Niedaleko od jabłoni
Mieszkamy w naszych rodzinnych stronach, dzieci wychowują się w ogrodzie i w sadzie, zimą w domu pali się kominek, a my mamy pracę tuż obok... Czego chcieć więcej?
Po powrocie do kraju kupiliśmy w pobliżu miejsca, gdzie się wychowaliśmy, trzy hektary ziemi - z łąką, sadem i niedużym piętrowym domem.
Domowe początki
Nieuzbrojona ziemia nie była droga, a my dokładnie wiedzieliśmy, w jaki sposób poradzić sobie z brakiem mediów. Mieszkaliśmy tu przecież od dziecka. Żeby uniknąć męczących wielogodzinnych dojazdów do pracy, nieopodal domu zbudowaliśmy sklep, a potem bar - zapewniające nam utrzymanie. I tak minęło kilkanaście lat.
Na zmianę domu zdecydowaliśmy się, kiedy na świat przyszły dzieci. Piętrowy budynek o powierzchni 100 m2 stał się dla nas trochę za mały, więc postanowiliśmy go sprzedać razem z częścią ziemi. Za uzyskane w ten sposób środki rozpoczęliśmy niedaleko budowę nowego domu.
Pomysły na oszczędności
Nasze nowe rodzinne gniazdo różni się od poprzedniego i od domów naszych rodziców, bo tworząc je, staraliśmy się uwzględnić wszystkie doświadczenia wyniesione z tamtych miejsc. I tak, w przeciwieństwie do domów rodziców, w naszym postanowiliśmy unikać drobnych i sztywnych podziałów przestrzennych na parterze. Z sympatii do schodów całkowicie wyleczyło nas natomiast życie w poprzednim, piętrowym budynku. Dlatego obecny, 160-metrowy dom jest parterowy i ma otwarty układ pomieszczeń dziennych, a tylko w strefie prywatnej są oddzielne pokoje.
Podczas poszukiwań gotowego projektu ważne były dla nas również nieskomplikowana bryła budynku oraz garaż pod tym samym co dom dachem.
Staraliśmy się możliwie najrozsądniej oszczędzać na kosztach budowy. Dlatego zdecydowaliśmy się na technologię murowaną (z bloczków betonu komórkowego) oraz na pokrycie dachu blachodachówką. Mury z jednej warstwy bloczków ociepliliśmy na zewnątrz styropianem (12 cm), a pod dachem umieściliśmy 25 cm wełny mineralnej. Fundamenty mają po 10 cm styropianu. Wstawiliśmy plastikowe okna z szybami U = 1,1, a w obawie przed stratami ciepła podczas wietrznej pogody zmniejszyliśmy okno tarasowe o 1/3 (ma tylko dwa skrzydła zamiast trzech).
Co nam wyszło, a co nie
Jako uzupełnienie kotła na gaz płynny zbudowaliśmy kominek z rozprowadzeniem ciepła. Mamy sporo darmowego drewna pochodzącego z naszego starego sadu oraz z lasu, dlatego staramy się z kominka korzystać jak najczęściej. Nie jest to dla nas kłopotliwe, ponieważ pracujemy tuż przy domu. Rocznie zużywamy 5-6 m3 drewna. Oceniamy jednak, że około 70% ciepła pochodzi u nas z kominka.
Gdy tylko we wsi powstanie sieć gazowa i kanalizacyjna, od razu gaz płynny zastąpimy gazem ziemnym (przewidując taką sytuację, zakupiliśmy odpowiedni kocioł grzewczy), a szambo - kanalizacją. Liczymy, że wtedy koszty utrzymania domu spadną o 2-3 tys. zł.
Idealnie oszacowaliśmy wielkość powierzchni mieszkalnej, ale niestety pomyliliśmy się co do powierzchni gospodarczych. Na wsi potrzeba sporo miejsca na sprzęt ogrodniczy i sportowy oraz meble ogrodowe. U nas zajęły one cały garaż, samochody stoją więc... pod chmurką. Planujemy dla nich budowę wolno stojącej wiaty.
Dobrym krokiem była rezygnacja ze spiżarni na korzyść pralni. Przy trojgu dzieciach takie pomieszczenie to konieczność. Szkoda, że nie jest jeszcze większe, bo brakuje miejsca na suszarnię i prasowalnię (na szczęście latem możemy suszyć pranie na dworze). Radzimy więc bardzo starannie wyliczyć potrzebną powierzchnię gospodarczą, dopasowując ją do potrzeb rodziny. Na szczęście wybraliśmy projekt z dużą sienią, gdzie możemy swobodnie zdjąć wierzchnią odzież.
- Więcej o: