Aneta Kosiba, architekt wnętrz: - Przemiana tego nieatrakcyjnego pokoju w miłe dla oka wnętrze nie była łatwym zadaniem. Największym problemem był niski budżet - to uniemożliwiło zakup nowych mebli, które zastąpiłyby stare sprzęty, mocno już zużyte i niepasujące do siebie. Musiałam więc ograniczyć się do kosmetycznych zmian. Zaczęłam od... porządków. Stosy rzeczy zalegających na podłodze i na regaliku schowałam w innych miejscach, a ściany odświeżyłam, co nie kosztowało dużo. Resztę pieniędzy mogłam przeznaczyć na zabiegi upiększające. W efekcie pojawiły się nowe zasłony w oknie, skóra na podłodze, narzuta na mocno wyeksploatowanej kanapie i kilka dekoracyjnych drobiazgów, a z mebli - jedynie trzy krzesła. To wystarczyło, by wnętrze nabrało wyrazu.