Enklawa w centrum miasta
Tuż przy granicy pewnego wrocławskiego parku stanął jednorodzinny dom, którego projektant nie tylko świetnie wykorzystał imponujące sąsiedztwo natury, ale i umiejętnie wpisał budynek w stanowiący wyzwanie kształt działki.

W czasach, gdy Wrocław nie był jeszcze tak zupełnie polskim miastem… żył w nim i tworzył architekt Max Berg. Trwalszą niż spiże sławę przyniosło mu przede wszystkim autorstwo tamtejszej Hali Ludowej, a z kolei pamiętane po dziś kontrowersje wzbudził jego projekt wzniesienia w określonych punktach miasta wieżowców, mających trzymać w ryzach rozrastającą się urbanistyczną tkankę aglomeracji. Coś się w życiu udaje, coś nie do końca, a niekiedy coś powraca w zaskakującej formie. Wieżowce ostatecznie nie stanęły, za to po latach pewna miejscowa firma nazwała imieniem projektanta cegły elewacyjne, mogące swoim podłużnym kształtem (oczywiście po odpowiednim zmrużeniu oczu) takie wieżowce w miniaturze nieco przypominać. Wyłożono nimi m.in. elewację eleganckiego domu jednorodzinnego, który powstał na obrzeżach osiedlowego parku. Max Berg powinien być z takiej architektury, dojrzałej i wysmakowanej, pasującej do dziedzictwa kulturowego tego niezwykłego miasta, w pełni zadowolony.
METRYKA BUDYNKU
Projekt architektoniczny: arch. Tomasz Zaleski; www.jabraa.pl / instagram JABRAARCHITECTS
Powierzchnia użytkowa domu: 300 m2
Powierzchnia działki: 890 m2
Mieszkańcy: małżeństwo z dwojgiem dzieci
Minitraktat o kłębku
Gdyby sprawy potoczyły się tak, jak wydawało się, że miały, ten budynek wyglądałby nieco inaczej, bo każdy projekt jednorodzinny dobrej pracowni dopasowany jest do sąsiedztwa. Pan Tomasz i Pani Paulina, małżeństwo wolnych zawodów, mieli już upatrzoną działkę, na której zamierzali wznieść swój pierwszy dom. Chcieli wreszcie móc rozwinąć skrzydła, nieco stłamszone w małym mieszkaniu, jakie zajmowali. Wszystko było już na całkiem dobrej drodze, gdy okazało się, że z zakupu posesji nici. Jak to jednak czasem bywa, dopiero właśnie po takich niciach dochodzimy do tego właściwego kłębka, przeznaczonego nam przez los. Okazało się, że dosłownie tuż obok, na terenie dawnych ogródków działkowych, koło miejskiego parku, szykowanych jest do sprzedaży kilka parceli. Jedna z nich szczególnie zwróciła uwagę niedoszłych nabywców. – Działka, która najbardziej nas urzekła, przylegała bezpośrednio do parku – opowiadają. – Ściana zieleni i otwarta przestrzeń od strony parku robiły niesamowite wrażenie i rekompensowały uciążliwości, które wiązałyby się z jej zagospodarowaniem. Rzeczywiście. Posesja była nie tylko nieduża (ok. 890 m2), ale bardzo wąska i długa, stanowiąc pewne wyzwanie dla kształtu przyszłej bryły i usytuowania domu, a w dodatku, żeby się na nią dostać, trzeba było jechać przez drogę wewnętrzną. Konieczna było też pociągnięcie sieci z mediami.
– Sąsiedztwo drzew było jednak imponujące – powtarzają małżonkowie. To zdecydowało. W 2010 r. kupili te widoki na własność. No i działkę.


Czas i przestrzeń
Wolne zawody bywają różne, a ten pana Tomasza był wolny szczególnie, ponieważ wiązał się z urządzaniem innym życia. Mąż pani Pauliny prowadził od 2009 r. biuro Jabraa Architects, specjalizujące się w projektowaniu jednorodzinnym i kreowaniu rodzinnych wnętrz. Po zakupie parceli z miejsca odpadało więc nowym właścicielom nie tylko szukanie autora planowanego budynku, ale i całe pichcenie od zera chemii inwestorów z architektem, docieranie się charakterami i wykuwanie wizji tego, jak ma przyszły dom wyglądać i czym ma w ogóle być.
Ułatwiało to także pracę samego architekta, w najlepszej wierze działającego tu po prostu na rzecz swojej rodziny, która, nawiasem mówiąc, w międzyczasie „pączkowała” (dzisiejsza postać: dwoje dorosłych plus jedenastolatka i dziesięciolatek oraz chart whippet o imieniu Lilly). Oczywiście nie obyło się bez rozmów i dyskusji, ale właściciele mieli w tym wszystkim dodatkowy atut: nie spieszyło im się.
– Koncepcję projektu dopracowywaliśmy cztery lata, więc ta ewoluowała i naturalnym procesem było wspólne ucieranie się jej bez pośpiechu i presji – opowiadają. – Mieliśmy duży komfort dysponowania dużą ilością czasu do przeprowadzenia całej inwestycji, która już potem, sama w sobie, opierała się oczywiście na konkretnym planie inwestycyjno-budowlanym.
Wiadomo było, że bryła domu musi korespondować z historyczną zabudową starej dzielnicy. Jak czytamy w finalnym opisie projektu, który powstał w roku 2017, w sąsiedztwie: „Większość budynków posiada dachy dwuspadowe, usytuowane szczytowo do frontów działek. Uwarunkowania te zostały przeniesione na zapisy obowiązującego planu miejscowego, który dość restrykcyjnie określa warunki w zakresie kształtowania zabudowy.”
Zgodnie z tym w projektowanej bryle również pojawił się dach spadzisty, i to z ostrym kątem, kreującym nieco skojarzenia ze staromiejskimi kamieniczkami o wąskiej fasadzie, stłoczonymi jedna przy drugiej. Tu jednak nic się nie tłoczy, choć stoi na naprawdę wąskiej przestrzeni, a boczne elewacje niebezpiecznie zbliżają się do granic posesji. Powodem tego uspokojenia – część parterowa, z której wyrasta wspomniane dynamiczne piętro ze skosami, lekko historyzujące. Kondygnacja zero tworzy dla niej szeroką podstawę, zwieńczoną dachem płaskim, patrząc od dołu, a rozległym tarasem, od góry. Horyzontalnie ukształtowany parter nadaje całości bryły oddechu i przestrzeni.
Choć oba fragmenty bryły różnią się od siebie, to jednak pozostają jak najbardziej spójne. Łączy je mocny rys nowoczesności, śnieżnobiało-jasnoszara, wręcz słoneczna, kolorystyka, obszerne przeszklenia, wpuszczające do środka słońce, oraz… Max Berg, w postaci wspomnianej elewacyjnej cegły. Jej cienkie, długie paski w trzech odcieniach szarości spowijają budynek od kilku stron, na obu poziomach, wprowadzając wątek trochę śródziemnomorski, a trochę wyżynno-górski, zwiększając dla całej bryły współczynnik elegancji i klasy.
Dziedziniec „inside-outside”
Czy elementem bryły może być pustka?
– Proszę nie zapomnieć rozwinąć wątku patio – przypominają gospodarze.
Ich realizacja, jak już wiemy, narodziła się z fascynacji roślinnością parku. I nigdy się od niej nie odcięła, mimo że budynek to niby geometria murów i statyka materiałów, czyli w dużej mierze przeciwieństwo natury. Swoistym spoiwem z otoczeniem jest właśnie patio. Przynależy jednocześnie do bryły i do wnętrz, ale bardzo ściśle łączy się też z ogrodem i tym, co „za płotem”, czyli w parku. Choć oczywiście bardziej „ideowo” niż na zasadzie „copy-paste”, bo rośnie na nim tylko jedno nieduże (na razie) drzewo, posadzone w masywnej donicy.
– Nasze patio wprowadza ogród i strefę zieleni bezpośrednio do wnętrz domu – podkreślają Tomasz i Paulina.
Wprowadza do wnętrz, choć formalnie jest na zewnątrz, bo powstało w obszernym wcięciu bryły, wykonanym między salonem a jadalnią. Dzięki temu, że architekt wykroił swoimi projektowymi nożyczkami taką przestrzeń, stworzyło się wewnętrzne podwórko, zamknięte z trzech stron murami parteru – w sumie może i nieduże, ale świetnie urozmaicające projekt. To nie pierwszy raz, kiedy twórcy z Jabraa Architects sięgają po to rozwiązanie, niemal zresztą tak stare jak budownictwo. O ile jednak w wielu historycznych wariantach patio miało za zadanie stworzyć namiastkę ogrodu w niesprzyjającym, zagęszczonym do bólu urbanistycznie otoczeniu, o tyle w dokonaniach tej pracowni pełni nieco inną funkcję: otwiera się na sąsiedztwo pełne roślin.
„Staramy się tworzyć harmonijne połączenia pomiędzy przestrzenią wewnątrz a otoczeniem, aby zapewnić użytkownikom maksymalny komfort i jednocześnie umożliwić integrację z pięknem natury. Jednym z istotnych elementów naszych projektów domów integrujących wnętrze z otaczającym krajobrazem jest patio, które staje się częścią przestrzeni nowoczesnego domu” – czytamy w opisie projektu.
Praktyka użytkowania opisywanego budynku podkreśla prawdziwość tych słów.
– Bardzo lubimy przestrzeń wokół patio i spędzamy tam wspólnie bardzo dużo czasu, od wczesnej wiosny do późnej jesieni – przyznają właściciele. – Operuje tam słońce, które tworzy swoisty klimat. Jest to przestrzeń jeszcze w granicach domu, ale praktycznie już w ogrodzie…



Premium nastrojów pełne
Efekt patio działa również od wnętrz, gdyż z trzech stron otaczają ów dziedziniec nie tyle mury, ile obszerne, poprowadzone przez niemal całą kondygnację przeszklenia, więc patio widać ze sporej części parteru. Duże płaszczyzny szyb zastosowano zresztą nie tylko tam, ale również na kilku innych odcinkach elewacji, nadając budynkowi lekkości.
„Jednym z najważniejszych aspektów projektu jest wykorzystanie dużych przeszkleń, które pozwalają na wprowadzenie naturalnego światła do wnętrza domu oraz zapewniają panoramiczny wgląd na ogród i krajobraz parku.” Trudno nie zgodzić się z kolejnym fragmentem opisu projektu. Tego rodzaju szyby i okna tarasowe są podstawą chętnie stosowanego przez pracownię systemu Total Glass. Stanowi on narzędzie do podążania w kierunku „idealnej harmonii pomiędzy tradycyjnym oknem drewnianym a unikatowym wyglądem wpasowującym się w ultranowoczesny styl architektoniczny.” Od zewnątrz widać wyłącznie szybę z czarnym, minimalistycznym paskiem, pozbawioną ram. Od środka z kolei dalej rządzi nowoczesność, ale z dodatkiem drewnianych ram stolarki okiennej, w szlachetnym wykończeniu.
Dużą część parteru zajmuje otwarta część dzienna, złożona z połączonych ze sobą przestrzeni kuchni, jadalni i salonu. W partii frontowej, obok garażu, stworzono niezależną od reszty parteru pracownię, w której właściciele mogą oddawać się swoim wolnym zawodom, czyli pracy zarobkowej. Uzupełnieniem tej kondygnacji są pomieszczenie gospodarcze, pralnia, w.c., garaż, a także prywatna strefa mieszkalna gospodarzy, usytuowana na tyłach działki, złożona z sypialni, łazienki z sauną i garderobą. Sypialnia otwarta jest na park z jego efektownym drzewostanem, a z kolei z dużej łazienki z sauną można wyjść bezpośrednio do ogrodu. Z ogrodem dużym przeszkleniem łączy się także salon. Widoków na ogród i park jest więcej, co tylko podkreśla wagę, jaką właściciele przywiązują do przenikania się poszczególnych fragmentów domu i otoczenia.
– Piękny jest też widok z kuchni na park, a że lubimy dużo gotować i biesiadować przy wyspie, to spędzanie czasu w kuchni daje nam dużo przyjemności – mówią.
Piętro to strefa dla dzieci i gości, na którą składają się trzy duże pokoje oraz łazienka. Autorem aranżacji wszystkich domowych wnętrz byli Tomasz i Paulina. Tworzyli je całkowicie dla siebie, choć zgodnie z dewizą przyświecającą domom premium, do jakich należy ten budynek: przytulny minimalizm na służbie komfortu, zapewnianego przez wysokojakościowe materiały i solidne wykonawstwo. Całość spowija dyskretny urok glamour, uzupełniany przez domowe ciepło miękkich wykładzin, zasłon czy obić mebli oraz drewna schodów, podłóg, stołów, korytarzy.
– Ulubione miejsce w domu? – zastanawiają się gospodarze…
Czasu na ukształtowanie się odpowiedzi nie mieli wcale aż tak dużo, bo wprawdzie historia tej inwestycji zaczęła się piętnaście lat temu, ale budowa, rozpoczęta w październiku 2018 r., przerywana pandemią, zakończyła się przeprowadzką dopiero w lipcu 2022 r. Wystarczająco dużo, by się zadomowić, ale niekoniecznie tyle, by poznać się z duchem domu na dobre i złe.
– Chyba zależy to od dnia, pory roku i nastroju – mówią.

Zdaniem właścicieli
Działka wpadła nam oko w zasadzie przypadkiem, po tym jak nie doszedł do skutku zakup innej posesji w sąsiedztwie, którą upatrzyliśmy sobie znacznie wcześniej. Niesamowite wrażenie zrobiły na nas ściana zieleni i otwarta przestrzeń od strony parku. Sąsiedztwo drzew było imponujące.
Budowa wraz z realizacją wnętrz trwała niecałe trzy lata, choć z przerwą na pandemię w okresie 2020-2021 – dlatego mimo że zaczęliśmy w październiku 2018 r., to wprowadziliśmy się dopiero w lipcu 2022 r. Nie mieliśmy generalnego wykonawcy. Poszczególne etapy realizowane były z udziałem odrębnych ekip. Czy przechodziliśmy w trakcie budowy przez jakieś trudne momenty? Powiedzmy tak: zdarzają się one na każdej budowie, ale już o nich nie pamiętamy :) .
Projekt wnętrz był naszym wspólnym małżeńskim dziełem, z którego jesteśmy zadowoleni. Udało się wprowadzić wiele rozwiązań i elementów wyposażenia, które się sprawdzają, choć nie mamy konkretnie jakiegoś jednego punktu, który chcielibyśmy szczególnie wyróżnić.
To jest nasz pierwszy dom, wcześniej zajmowaliśmy we czwórkę małe mieszkanie. Przejście z lokalu o małym metrażu do dużego budynku było dla nas niesamowitą zmianą. Dziś mamy super warunki do wspólnego spędzania czasu, a jednocześnie każdy domownik, który tego potrzebuje, ma również do dyspozycji swoją własną prywatną enklawę.





Zdaniem eksperta
Zadbać o bilans cieplny
Dom powstał w technologii murowanej, z elementami konstrukcji żelbetowej. Zastosowano w nim efektywne technologie energooszczędne w zakresie ogrzewania, wentylacji i odzysku ciepła, które, jak twierdzą właściciele, są jednymi z najbardziej wydajnych rozwiązań stosowanych obecnie na rynku budowlanych.
Ściany ocieplono styropianem grafit o gr. 20 cm, dach – wełną mineralną o gr. 35 cm, a stropodachy – wełną mineralną o gr 30 cm. Ogrzewanie oparte jest wyłącznie na paliwie gazowym z sieci i na instalacji ogrzewania podłogowego – o ciepłą wodę użytkową dba zaś dwufunkcyjny kocioł gazowy. Za dostarczenie zimnej wody (podobnie jak za odprowadzenie ścieków) odpowiedzialna jest miejska kanalizacja.
Wymiana powietrza odbywa się poprzez system wentylacji mechanicznej z rekuperacją, wyposażony w podziemny gruntowy wymiennik ciepła, który zapewnia naturalną klimatyzację budynku – tak zimą, jak i latem. Zamontowano również specjalne filtry gwarantujące czystość powietrza, z barierą dla nanocząsteczek i benzopirenów.
Właściciele nie zainstalowali fotowoltaiki i jej nie planują. Wsparcie bilansu energetycznego stanowi zaś domowa automatyka, zwiększająca oczywiście przede wszystkim komfort mieszkania. Budynek wyposażono w pełną instalację KNX w zakresie oświetlenia wewnętrznego, zewnętrznego, oświetlenia ogrodu, ogrzewania, sterowania alarmem, zabezpieczeniami, aluzjami oraz systemem nagłośnienia multiroom i videodomofonem.
Wszystkie zastosowane rozwiązania pozwoliły uzyskać bardzo niski koszt eksploatacji. Mimo montażu w bryle dużych przeszkleń właściciele płacą za ogrzewanie ok. 4 tys. zł rocznie.



Dokończenie niekonieczne
Pytani o ogród Paulina i Tomasz przyznają, że jeszcze nie postawili w nim ostatniej kropki. Projekt robili, a jakże, sami, ale znajduje się on wciąż w fazie realizacji. Prawdę jednak mówiąc, sposobności do wykazania się w tym obszarze, ze względu na rozmiar działki, nie ma zbyt wiele. W gruncie rzeczy większość i tak zrobiła za nich już zastana tu natura, ewentualnie anonimowi dziś mieszkańcy lub architekci zieleni sprzed dekad.
– Tak naprawdę nasz ogród jest jedynie dopełnieniem zieleni parkowej, która otacza dom i kształtuje charakter sąsiedztwa – przyznają.
Usytuowanie ma też, rzecz jasna, swoje minusy.
– Imponujące są bowiem nie tylko te parkowe drzewa, ale i ilość suchych liści oraz kasztanów, które sprzątamy z działki jesienią – śmieją się małżonkowie.
Swój projekt nazwali „Forrest House”. Wygląda na to, że trafnie i wcale nie z błędem.
– Z jednej strony, nawiązaliśmy w ten sposób do drzew, ale z drugiej, można to czytać jako „for rest”, czyli przeznaczony na odpoczynek – tłumaczą. – To właśnie dom enklawa do życia w centrum miasta. Całej naszej rodzinie mieszka się tu wspaniale.
- Więcej o:
Enklawa w centrum miasta
Kulisy akcji „Dom z serca” – jakie zmiany zaszły w życiu Pani Teresy od momentu przekazania domu?
Radość po skosie
Otuleni lasem
Zrównoważone budownictwo na Górze Parkowej w Krynicy Zdroju
Zaciszna nowoczesność
Ekologiczne innowacje w architekturze. Dom w Portugalii z certyfikatem A+
Dom miesiąca. Dom w kolorach ziemi