W rytmie miasta - mieszkanie na warszawskiej Starej Ochocie
Eklektyczne wnętrza tego warszawskiego mieszkania to połączenie tradycji przedwojennej kamienicy, geometrycznych form współczesnej, wielkomiejskiej architektury, wspomnień wakacyjnych wypraw i domowego ciepła. Idealna oaza dla jego właściciela, który w zabieganym codziennym życiu potrzebuje chwil wyciszenia i relaksu.
Mieszkanie na warszawskiej Starej Ochocie miało być jedynie inwestycją pana domu, Marcina, który na co dzień związany jest z niedużą miejscowością oddaloną o 50 kilometrów od stolicy. Tam prowadzi firmę. I choć podróże do Warszawy były jego codziennością, nie rozważał przeprowadzenia się tu na stałe. Klimatyczne Filtry od zawsze stanowiły jednak jego ulubioną część miasta, a widok z okien tego 75-metrowego mieszkania na zabytkowe budynki warszawskich Filtrów i zarazem nowoczesną panoramę metropolii od razu przekonał go do zakupu – pomimo, że mieszkanie, urządzone w czasach PRL-u, było zrujnowane. Zamierzał przygotować je na wynajem.
Skorzystał z pomocy, poleconej przez przyjaciół, architektki wnętrz z Krakowa – Joanny Strończyk. Z racji napiętego kalendarza właściciela spotkali się tylko raz, a cały projekt został wykonany zdalnie – architektka nigdy nie widziała mieszkania na żywo. Pan domu miał jasno sprecyzowany gust, a jego własne doświadczenie w branży budowlanej było dodatkowym atutem podczas prac nad projektem. Chciał zachować klimat mieszkania w kamienicy z początku XX wieku, ale jednocześnie wprowadzić nowoczesne, minimalistyczne elementy, które odzwierciedlają jego estetykę i zakres, którym zajmuje się jego firma, wykonująca elementy wystroju wnętrz z metalu.
Pierwsza myśl, która mi się pojawia, kiedy wspominam pracę nad tym projektem, to świetna komunikacja i spójny gust stylistyczny z Marcinem. Myślę, że te kwestie okazały się kluczem do efektywnej współpracy. Wizualizacje zostały zaakceptowane w pierwszej wersji, później drobne korekty dotyczyły już tylko ewentualnych niespodzianek konstrukcyjnych.
Dla pana domu od razu było jasne, że oryginalna dębowa podłoga (przez lata ukryta pod linoleum) to jeden z elementów, który musi zostać w mieszkaniu. Zmianie uległ natomiast układ wnętrz.
Od strony ruchliwej ulicy znajdowały się dwa wąskie pokoje, w tym sypialnia, natomiast salon usytuowany był od strony dziedzińca. Próbowałem przespać noc w sypialni, ale było to niemożliwe. Dlatego podjąłem decyzję o otwarciu przestrzeni od ulicy i stworzeniu tu salonu z kuchnią, a przeniesieniu sypialni na stronę od dziedzińca.
W salonie na uwagę zasługuje oryginalna, odkryta spod tynku ceglana ściana i duża welurowa kanapa w intensywnym granatowym kolorze. Na zasadzie kontrastu architektka wprowadziła czarny aneks kuchenny, który pomimo wyrazistej barwy wtapia się we wnętrze. Przeszklone, metalowe drzwi, dzieło firmy, należącej do pana domu, prowadzą do gabinetu. Dzięki nim całe wnętrze tej części mieszkania jest przestronne i jasne. Decyzja o wprowadzeniu firanek – zarówno jako ozdoby okien, jak i sposobu na oddzielenie gabinetu od części wypoczynkowej, nadała mieszkaniu przytulny klimat.
Czarne elementy zostały powtórzone przez projektantkę w sypialni. Ustawione centralnie łóżko gra pierwszoplanową rolę, a za jego wezgłowiem znajduje się czarna szafa – wykorzystanie czarnej farby na ścianie i suficie sprawia, że pokój zyskuje głębię, a strefa garderobiana jest optycznie wydzielona. Ciekawym rozwiązaniem jest zainstalowanie w sypialni osobnego prysznica i toalety, które zostały umieszczone w trudnej do zagospodarowania wnęce, z trzech stron otoczonej kominami.
Mieszkanie tak przypadło do gustu Marcinowi, że postanowił tu częściowo zamieszkać. Plany wynajmu poszły w zapomnienie. Jednak intensywny tryb życia – pan domu dzieli swój czas między obowiązki zawodowe, a pasję, którą jest promowanie w Polsce nowej dyscypliny sportu, jaką jest padel – sprawił, że w mieszkaniu ciągle brakowało niektórych mebli. Łatwo dostępne propozycje ze sklepów nie trafiały w jego gust. Mieszkanie po kilku miesiącach niepostrzeżenie stało się głównym lokum pana domu. Pilnie wymagało więc jeszcze kilku elementów, które umożliwiłyby wygodniejsze przechowywanie rzeczy i nadałyby mu bardziej domowy charakter. Razem ze swoją partnerką zdecydowali się zaprojektować potrzebne meble. Pomysł narodził się naturalnie, a wynikał z zamiłowania obojga do designu, jego doświadczenia w wykonywaniu elementów wystroju i jej w stylizacji wnętrz. Tak powstała idea marki mebli
Rombo, którą duet obecnie rozwija. W gabinecie stanął więc minimalistyczny metalowy regał z kolorowymi frontami i funkcjonalne biurko, które służy panu domu podczas długich godzin spędzanych nad projektami zawodowymi. W sypialni pojawiła się komoda z drewnianymi frontami, a czerwony stolik o geometrycznej linii doskonale skomponował się z welurową kanapą w salonie.
Eklektyczny charakter mieszkania podkreślają pamiątki z podróży i wyszukane na pchlich targach dekoracje – takie jak pochodząca z wyprawy na Filipiny maska, która znalazła swoje miejsce w łazience czy bębenek w salonie, który od czasu do czasu pełni funkcję stolika pomocniczego. Kolejnym ważnym elementem wystroju stały się rośliny, stanowiące przeciwwagę dla surowego, loftowego charakteru mieszkania z ceglaną ścianą i metalowymi akcentami. Pierwotny projekt architektki, oddający charakter pana domu i unikatowe elementy wystroju wprowadzone w kolejnych miesiącach sprawiły, że warszawskie lokum stało się w końcu dla właściciela prawdziwym domem.
- Więcej o:
Podmiejski dom z wnętrzami projektu STUDIO. ORGANIC
Małe, ale odważne: 37-metrowe mieszkanie na warszawskiej Woli
W domowym zaciszu - aranżacja projektu K + B ARCHITEKCI
Willa w stylu secesyjnym niedaleko Zurychu
Aranżacja wnętrz 250-metrowego domu w Łodzi
180-metrowy apartament na warszawskiej Białołęce z nagrodą European Property Awards
Nowoczesny apartament w Krakowie - projekt Mango Investments
Aranżacja mieszkania na wynajem w Tarnowie