Pasja: fabryka mebli
Mam słabość do rzetelnego rzemiosła, dlatego zacząłem projektować meble - mówi o sobie Wojciech Łazarowicz, założyciel firmy Saska Fabrik. Odwiedzamy go w jego mieszkaniu na Saskiej Kępie w Warszawie. Urządził je zgodnie z zasadą "mniej znaczy więcej", którą kieruje się także podczas projektowania stołów, biurek i szafek.
Bardzo ceni skandynawski modernizm - za estetykę i wielką pokorę wobec potrzeb użytkownika. Stara się, by jego projekty nie były przestylizowane, a głównym walorem dekoracyjnym była konstrukcja. Dba o jej maksymalną prostotę, ale lubi pozostawić widoczną rzemieślniczą ,,fastrygę", np. łączenie dwóch elementów na wpust, bez użycia gwoździ. Jest zwolennikiem i propagatorem tradycyjnej stolarki. Zawsze zachęca klientów do wybierania prowadnic z drewna zamiast z aluminium. Unika wszelkich imitacji i abstrakcyjnych dla niego materiałów z drugiego końca świata, na przykład drewna egzotycznego. W swoich meblach często wykorzystuje sklejkę, którą lubi zarówno za jej wizualną lekkość oraz estetyczny wygląd, jak i za wytrzymałość. Ceni również dębinę - połączenie klasyki i piękna.
Swoje pomysły rozrysowuje na kartkach, a nie w skomplikowanych programach komputerowych. Potem następują długie i często burzliwe dyskusje ze współpracującymi z nim stolarzami. Specjalistów od drewna szukał przez trzy lata; odwiedził kilkadziesiąt stolarni, zanim trafił na rzemieślników, którzy potrafili pracować z drewnem tak, jak się to robiło pół wieku temu. Dziś to jego mistrzowie, u nich szuka rad i poparcia dla swoich wizji (tym bardziej, że jak podkreśla, w projektowaniu mebli jest samoukiem). A wizje czasami bywają bardzo złudne - śmieje się gospodarz i wspomina pierwszy zaprojektowany przez siebie mebel. Biurko na nogach w kształcie litery X kiwało się na boki jak łódka na morzu. Pan Wojtek zmieniał projekt tak długo, aż mebel osiągnął perfekcyjną stabilność.
Długo czekał na odpowiedni moment, by swoje prace pokazać światu. Dziś coraz pewniej czuje się w meblarskim światku. Uczestniczy w targach, wystawia meble w sklepach internetowych, współpracuje z architektami i projektantami. Klientów pozyskuje też metodą ,,szeptaną". Cieszy go, gdy zadowolony ze stołu czy szafki użytkownik poleca go dalej. To dla niego największe wyróżnienie.
Charakterystyczne dla skandynawskiego wzornictwa naturalne materiały, neutralna kolorystyka i prostota form to "wytyczne", które pan Wojtek stosuje nie tylko w projektowaniu mebli. Takich samych zasad się trzymał, urządzając swój domowy azyl. Uważa, że to mieszkanie ma służyć swoim właścicielom, a nie odwrotnie, zaaranżował je więc tak, by łatwo było utrzymać w nim porządek, a zarazem by każdy z domowników czuł się swobodnie.
NASZ GOŚĆ. Dbałość o detal można dostrzec nawet w wykończeniu niewidocznych elementów. Dopiero po wysunięciu szuflad w szafce RTV widać, że te z czarnymi frontami mają białe krawędzie, te z białymi - czarne. Nad szafką, zamiast telewizora, wisi plakat Andrzeja Pągowskiego 'Hamlet'.
- Więcej o:
Polski design na prezent - inspiracje
Premiera lamp STORM od Gie El na Warsaw Home & Contract
Nawer, Konopacka, Zień i Koziara dla Grupy Tubądzin - kolekcje płytek stworzone przez wybitnych twórców
O nagrodach, inspiracjach, trendach - wywiad z twórcami Grynasz Studio
Meble i oświetlenie marki HULE - design z misją
Lampy od polskich projektantów - neuroestetyczne żyrandole Gie El
Wywiad z Dorotą Koziarą, projektantką kolekcji płytek Masovia Tubądzin
Paged Meble: tradycja i trendy. Dlaczego tak lubimy gięte meble?