Szczęście prosto z katalogu
Parterowy dom ma swoje zalety, związane z późniejszą eksploatacją, a jeśli w dodatku wzięliśmy go prosto z katalogu, to nie da się ukryć, że oszczędzamy sobie dodatkowo sporo stresów związanych z procesem projektowym.
Projekt architektoniczny: biuro extradom, https://www.extradom.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 170 m2
Powierzchnia działki: 1360 m2
Mieszkańcy: małżeństwo i dorosły syn
Szacunkowy koszt budowy: 486 tys. zł (do stanu surowego zamkniętego, metodą gospodarczą)
Można projektowanie swojego domu traktować jak pisanie „Ulissesa” Joyce’a – ze świadomością, że pracuje się niemal nad opus magnum, dziełem życia, które musi nas wyrażać tak doskonale, jak odbicie w lustrze. Ale można zupełnie inaczej, z przekonaniem, że dom ma się nam oczywiście podobać i pasować do naszych upodobań, ale bez cyzelowania, niczym w szyciu na miarę, wszystkich części co do milimetra. Zamiast do krawcowej, idziemy wtedy po prostu do porządnej, solidnej sieciówki, przechadzamy się między półkami, przymierzamy, zazwyczaj lekko przymykając oko na drobne to i owo, a następnie, jeśli uznajemy, że warto, udajemy się do kasy. Potem karta, za dopłatą torba i uśmiech na do widzenia. „Życzymy przyjemnego używania”.
Drzewo, ptak, droga na… Garwolin
Zanim Grażyna i Przemysław mogli dokonać tych czynności, przez dwa lata szukali odpowiedniej działki do wzniesienia na niej własnego domu. Mieli już spore doświadczenie w temacie użytkowania budynku jednorodzinnego. Wcześniej mieszkali w domu rodziców żony, w niedużym mieście na Mazowszu, wiedzieli więc, jak wygląda eksploatacja tego rodzaju obiektu. Posesji szukali w różnych lokalizacjach, choć generalnie w okolicy, bo nie chcieli opuszczać swojego regionu. Działka, którą ostatecznie znaleźli, miała 1360 m2 powierzchni, leżała w obrębie wsi położonej w ich gminie, a przekonała ich do siebie ciszą i leśną oprawą sąsiedztwa. wysunięte. – Okolica wyglądała wyjątkowo pięknie, a w dodatku do centrum miasta było stamtąd zaledwie 10 minut jazdy samochodem – tłumaczą. Wydawało się, że trzyosobowej rodzinie, współtworzonej przez dorosłego już syna Janka, ceniącej sobie kameralność oraz życie w kontakcie z cywilizacją, ale na bezpieczną od niej odległość, z dala od jej zgiełku i wśród natury, więcej do szczęścia nie będzie potrzeba. Oczywiście o ile tylko na wybranej działce stanie odpowiedni dla całej trójki dom.
Jak w (dość) starej piosence
W wielu kartach dań znajdujemy wymyślne nazwy dla potraw, ale są i takie lokale, gdzie z poezją spotykamy się dopiero na talerzu. Podobnie w katalogach domów gotowych. Niektórzy ich twórcy elementem reklamy czynią już same nazwy projektów, a inni odwrotnie – liczą na to, że ważniejsza będzie wizualizacja bryły, nie zaś dodatki tworzące aurę. Architektom z pracowni extradom, oferującej od ponad dwudziestu lat projekty katalogowe, też czasem zdarza się podziałać na wyobraźnię klientów i nazwać proponowany dom np. Amor czy Jaskółka. Nie wahają się jednak bywać niemal do bólu konkretni, wręcz statystyczni. Jedną ze swoich propozycji nazwali Domena 113B. Brzmi raczej jak adres, prawda? A jednak właśnie na ten projekt zwrócili uwagę Grażyna i Przemek, gdy przeglądali ofertę biura. Może dlatego, że sami mieli też w tej kwestii raczej praktyczne podejście. Na pytanie o decyzję sięgnięcia po budynek z katalogu, odpowiadają krótko: – Po prostu chcieliśmy kupić projekt gotowy. Jak go sobie wyobrażali? – Kierowaliśmy się na dom parterowy, bo po co nam schody? A dlaczego akurat ta Domena, a nie inna? – Zauroczyły nas w projekcie duży zadaszony taras, okna i przestrzeń. Projektanci z extradomu, opisując swój budynek, zwracają uwagą na to, że ma on prostą bryłę, która powinna dobrze wpisywać się w każde otoczenie. Wspominają jednak równocześnie o wykuszu, nadającym konstrukcji wyjątkowy charakter. No właśnie – prostota dotyczy tu chyba ogólnego charakteru projektu, pozbawionego ekstrawagancji i nawiązującego do tradycyjnego wyobrażenia o domu jednorodzinnym, w którym jednolicie otynkowane i pomalowane na biało elewacje przykrywa skośny dach. Gdy się bowiem bliżej przyjrzeć, w formie bryły trochę się jednak „dzieje”. Skośny dach jest niby dachem kopertowym, ale wyraźnie rozrzeźbionym, a to dlatego, że podąża konsekwentnie za rozrzeźbieniem parteru. W dodatku niejako w poprzek całej bryły poprowadzono w dachu kalenicę. Architekci upierają się wprawdzie, że to kalenica nie w poprzek, a wzdłuż… dodając jednak dla porządku, że wzdłuż drogi dojazdowej, w wyobrażonej, optymalnej wersji usytuowania obiektu. Od frontu tej niby prostej bryły elewację podzielono na cztery sekcje-moduły, wzajemnie wobec siebie cofnięte lub wysunięte. Kryją one kolejno, od lewej: widok na jadalnię, na kuchnię, wejście główne i bramę do dwustanowiskowego garażu. Od tyłu w sumie dzieje się podobnie, choć w zupełnie innej konfiguracji. Również i tam obserwujemy grę modułów: jednego, wyraziście wysuniętego w stronę ogrodu, mieszczącego trzy sypialnie z łazienkami i jedną garderobą, oraz dwóch kolejnych, kryjących pod czapami przekryć z cementowej dachówki wyjście na taras oraz sam mocno zadaszony taras. Dopiero gdy spojrzymy na to z góry, czyli na rzucie, całość się ostatecznie porządkuje. Widać wyraźnie dwie części. Pierwsza to wspomniane mocno wydłużone skrzydło z pomieszczeniami prywatnymi, zakończone garażem. Druga to dostawiona do niego, oscylująca wokół kwadratu, ale mocno urozmaicona część dzienna, z otwartą przestrzenią salonu, jadalni i kuchni, oraz zewnętrznymi tarasami. Ciekawe, że inwestorzy byli tak zadowoleni z całości projektu, że nie zdecydowali się na żadne poważniejsze zmiany czy adaptacje pod swoje specyficzne potrzeby. W porównaniu z katalogową wizualizacją widać nieco inne wykończenia elewacji, a jedyną większą interwencją, choć standardowo przewidywaną przez pracownię dla nabywców ich projektów gotowych, było odwrócenie lustrzane rzutu. W stosunku do wersji podstawowej mamy więc: prawy do lewego, a lewy… wiadomo.
Oszczędności w pakiecie
Kiedy tworzysz z architektem projekt indywidualny, „autorski”, jedyny i niepowtarzalny, częstym tematem, zwłaszcza w obecnych czasach, jest określenie poziomu jego energooszczędności. Do pewnego stopnia określają tę kwestię przepisy, ale w sumie wszystko zależy od determinacji inwestora, by mieć dom jak najtańszy w eksploatacji. W przypadku budynków z katalogu poziom przyszłych oszczędności często otrzymujemy w pakiecie, jako element specyfikacji technicznej obiektu. Domenę 113B „wyceniono” na 62,50 kWh/(m²rok) zużycia energii pierwotnej (EP), określającej ilość energii nieodnawialnej potrzebnej w ciągu roku do ogrzewania, działania klimatyzacji i wentylacji mechanicznej oraz ewentualnego podgrzania wody użytkowej (jeśli nie dostarcza jej lokalny wodociąg), z uwzględnieniem kosztów produkcji i transportu surowców energetycznych. To wskaźnik, który należy podać w świadectwie charakterystyki energetycznej budynku, obowiązującym m.in. przy późniejszej sprzedaży nieruchomości. Takie przerzucenie zadbania o kwestie energooszczędności na autorów projektu było dla właścicieli wygodne, bo jak sami przyznają, sami z siebie nie rozważali jakoś szczególnie tej problematyki, gdy myśleli o swoim przyszłym domu. Źródłem ciepła jest w budynku kocioł gazowy dwufunkcyjny firmy Viessmann, odpowiedzialny za właściwą temperaturę wody użytkowej, a także za ogrzanie instalacji podłogowej rozłożonej w całym domu. – Do tego dochodzi jeden grzejnik w łazience, ale służący dotychczas jako wieszak – śmieją się gospodarze. Oczywiście nie można zapominać o kominku stojącym w salonie, choć jego podstawową funkcję da się określić jako reprezentacyjno-nastrojową. Odpowiedni bilans ciepła współkreuje instalacja wentylacji mechanicznej z rekuperacją, dbająca przy okazji o odpowiednią jakość zdrowotną rozprowadzanego po pomieszczeniach powietrza. Fotowoltaiki nie ma i raczej nie należy oczekiwać jej pojawienia się – w każdym razie nie znajduje się ona w planach. Niezbędnym wsparciem dla założonego standardu energooszczędności jest konstrukcja całego obiektu. Wzniesiono go na fundamentach, w technologii murowanej, gdzie ściany zewnętrzne wykonano z bloczków z betonu komórkowego (odm. 600) o grubości 24 cm, ocieplonych styropianem firmy TERMO ORGANIKA (typ Fasada 20 cm), a drewniany strop zaizolowano warstwą ISOVER Super Mata. Na szczęście bilansu kosztowego nie obciążają nadmiernie kwestie czerpania zimnej wody oraz odprowadzania ścieków, bo obie te funkcje są dostępne poprzez gminne ujęcie i kanalizację.
Opis projektu
Domena 113 B to dom odpowiedni dla działek o średniej szerokości, pozwalających na usytuowanie obiektu w zabudowie wolno stojącej. Cechuje się prostą bryłą, która zadowoli inwestorów ceniących elementy stylu tradycyjnego. Będzie się dobrze prezentował niezależnie od otoczenia. Jednocześnie wyjątkowego charakteru nadaje konstrukcji wykusz. Jest to również ciekawa propozycja dla osób szukających domu z dachem kopertowym, który należy do najsolidniejszych konstrukcji przekryć. Kalenicę usytuowano równolegle do drogi, co bywa istotne ze względu na wymagania określane w warunkach zabudowy. W projekcie zaproponowano garaż dwustanowiskowy wysunięty do przodu. Część dzienna z pewnością spodoba się inwestorom lubiącym cieszyć się wspólnymi chwilami w rodzinnym gronie. Tworzy ją m.in. kuchnia, która dzięki funkcjonalnym rozwiązaniom zapewnia wygodę użytkowania przez długie lata. Zachowanie porządku znacznie ułatwia spiżarka. Strefę dzienną tworzą także przestronny salon i jadalnia. Dodatkowo w salonie przewidziano kominek, nadający wnętrzu niepowtarzalny klimat. Część nocna składa się z trzech sypialni, dlatego też budynek jest odpowiedni dla 2-4-osobowej rodziny. W domu przewidziano również garderobę, a także pomieszczenie gospodarcze, które można wykorzystać zgodnie z własnymi potrzebami. Budynek zaprojektowano w technologii murowanej.
Domu, daj żyć!
Właściciele kwestię aranżacji wnętrz oddali w ręce pracowni Studio Muso, mieszczącej się na Mazowszu, w okolicy ich domu. Architekci z tego biura działają trzyetapowo. W pierwszym starają się poznać klienta, jego rozmaite potrzeby, a przy okazji mierzą się z wielkością pomieszczeń, dowiadując się, co mniej więcej ma w nich się znaleźć. W drugim powstają wizualizacje, w których ważnym elementem jest zaprojektowanie oświetlenia, jakiego oczekują klienci, wszystko zaś zostaje wstępnie osadzone w budżecie, określającym, na co będzie sobie można pozwolić. Trzecia faza to dokumentacja techniczna, czyli rozrysowanie projektu, powiązane z ostatecznym domykaniem wszystkich kwestii i rozstrzyganiem ewentualnych problemów, również finansowych. Całość prac spaja filozofia biura, której podstawą jest „tworzenie indywidualnych, zachwycających estetycznie rozwiązań poprzez błyskawiczne opracowywanie projektów wykorzystujących unikalne style i architekturę”. Czy ta konkretna realizacja zachwyca? To pytanie, niczym z „Ferdydurke” Gombrowicza, jest oczywiście podchwytliwe, bo każdy reaguje na coś innego, a w dodatku współczesny dom jednorodzinny ma raczej służyć przede wszystkim do mieszkania, a nie wpychania gości w kompleksy. Na pewno zadbano w niej o jakość, poziom, o klarowność jasnych wnętrz i nadanie im indywidualnego charakteru. Nie są przeładowane, a wykorzystane materiały różnicują poszczególne strefy funkcjonalne. Salon jest więc raczej utrzymany w tonacjach bieli, a kuchnia – szarości, co dobrze działa w sytuacji, gdy parter części dziennej stanowi właściwie jedną dużą, otwartą czy półotwartą przestrzeń i przydają się pewne dyskretne znaki, że nie wszędzie spożywa się makaron czy ziemniaczki… Panująca w tym domu nowoczesność, podkreślona ciekawie pomyślanym, niejednorodnym stylistycznie oświetleniem wyjętym z jak najbardziej współczesnych katalogów, jest jednocześnie przytulna i przyjazna. Pomagają w tym meble, wszystkie mniej lub bardziej tapicerowane, a więc przynajmniej częściowo miękkie, czyli mające zapewniać użytkownikowi wygodę. Nawiązujący do dawnych wzorów, utrzymany w tonacji bardzo głębokiej zieleni fotel „zaplątał się” nawet do łazienki gospodarzy, jako nieoczywisty element tej przestrzeni, czyniąc z niej bez mała pokój kąpielowy. Wilgoć na fotel działa niekoniecznie ożywczo, ale już umieszczony na ścianie obok wanny pas wertykalnej zieleni chłonie ją jak gąbkę. Ten dom daje żyć i ludziom, i roślinom.
Rodzina na swoim
Tych ostatnich na zewnątrz zbyt wielu nie widać, budynek otacza bowiem przede wszystkim sporych rozmiarów wypielęgnowany trawnik. Wzbogacają go niskie nasadzenia wokół domu, pełne m.in. kolorowych kwiatów. Jest jednak coś jeszcze. Gdy siedzimy w salonie, przez wielkie przeszklenia rozpościera się widok na brzozy i las, praktycznie tuż za ogrodzeniem, niemal w samym ogrodzie, prawie na wyciągnięcie ręki. Właśnie owa bliskość lasu urzekła właścicieli, gdy jeszcze nimi nie byli, a dopiero rozważali opcje zakupu tej ziemi. Najwyraźniej we właściwy sposób uruchomili wyobraźnię. A gdy umiemy od początku uważnie patrzeć dookoła i słuchać – swoich potrzeb oraz głosu okolicy, w której planujemy zamieszkać, nie ma większego znaczenia, skąd potem weźmiemy nasz dom, z jakiej półki. Jeśli będzie dobrze pomyślany i porządnie wykonany, reszta okaże się zbędnym milczeniem. – Mieszka nam się tu naprawdę super – podkreślają właściciele. – Jesteśmy szczęśliwi. Tak, to jest właśnie nasze miejsce na Ziemi.
- Więcej o: