W oceanie barw - dom w Bolesławcu w wesołej, kolorowej aranżacji
W przedwojennym domu w Bolesławcu panuje atmosfera pełna radości i swobody. Tworzy ją zastosowana w aranżacji bogata paleta barw i wyposażenie pochodzące z pogranicza różnych stylistyk. Eklektyczne, intrygujące i z charakterem wnętrza zaprojektowała Beata Szczudrawa.

W spokojnej, zielonej dzielnicy Bolesławca stał pusty, przedwojenny dom bez oznak życia. Marta i Remik codziennie przechodzili obok, spacerując ze swoimi trzema psami. Czteropoziomowy budynek przyciągał ich uwagę aurą tajemniczości, zasiewając nieodpartą myśl o zamieszkaniu w nim. Marzenie dość nieoczekiwanie wydało się realne do spełnienia, kiedy pewnego razu zobaczyli, że ktoś krząta się przy budynku. Okazało się, że to właściciele – małżeństwo mieszkające za granicą. Zapytani o możliwość kupna, początkowo odpowiedzieli niejednoznacznie, ale poznawszy bliżej Martę i Remika podczas kilku kolejnych spotkań, w końcu postanowili sprzedać im dom. Rodzina z dwoma córkami – Polą i Misią oraz małym stadem ukochanych psów zamieszkała w domu na kilka lat, dojrzewając do decyzji o remoncie i przekształceniu zastanej przestrzeni do swoim potrzeb. Realizacji tego zadania podjęła się Beata Szczudrawa.


Projektantka, podążając tropem otrzymanych od Marty wskazówek co do funkcjonalności, ulubionych kolorów i stylistyki, stworzyła przyjazne, barwne wnętrze z intrygującymi akcentami, któremu ton nadają meble i dekoracje po poprzednich właścicielach, a także te, które przywędrowały z nowymi gospodarzami. Swoje kluczowe miejsce otrzymały zgromadzone przez rodzinę plakaty, grafiki, kredens po babci czy fotel z okresu PRL-u. Beata Szczudrawa dopasowała do nich nowe elementy aranżacji, kreując przestrzeń, w której wyraźnie wybrzmiewają zainteresowania, historie i osobowości właścicieli. Projektantka z entuzjazmem wspomina pracę nad kolorystyką projektu:
– Nieczęsto miewam sytuacje, by do jednego projektu trafiała taka różnorodność barw. Gdyby nie odwaga Marty i wielkie zaufanie do mojej pracy, nie byłoby takiego efektu swobodnej i pełnej radości, odważnej aranżacji. W ankiecie z ponad 200 pytaniami, którą standardowo wysyłam klientom, żeby poznać ich potrzeby, Marta zaznaczyła inspirujące ją style: eklektyczny, industrialny i skandynawski. A kolory: szarość, róż, zieleń, biel, musztardowy, niebieski, różne akcenty kolorystyczne w dodatkach oraz kontrasty. Kolorowe szaleństwo zainicjowały plakaty, które ostatecznie zawisły w salonie. Wszystko to pozwoliło mi poczuć, że możemy iść w nietuzinkowe rozwiązania.

Dużo czasu poświęcono również na opracowanie układu funkcjonalnego odpowiadającego domownikom. Rodzicom zależało na tym, aby ich córki miały wymarzone, osobne pokoje. Dziewczynki zajęły więc całe poddasze, którego przestrzeń podzielono po połowie, wyznaczając w dwóch pokojach strefy nauki, spania oraz miejsce z szafami do przechowywania. Na piętrze zorganizowano sypialnię rodziców, dużą garderobę i obszerną łazienkę z prysznicem. Parter w naturalny sposób przemienił się w rodzinną część dzienną z otwartą kuchnią, jadalnią, salonem i strefą wejścia. W piwnicy wyznaczono pomieszczenie gospodarcze, pralnię oraz łazienkę, w której Marta może pielęgnować swoje rasowe, wystawowe psy.

Salon, kuchnia i jadalnia emanują spójną kolorystyką, z dominacją nasyconych szarości, ciemnego drewna i czerni przełamanych bielą. Barwy te przyjmują rolę tła dla kilku wyrazistych akcentów. A są nimi przede wszystkim plakaty Marty zawieszone nad sofą, od których wszystko się zaczęło i do których dobrano kolorystykę wyposażenia salonu oraz towarzyszące im meble wypoczynkowe. Stanął tu odnowiony zielony fotel klubowy Gera i sofa w melanżowej tapicerce dopasowanej do palety barw ze wspomnianych grafik. Podobny zestaw kolorystyczny wyszukano dla dywanu zakupionego do kącika wypoczynkowego. Całość domyka loftowa ścianka, przy której umieszczono niską szafkę RTV i telewizor. Po drugiej stronie ścianki, w holu wejściowym stanęła szafka na buty. Transparentne przepierzenie zastąpiło istniejącą tu wcześniej murowaną ściankę. Teraz dzięki jego przeszklonej odmianie przy drzwiach wejściowych jest więcej światła.


Z salonu przechodzi się szerokim przejściem do jadalni. Na tle ciemnoszarej ściany wyeksponowano kredens – pamiątkę rodzinną po babci. Mebel odnowiony według sugestii pani domu zyskał zamiast szyb czarną siatkę. Ustawiony obok drewniany stół, dopasowany kolorystycznie do ciemnego parkietu, za towarzystwo ma czarne, lekkie wizualnie krzesła z giętego drewna z dodatkiem plecionki wiedeńskiej. Nad stołem zawisła wspaniała, duża, odrestaurowana czarna lampa industrialna z lat 80.


A skoro mowa o oświetleniu, trzeba wspomnieć o całym jego projekcie, który zakładał wykorzystanie jak największej ilości lamp spoza masowej produkcji, co idealnie wpisało się w koncepcję łączenia starych mebli z nowymi. Współczesne metalowe, w typie loftowym oprawy przeplatają się z tymi starymi, odnowionymi specjalnie na potrzeby projektu. Wiele z nich zamontowano na długich, czarnych przewodach, nierzadko prowadzonych natynkowo na ścianach.



Ten typ oświetlenia zastosowano przy wyspie kuchennej, która wyznacza umowną granicę pomiędzy jadalnią a strefą gotowania. Granitową, czarną, połyskującą sylwetkę wyspy dopełnia ściana, przy której stanęła zabudowa – z wykończeniem szkliwionymi w czerni kaflami o nierównej powierzchni. Pozostałe meble kuchenne stanowią białe, matowe szafki skontrastowane również z tym samym co na wyspie, kamiennym blatem i płytkami.


W podobnym klimacie, z feerią barw urządzono sypialnię rodziców. Została umeblowana zestawem w granatowym wykończeniu. Głęboki, z nutą elegancji kolor powtórzono na dwóch ścianach. Ale wisienką na torcie jest powierzchnia za zagłówkiem łóżka, wykończona abstrakcyjną, wielobarwną tapetą, która wprost „zalewa” przestrzeń. Ważna jest tu gra powierzchni wykończonych w macie, półmacie oraz satynie. Ozdobną rolę pełnią złote detale. Wystrój wypada intrygująco i trochę teatralnie, ale jednocześnie sprzyja wyciszeniu i relaksowi, co było głównym efektem do osiągnięcia w sypialni.


W sąsiadującej z pokojem rodziców łazience zagościł burgund. Piękne płytki w ciepłym, dojrzałym odcieniu bordo zestawiono z cementowymi kaflami zdobionymi akcentami zieleni i różu. Te ułożone na podłodze urocze płytki z kwiatowym wzorem to rzemieślniczy wyrób. Czekano na nie cierpliwie, bo są wyjątkowe. Neutralnym dopełnieniem barwnej kompozycji jest matowa szarość frontów szafek łazienkowych, którą urozmaicają czarne uchwyty. Czarne są również inne dodatki: metalowa oprawa lustra, wisząca lampa, armatura, podręczny stołek czy profile i zawiasy kabiny prysznicowej.


Łazienkę w piwnicy wykończono w prostym zestawie kolorystycznym: przygaszonych błękitów z dodatkiem czerni i motywu drewna. Odcień ścian i meblowej zabudowy stelaża dopasowano do szaroturkusowego wybarwienia płytek podłogowych.
W realizacji zachwyca przede wszystkim wrażliwość na kolory i wzajemne ich dopasowanie. A umiejętne zestawienie elementów z pogranicza różnych stylów sprawia, że wnętrze zyskuje niepowtarzalną atmosferę.




- Więcej o:
W oceanie barw - dom w Bolesławcu w wesołej, kolorowej aranżacji
Mieszkanie we Wrocławiu w stylu mid-century modern
Fine Spot w Wieży Ciśnień Borek - projekt pracowni mode:lina™
Sztuka w biurze: od dekoracji do inwestycji i budowania tożsamości firmy
Aranżacja mieszkania w Krakowie - projekt Loft Affair
Mieszkanie w stylu eklektycznym na Starym Mieście w Krakowie
Projekt małego mieszkania... na kółkach
Pilatesroom w Browarze Huggerów - wnętrza projektu Eweliny Jankowskiej