to oddzielne pomieszczenie; wchodzi się do niego z korytarzyka. Jest urządzony bardzo prosto, jedynie pentagram na blacie stolika i świeca mogą się kojarzyć z czymś magicznym. Taki wystrój ma ułatwiać refleksję i skupienie kwerentowi, czyli osobie, która w tarocie szuka odpowiedzi na swoje pytania. Nic więc dziwnego, że telewizor został ukryty za kotarą.

To nietypowe mieszkanie ulega nieustannym, choć powolnym przeobrażeniom. Właściciele dokonują zmian niezwykle rozważnie. Najpierw długo się zastanawiają nad ich sensem. Nigdy nie trafiają tu rzeczy zuniformizowane i powtarzalne; wiele z nich jest naznaczonych ręką gospodarzy, niektóre zostały własnoręcznie przez nich wykonane.

    Więcej o:

Skomentuj:

Kwiaty i tarot