Dom szkieletowy. Dom w stylu angielskim na Mazowszu
To dom pełen niespodzianek. Angielski, choć stoi na mazowieckiej ziemi. Szkieletowy, choć wygląda na murowany. I trochę jak z bajki, choć umeblowany klasycznymi meblami.
Od znanych Polakom budynków szkieletowych dom różni się także odmienną stylistyką. Dostrzec w nim można pewne cechy architektury angielskiej (okna z podziałami, duże drzwi z przeszkleniami, ozdobne obramowania okien, charakterystyczny łamany dach z lukarnami). Choć niektórzy mogą zarzucić, że architektura prezentowanego budynku nie pasuje do polskiego krajobrazu, jednak w osiedlu domów jednorodzinnych, w którym stanął, nie stanowi dysonansu.
Architekturę budynku podkreśla założony przez właścicielkę ogród w stylu Gertrudy Jekyll, jednej z najbardziej znanych angielskich projektantek ogrodów z przełomu XIX/XX wieku.
Koniecznie ze stromym dachem
Właściciele prezentowanego domu - Adam i Kornelia - nie lubią nowoczesnej architektury, ale nie chcieli też budować dworku. Ponieważ Adam przez jakiś czas mieszkał w Anglii, zaproponował, by ich dom nawiązywał do tamtej estetyki.
- W dzisiejszym dynamicznym i skomplikowanym świecie oboje z mężem potrzebowaliśmy spokojnej ostoi, w której czulibyśmy się absolutnie komfortowo, bezpiecznie i... stylowo - mówią. - W naszym odczuciu angielskie domy sprzyjają tworzeniu takiego specyficznego, ciepłego klimatu, jaki sobie wymarzyliśmy.
Intencją gospodarzy nie było wybudowanie wiernej repliki budynku w konkretnym angielskim stylu. Pragnęli jedynie zaczerpnąć ze sprawdzonych, klasycznych wzorców.
Żeby zrealizować swoje plany, musieli znaleźć odpowiednią działkę. Nie w każdym miejscu bowiem można wznieść bez szkody dla otoczenia dom o tak szczególnym, wyrazistym wyglądzie. A inwestorom zależało na tym, by ich nowy dom ładnie wpisał się w otoczenie, nie konkurując z nim, ani go nie przytłaczając. Zależało im też na tym, by działka umożliwiała zorientowanie budynku frontem na wschód, a strefą wypoczynkową z dużym ogrodem - na południe i zachód. Ważna też była odległość od miasta - miało być na tyle blisko, by dojazd nie utrudniał życia, ale i na tyle daleko, by można się było poczuć jak na wsi. Zależało im również na tym, by ich dom stanął w bezpiecznym, strzeżonym otoczeniu.
Możliwie najkrótszą drogą
Nasi gospodarze chcieli mieć swój dom szybko i "pod klucz". Sami bardzo dużo pracują, nie mieli więc czasu na żmudne formalności czy poszukiwanie kolejnych ekip wykonawczych. Dlatego zdecydowali się na budowę przy udziale wyspecjalizowanej firmy deweloperskiej.
Kiedy wybrana przez nich firma wskazała im teren budowy przewidywanego osiedla, postanowili kupić działkę położoną na samym jego końcu. Miała dogodną lokalizację i układ, a ponadto była stosunkowo duża i - co szczególnie ucieszyło właścicieli - w przeciwieństwie do większości działek na osiedlu, zadrzewiona. Rosnące na niej dęby i dzikie grusze zdecydowanie dodają uroku ogrodowi.
Technologię budowy narzucił deweloper. Jego firma przewidywała wzniesienie całego osiedla w technologii szkieletowej. Nowi właściciele zaakceptowali tę koncepcję i w odpowiednim czasie z kanadyjskiego katalogu przedstawionego przez przyszłego wykonawcę wybrali dom dla siebie. Zagraniczny projekt dostosował do polskich warunków architekt wybrany przez dewelopera, Waldemar Samulczyk. Stylizację zewnętrzną budynku przy akceptacji głównego projektanta, opracował jednak zaprzyjaźniony z inwestorami architekt Maciej Chorążak.
Najbardziej istotne zmiany dotyczyły kształtu i wyglądu przeszkleń. Na frontowej i tylnej elewacji przybyły owalne okna, a wszystkie pozostałe okna na piętrze ozdobiono odpowiednimi detalami. Prostokątne okna i drzwi na parterze dodatkowo obramowano okładziną ceramiczną. Podobnie wykończono też narożniki budynku. Stromy łamany dach nad górnymi oknami zyskał dodatkowe daszki urozmaicające bryłę, niczym niewielkie lukarny. Przed głównym wejściem dostawiono zaś ganek wsparty na kolumnach i przykryty stromym zadaszeniem.
Jednak trochę za mały
- Kiedy zastanawialiśmy się nad wielkością naszego przyszłego domu, kierowałam się rozmiarami domu rodziców, gdzie wszystko się wspaniale mieściło - mówi właścicielka. - Uznałam więc, że metraż w granicach 150 m2 absolutnie nam wystarczy. Jednak z perspektywy kilku lat już wiem, że źle oceniłam nasze potrzeby.
Stosunkowo niewielką powierzchnię parteru zaplanowano jako otwartą, bo dzięki temu zabiegowi wydaje się znacznie większa niż w rzeczywistości. Powtórzenie tej zasady na górnej kondygnacji, gdzie potrzebne były prywatne wnętrza, nie miałoby sensu. Wspólny gabinet gospodarzy, sypialnia, pokój gościnny, łazienka zostały więc standardowo oddzielone ścianami i zamknięte drzwiami.
Z przestrzeni parteru wydzielono jedynie łazienkę i pomieszczenie gospodarcze. Szesnastometrowy pokój dzienny jest otwarty na wejściowy hol z klatką schodową (prowadzącą na piętro i do piwnicy) oraz na jadalnię, połączoną z kuchnią. Pozostałe funkcje wyznaczają na parterze tylko wąskie ścianki działowe. W stosunku do pierwotnego projektu całkowita powierzchnia użytkowa budynku została powiększona o pomieszczenia gospodarcze w piwnicy: kotłownię, pralnię i składzik gospodarczy. Mimo to domownikom nadal brakuje kilku pomieszczeń. Ponieważ oboje mają wiele różnorodnych zainteresowań, uprawiają rozmaite sporty i wiele podróżują, potrzebowaliby pomieszczenia na ciemnię fotograficzną. Marzy się im też oddzielny pokój telewizyjny (na razie nowoczesny sprzęt audio-wideo został pochowany w stylowych szafkach).
Rok temu zupełnie niespodziewanie udało się gospodarzom szczęśliwie rozwiązać inny poważny niedostatek ich domu - brak garażu. Od najbliższego sąsiada, który zrezygnował z budowy domu, odkupili sąsiednią działkę i postawili na niej duży garaż na stojące dotychczas pod "chmurką" samochody i motory. W nowym budynku na pięterku urządzono wygodne pokoje gościnne. Właściciele cieszą się także na powiększenie ogrodu o kolejne 1150 m2.
Stylowo i klasycznie
Pani Kornelia wychowała się w willi z ogrodem na południu Polski, skąd los rzucił ją na przeciwległy kraniec kraju do mieszkania w wielkomiejskim bloku. Nie polubiła tego sposobu życia i źle się czuła w nowoczesnej architekturze. Dlatego do tworzenia nowego domu zabrała się z wielkim zapałem.
- Urządzając dom, nie spieszyłam się - mówi właścicielka. - Wolałam na przykład dłużej mieszkać z gołymi żarówkami na drucie, by dać sobie czas na znalezienie w końcu takich lamp, które rzeczywiście mi się podobają i pasują do wystroju wnętrz.
Kolory ścian pani Kornelia dopasowywała do funkcji poszczególnych pomieszczeń. Choć w całym domu dominują spokojne i eleganckie barwy (beże na ścianach, biel na sufitach), w kilku miejscach nie zawahała się zastosować również bardziej zdecydowanych odcieni. Miało to jednak określony cel i nie zakłóca całej aranżacji. Niebieskie ściany w sieni i na klatce schodowej nawiązują do koloru stylizowanej żeliwnej kozy stojącej w pokoju dziennym, a ponadto stanowią przekorny kontrast do reszty bardzo stonowanej kolorystyki. Zielone ściany w gabinecie gospodarzy na piętrze podkreślają jego stylowy, "gabinetowy" wystrój.
Stylowego charakteru dodają wnętrzom wykończenia ścian - białe gzymsy przy suficie i ozdobne, drewniane, szerokie (na 12 cm) listwy przy podłodze: białe na parterze a w naturalnym kolorze drewna - na piętrze.
Do klasycznego eleganckiego wyposażenia całego budynku pasują drewniane dębowe podłogi w pokojach, a w kuchni, jadalni i łazienkach - terakota w naturalnych kolorach.
Co ciekawe, wiele elementów dekoratorskich w domu właścicielka sama zaprojektowała, a niektóre nawet wykonała samodzielnie. Rozrysowała na przykład terakotową podłogę w kuchni i zaprojektowała niektóre meble wykonane później na zamówienie (np. szafkę w łazience). Uszyła zasłony do sypialni, choć przyznaje, że z braku czasu uszycie według własnego projektu zasłon podbitych podszewką do salonu zleciła fachowcom. Kiedy chwilowo zawiedli wykonawcy, sama spoinowała okładzinę ceramiczną w kuchni, a także przycięła i zamontowała tam wykończeniowe listwy drewniane pod sufitem.
Meble do pokoju dziennego zostały sprowadzone z Anglii, a do jadalni i kuchni - zamówione w znanych studiach meblowych. Inne wykonano na specjalne zamówienia. Lampy właścicielka skompletowała na targach staroci i w Desach. Podobnie było z obrazami, rzeźbami i grafikami. Reszty dopełniają pamiątki z podróży i bibeloty związane z zainteresowaniami gospodarzy.
Jak radzi pani Kornelia, przy urządzaniu domu nie należy się spieszyć, ani godzić na "szybkie półśrodki." To, że sama przeczekała trudne momenty i nie zgodziła się na żadne kompromisy, uważa za swój największy sukces. Dzięki temu mieszka tak, jak naprawdę lubi.
Z doświadczeń właścicieli
- Powierzchnię w domu zagospodarowuje się zupełnie inaczej niż w mieszkaniu. Dom zachęca do rozwijania własnych zainteresowań, sprzyja nawet marzeniom o luksusie, a zarówno hobby, jak również na przykład kino domowe - potrzebują miejsca. Warto to przewidzieć jeszcze na etapie planowania, bo potem może być za późno na "rozciąganie" ścian.
- Drzewa na działce to błogosławieństwo. Po zakończeniu budowy wystarczy teren obsiać trawą, by całość wyglądała na starannie zagospodarowaną.
- Nawet jeśli decydujemy się na budowanie z deweloperem, warto jak najwięcej wiedzieć o technologii budowy i pracach wykończeniowych. Łatwiej wtedy podejmować rozmaite decyzje dotyczące wyposażenia domu.
- Tworzenie domu wymaga czasu i zaangażowania. Nie obejdzie się bez drobnych prac ręcznych czy czasochłonnych poszukiwań rozmaitych detali.
Domy piętrowe w technologii szkieletowej
Kilkukondygnacyjny dom szkieletowy, choć u nas nieczęsto spotykany, na świecie nie jest niczym niezwykłym. Wiele takich domów wznosi się w USA czy Kanadzie, często są to obiekty wielorodzinne.
Dlaczego nie u nas? Przyczyną może być z jednej strony brak takiej tradycji, z drugiej - kwestia kosztów budowy. Jedno-dwukondygnacyjne obiekty nie wymagają bowiem żadnego specjalistycznego sprzętu budowlanego, ale do wzniesienia wyższego domu konieczne jest użycie dźwigu, co znacząco podnosi koszty przedsięwzięcia.
W technologii szkieletu drewnianego można wznosić budynki do czterech kondygnacji (do takiej wysokości budynku ściany bez problemu przenoszą obciążenia pionowe), tak więc wszystko zależy od wielkości działki, jej wartości i decyzji inwestorów.
Zapisz się na NEWSLETTER. Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail: Zobacz przykład
>- Więcej o:
- jadalnia