Wnętrza: zielony dom na warszawskim Żoliborzu
Intensywny kolor, futurystyczne meble i oświetlenie. W ultranowoczesnych wnętrzach młodego domu, który wyrósł między nobliwymi willami warszawskiego Żoliborza.
W awangardowym zamyśle architektów Mateusza Baumillera i Przemysława Lisieckiego dom miał stać odwrócony do ulicy "plecami". Jedyną dekoracją białej, pozbawionej okien fasady miały być czarne, stalowe drzwi i brama do garażu z motywem przecinających się linii przypominających rozrzucone bierki, grę popularną w latach 80., kiedy architekci oraz Adam, właściciel domu, byli chłopcami. Wnętrze cechować miała podobna powściągliwość: wszechobecna biel, z płaszczyznami jasnego drewna oraz czerni i dyskretnymi akcentami koloru.
fot. Rafał Lipski
Nad kuchnią wpuszczoną w blat z corianu futurystyczny okap Elica, który współgra z oświetleniem w formie kulistych "oczek" umieszczonych pod sufitem i formą oryginalnego kominka w salonie.
Ale życie, już na etapie projektu, zmodyfikowało purystyczne założenia. Na życzenie właścicieli w przyziemiu pojawiło się panoramiczne okno z widokiem na uliczkę, a w jasnych wnętrzach zagościły soczyste kolory. Na parterze pierwsze skrzypce gra jasna zieleń - ulubiony kolor Kingi, pani domu. Radosna barwa wzięła w posiadanie zarówno pozbawioną kantów, połyskującą skorupę, jak i przyjazne wnętrze kubika usytuowanego centralnie w otwartej przestrzeni. Funkcjonalna konstrukcja mieści łazienkę, garderobę i kuchenną zabudowę. Piętro wyżej żywa zieleń powraca w organicznych formach regałów w pokoju dziecinnym, by na koniec przypomnieć o sobie szczegółami geometrycznego wzoru na tapecie, którą wykończono wezgłowie łóżka w sypialni rodziców.
Aerodynamiczne formy i nasycone kolory zestawione z bielą, nowoczesne materiały, dynamiczne linie oraz opływowe kształty mogą się kojarzyć z designem "ery kosmicznej" z lat 60. albo ze współczesnym ekwipunkiem narciarskim i snowboardowym. Dlatego to wnętrze dobrze służy mieszkającej tutaj siedmioosobowej rodzinie, której styl życia trafnie oddaje słowo "aktywny". Rodzice wraz z piątką dzieci w okresie od grudnia do kwietnia weekendy spędzają w Zakopanem, gdzie wszyscy, poza dwójką najmłodszych maluchów, oddają się białemu szaleństwu.
Strefa kinomana (w podziemiu) jest wyposażona w wygodną kanapę i oryginalną bibliotekę (proj. Mateusz Baumiller). Zaokrągleniom siedziska wtórują linie neonu, będącego kopią instalacji z nieistniejącego już warszawskiego kina Skarpa.
W cieplejszych porach roku rodzina zamienia narty na rowery - w garażu stoi ich kilka z należącym do pana domu przedstawicielem sportowego designu na czele. Natomiast z kinem domowym, usytuowanym tak jak garaż w podziemiu, sąsiaduje przestronna narciarnia - sama tylko najstarsza córka trzyma tutaj pięć par desek!
Wszystkie te rodzinne skarby pokazuje mi pani domu, drobna szatynka o sportowej sylwetce ubrana w dżinsy i kolorowy T-shirt. - Właśnie wróciłam z biegania - rzuca wesoło. - Niedawno przebiegłam maraton, może niebawem wezmę się też wyczynowo za pływanie i rower? Sport jest naszą wspólną, rodzinną pasją!
- Od początku chcieliśmy, żeby dom był bardzo nowoczesny - wyjaśnia. - Zabawne, że gdy po raz pierwszy odwiedzili nas znajomi, ich synek zawołał zachwycony: ten dom to taki duży klocek Lego! Coś może jest w tym skojarzeniu. Oboje z mężem lubimy proste formy i przejrzyste konstrukcje. Nie lubimy natomiast zbędnych dekoracji oraz bibelotów. Ze względu na obecność dzieci kwestie praktyczne były istotniejsze niż na przykład wprowadzenie tutaj kolekcji rodzinnych antyków, którymi chcieliby nas obdarować starsi członkowie mojej, stosunkowo tradycyjnej, rodziny - dodaje.
W pokoju starszych chłopców obowiązuje równouprawnienie, jeśli chodzi o przestrzeń. Bliźniacze konstrukcje złożone są z biurka, łóżka z drabinką i regałów naśladujących plaster miodu (proj. Mateusz Baumiller).
Dom Kingi i Adama miał być wygodnym miejscem do życia, perfekcyjnie skonstruowaną maszyną do mieszkania. Rozmiary działki wymusiły konieczność rozbudowy wzwyż, na kilku poziomach. Przestrzeń została więc zaaranżowana w taki sposób, by dawała mieszkańcom wrażenie przenikania się poszczególnych kondygnacji i otwarcia (stąd przeszklenia w obrębie ciągów komunikacyjnych i ścian działowych).
Priorytetem była swobodna komunikacja między domownikami - oglądając film w otwartym kinie domowym w podziemiu rodzice na pewno usłyszą głos dziecka dobiegający z pokoju znajdującego się na piętrze. Jedynie ich sypialnia wraz z garderobą i łazienką usytuowana na samej górze domu została subtelnie odseparowana. - Każdy potrzebuje czasami prywatności, to zrozumiałe - mówi Kinga. - Staramy się więc ją sobie nawzajem zapewniać. Ale ja wychodzę z założenia, że jeśli jesteśmy rodziną, to powinniśmy naprawdę żyć razem w tym domu. Najstarsza córka pożycza więc czasem swój pokój młodszym braciom, a bracia z kolei wiedzą, że nie należy tam bałaganić. U nas jest inaczej niż w większości domów, gdzie każdy ma wydzieloną własność pokoi, a częścią wspólną pozostaje tylko parter domu - podkreśla gospodyni.
fot. Rafał Lipski
Sufit z napinanej membrany z systemem LED RGB pozwala na błyskawiczną zmianę koloru białej łazienki, w którym jedynym stałym akcentem barwnym jest obramowanie wokół lustra.
Adam, prawnik obdarzony wyobraźnią przestrzenną, od początku brał udział w procesie projektowania. Dzięki udanej współpracy z architektami (zaprojektowali oni nie tylko bryłę oraz układ funkcjonalny, ale także meble) wnętrze domu jest równie funkcjonalne, co efektowne.
Twórczy właściciel ekscytował się postępami prac nie mniej niż projektanci. Pokazywał znajomym plany, nanosił na nich korekty. Zdolności artystyczne odziedziczył po rodzicach: matce, reżyserce, i ojcu, operatorze filmowym. Syn wybrał drogę zawodową odmienną od ścieżek rodziców, jednak podczas prac budowlanych i wykończeniowych obudził się w nim "mały artysta", jak mówi żona. Zafascynowany współczesną architekturą i designem podszedł do tematu odważnie, co wprawiło w zachwyt Mateusza i Przemysława.
Schody wykończono lakierowanym drewnem, a na ścianie powtórzono motyw z bramy garażu. Nad schodami, za ścianą ze szkła znajduje się garderoba.
Pomimo kilku ustępstw na rzecz pragmatyzmu (w tym domu mieszka piątka dzieci!) współpraca z Adamem dała architektom szansę rozwinięcia skrzydeł i okazję do niezłej zabawy - gry formą i kolorem. Równocześnie żmudny proces, który inwestorom często spędza sen z powiek, jemu, jako współtwórcy, sprawił ogromną frajdę. Na tyle dużą, że wprowadzając się wraz z rodziną do wykończonego domu, rozważał po raz pierwszy w życiu, czy aby nie minął się z powołaniem...
- Więcej o:
- dom