57-metrowe mieszkanie z imponującym tarasem
Łukasz, kierownik budowy, stawiał blok. Anna, projektantka, urządzała wnętrza. Można więc śmiało powiedzieć, że mieszkanie jest w całości ich kreacją.
Nowe osiedle dopiero projektowano, a Anna i Łukasz już wiedzieli, że chcą w nim zamieszkać. Centrum miasta, ale bardzo spokojna okolica, niska zabudowa, zieleń i piękne widoki – takiej okazji przegapić nie mogli. Gdy tylko ruszyła sprzedaż mieszkań, bez wahania kupili jedno z nich. Wybrali dwupokojowe, z ogromnym tarasem (30 m kw.), które odpowiadało zarówno ich możliwościom finansowym, jak i potrzebom. Niebawem jednak się okazało, że dwa pokoje to za mało – przydałby się trzeci, bo na świat miała przyjść Zuzia, pierwsza córka. Postanowili więc urządzić pokój dziecięcy w kuchni, a tę przenieść do pokoju dziennego, powiększonego kosztem przedpokoju. Wiązało się to wprawdzie ze zmianą układu kilku ścian, ale Łukasz na szczęście mógł bez problemu dokonać tych przeróbek, zanim jeszcze blok został ukończony.
Po otrzymaniu kluczy pałeczkę przejęła Anna, która zajęła się aranżacją wnętrz. – W naszej pracy zawsze dużo się dzieje. Chcieliśmy więc wracać do spokojnego azylu, w którym moglibyśmy ochłonąć po stresującym dniu – wspomina. Nic dziwnego, że wybrali minimalistyczny styl i spokojną kolorystykę. Co do ogółów oboje byli zgodni, różnice zdań pojawiały się tylko podczas omawiania szczegółów. – Ja myślałam o jasnej dębowej podłodze, Łukasz wolał ciemny orzech. Wtedy nie do końca go przekonałam, dopiero później przyznał mi rację – mówi Anna. I tak powstało funkcjonalne wnętrze o ponadczasowej urodzie, w którym dobrze się żyje całej rodzinie, teraz już czteroosobowej.
- Więcej o: