Dom z dwupiętrową częścią dzienną
Wysokie wnętrze wydaje się większe i odwraca uwagę od okien wychodzących na ciasną działkę, ale niesie ze sobą rozmaite niebezpieczeństwa, włącznie z wrażeniem ?taniego efekciarstwa?. Dlatego warto umieć wyważyć za i przeciw takiego rozwiązania.
DOM PIĘTROWY Z GARAŻEM
Powierzchnia użytkowa: 215,7 m2
Powierzchnia zabudowy: 142,7 m2
Min. wymiar działki: 22,6x20,5 m
Autor: architekt Leszek Kalandyk
Kontakt: tel./fax: (12) 412 63 73, (12) 411 88 45
Jak będzie wyglądał dom?
Nie lubię taniego efekciarstwa. Szczególnym przykładem takich wyglądających sztucznie i nie na miejscu zabiegów mogą być wysokie, dwukondygnacyjne pomieszczenia w zwykłych rodzinnych domach. Tam, gdzie chodzi jedynie o efekt, dochodzi często do porażki wnętrzarskiej. Sztucznie podwyższony pokój może stracić proporcje, nastrój i charakter. Na dodatek mogą się pojawić problemy z akustyką (zbyt dużo "gołych" ścian) i mikroklimatem (przegrzanie albo wychłodzenie pomieszczenia przez nadmiar okien), a właściciele mogą ponosić wyższe niż w domu o standardowej wysokości koszty ogrzania wnętrza.
Na szczęście nie musi tak być. Wszystko jest kwestią dobrego projektu i późniejszej aranżacji wnętrza. Są budynki, które wręcz trudno sobie wyobrazić bez wysokiej przestrzeni, bez tego "oddechu" nad głową.
Jak stworzyć taką efektowną i dobrze działającą dwukondygnacyjną przestrzeń, pokazuje prezentowany projekt. Na jego przykładzie można prześledzić zalety i wady takiego rozwiązania, a także zastanowić się, jak uniknąć błędów.
Zgodnie ze swoim przeznaczeniem (na ciasną, miejską działkę) dom wygląda jak współczesna miejska willa. Parter, lekko cofnięty w stosunku do ścian pięter, pełni funkcję wysokiego cokołu. Nad nim dominują dwie kondygnacje białych ścian umiejętnie podzielonych proporcjonalnymi, dużymi oknami. Można powiedzieć - klasyka.
Spokojne, dobrze skrojone elewacje będą pasować do niemal każdego miejskiego otoczenia.
Autor projektu przyjął odważne założenie, że działka o powierzchni 400 m2 jest za mała na dom o klasycznych rozwiązaniach wnętrza. Dlatego cały parter przeznaczył na obszerny garaż, pomieszczenia gospodarcze i techniczne oraz wejście do domu. Uznał, że kontakt wnętrz parteru z ogrodem i tak byłby iluzoryczny - głównie z uwagi na... brak ogrodu. W związku z tym wszystkie najważniejsze pomieszczenia domu zostały przeniesione na dwie wyższe kondygnacje. I muszę przyznać, że wiele w tym racji. Bo jeżeli przyjrzeć się planowi przyziemia, to oprócz garażu i pomieszczeń technicznych niewiele więcej tam się zmieści. A poza tym - po co? Skoro nie ma ogrodu, tylko wąski pasek wokół budynku... A widoki na sąsiedztwo kiepskie, bo tam gdzie działki są małe, zwykle dom stoi na domu. W takich warunkach przeniesienie części dziennej o jedną kondygnację wyżej, niż to się zazwyczaj robi, wydaje się całkiem sensowne.
Najważniejszą zaletą przeniesienia salonu na piętro jest zyskanie wrażenia większej przestrzeni. Na każdej kondygnacji mamy odpowiednio dużo miejsca, aby właściwie rozmieścić pomieszczenia. I to mimo szczupłej działki. Drugą zaletą są lepsze oświetlenie wnętrz na piętrach (mniejsze zacienianie przez sąsiadów) oraz rozleglejsze widoki. Trzecią - może nieco iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, bo w takim domu nikt z ogrodu nie zajrzy nam w okna ani nie wejdzie przez nie do środka.
Wadą takiego rozwiązania może być przede wszystkim nadmierna liczba schodów i kondygnacji. Oczywiście lepsze byłyby i większa działka, i niższy dom. Przypomnijmy jednak, że mamy przecież do czynienia z projektem stworzonym specjalnie z myślą o miejskiej ciasnocie.
Jak tu się będzie żyło?
Wysoki na dwie kondygnacje salon, rzęsiście oświetlony dzięki wysokim oknom, stał się "gwoździem programu". Przyciąga wzrok jak magnes, odwracając uwagę od reszty budynku.
To wrażenie przestrzeni, potęgowane przez duże okna, rekompensuje ciasnotę działki i brak połączenia z ogrodem. Właśnie w wysokim salonie z dużym tarasem będzie się koncentrować dzienna aktywność mieszkańców. Będzie tu znacznie przyjemniej, niż gdyby całość miała typową wysokość 2,70 m.
Należy jeszcze wspomnieć o dużym tarasie sąsiadującym z pokojem dziennym. Jest on częściowo oszklony, a częściowo osłonięty żaluzjami - tak aby ochronić przed promieniami słonecznymi oraz zbyt ciekawskim okiem. Podobny taras znajduje się na ostatnim piętrze.
Przejdźmy się teraz po reszcie domu i sprawdźmy, jak rozplanowano po kolei jego wszystkie trzy poziomy.
Zacznijmy od parteru, który został zagospodarowany pomieszczeniami pomocniczymi i technicznymi. Ekscentrycznie dużo przestrzeni (aż 48 m2!) ma tu garaż. Również wejście do domu jest bardzo paradne. Do wnętrza wchodzimy przez sień, w której zmieści się aż 10 osób naraz. Oprócz ściany szaf jest tam miejsce na fotel, więc wygodnie zmienimy buty. Następnie przechodzimy do holu z efektownymi trójbiegowymi schodami wiodącymi do części dziennej. Za sobą zostawiamy szereg pomieszczeń techniczno-gospodarczych (m.in. pralnię i kotłownię).
Po pokonaniu pierwszej kondygnacji dostajemy się na piętro - do części dziennej. Przed wchodzącymi najpierw otwiera się widok na jadalnię z kuchnią na tyłach. Dopiero potem widać pokój dzienny.
Na poziomie pierwszego piętra domownicy mają jeszcze do dyspozycji pokój do pracy oraz łazienkę.
Ostatnie piętro to dwie sypialnie i łazienka. Jedna z sypialni sąsiaduje z górną partią wysokiego pokoju dziennego, oddzielona od niego przeszkloną ścianą.
Reasumując - wnętrze domu jest poukładane bardzo rozsądnie i bez zadęcia, mimo efektownej sztuczki w postaci dużego, wysokiego salonu. Z kolei salon nie sprawia wrażenia "przeskalowanego pudła", ponieważ został umiejętnie połączony z otaczającymi pomieszczeniami na obu kondygnacjach. Razem wnętrza tworzą bardzo harmonijną całość.
Można ewentualnie trochę pogrymasić, że architekci jak na tę powierzchnię (ponad 215 m2) przewidzieli w domu za mało sypialni (tylko dwie). Na szczęście na trzecią sypialnię można od biedy adaptować gabinet, tym bardziej że obok znajduje się łazienka.
Poza tym nie mam zastrzeżeń.
- Więcej o: