Z północy na południe - skandynawskie mieszkanie z włoskim temperamentem
Miało być dla niego, a wyszło dla nich. Ania i Paweł urządzili się w skandynawskim duchu, ale z iście włoskim temperamentem.
Z tym mieszkaniem łączą się moje wspomnienia z dzieciństwa - opowiada Paweł. - Dom należał kiedyś do dziadków, do których regularnie przychodziliśmy na niedzielne obiady. Często wpadali sąsiedzi. Przyjęcia trwały godzinami, a ile krążyło opowieści! Znałem każdy kąt w okolicy.
Kamienica na warszawskiej Woli liczy zaledwie osiem mieszkań. Jest zacisznie i spokojnie, a do centrum rzut kamieniem. Kiedy Paweł dostał mieszkanie w spadku, cieszył się, że wróci do dobrze mu znanego miejsca. Anię poznał, gdy remont zbliżał się ku końcowi. Meblowali się już razem, a we wrześniu zeszłego roku stanęli na ślubnym kobiercu.
Fot. Michał Skorupski
Ania od razu zaakceptowała wizję mieszkania, dorzucając własne życzenia. Spodobał jej się pomysł Pawła na stonowaną paletę kolorów i proste formy mebli. - Od wielu lat pracuję w szwedzkiej marce, dobrze więc poznałem zarówno skandynawską kulturę, jak i wzornictwo. Lubię tamtejszy styl życia i chciałem choć trochę przeszczepić go na własny grunt - tłumaczy gospodarz swój wybór. - A kanapa w kuchni i szalona limonka? - pytam. - To samo pytanie zadała mi Ania, gdy się poznaliśmy - śmieje się. - Odpowiedziałem wtedy, że może sobie leżeć z lampką wina i patrzeć, jak dla niej gotuję.
Bo tak jak nieobcy jest Pawłowi świat północy, tak równie nieźle odnajduje się w smakach południa. Razem z Anią uwielbiają gotować. On celuje we włoskich crostini, ona jest mistrzynią pasty. Oryginalną kuchnię podpatrują w ukochanej Italii. Odkąd się poznali, byli już w Rzymie (to tam odbyła się ślubna sesja), Neapolu, Wenecji i we Florencji. Teraz planują wypad do Mediolanu. Może przywiozą stamtąd nowe przepisy?
- Więcej o: