Nowoczesny i funkcjonalny dom na obrzeżach Warszawy
Nie na każdej działce da się zbudować ładny i funkcjonalny dom - chyba że spotka się dobrego architekta, który wie, jak minusy trudnego położenia zestawiać w plusy. Cenna będzie wówczas również umiejętność precyzowania swoich potrzeb przez samych właścicieli, najlepiej już na samym starcie projektu.
Pomysł na dom w spokojnej okolicy
Od początku było jasne, że nie ma sensu stawiać tego domu. To znaczy nie teraz, gdy dzieci są małe. Bo przecież zgodnie z powszechnym przekonaniem, inwestycja budowlana bywa tak absorbująca, iż poważniejsze życie rodzinne najlepiej na jej czas zawiesić na kołku. Oczywiście zakupiona kilkanaście lat temu działka we Włochach - spokojnej dzielnicy na obrzeżach Warszawy - miała służyć zasiedleniu, ale gdzieś w nie do końca sprecyzowanej przyszłości, na przykład bliżej emerytury jej właścicieli, czyli pana Tomasza z żoną. Na razie wystarczało, że jest i spokojnie czeka. W asyście krzaków stał więc sobie na niej drewniany barak, goszczący od czasu do czasu - jak wieść gminna niosła - lokalnych amatorów spożywania "na nielegalu" rozmaitych trunków. Do czasu.
Polecamy: Siedem ciekawych domów, na które warto zwrócić uwagę >>
Pomysł na dom
Niekiedy sami nie wiemy, co wyniknie z przypadkowego spotkania dawnego kolegi.
- Nie widziałem go przez wiele lat. Gdy na siebie wpadliśmy, zaprosił mnie do swojego, dopiero co wzniesionego, domu. Podczas odwiedzin zaczął opowiadać o budowie i pod wpływem jego słów zacząłem się zastanawiać, czy całe to przedsięwzięcie jest rzeczywiście takie straszne, jak sądziłem. Nie bez znaczenia okazało się też to, że jego dom bardzo mi się spodobał. Był nowoczesny i zrodzony z przekonania, żeby najpierw pomyśleć o tym, czego potrzebujemy we wnętrzach, a dopiero potem pozwolić architektowi zamknąć to w jakąś fajną bryłę. A często jest odwrotnie, czyli najpierw wybiera się konkretną formę budynku, a dopiero potem myślimy o tym, jak np. zmieścić łazienkę czy gdzie postawić szafę.
- relacjonuje pan Tomasz.
Dom według własnych potrzeb
Ziarno koleżeńskich opowieści padło na podatną glebę i zaczęło powoli wydawać pierwsze owoce, czyli przemyślenia, czego potrzebowaliby właściciele do komfortowego życia w swoim domu.
- Mamy zworo dzieci, więc przede wszystkim postanowiliśmy każdemu z nich zapewnić własny pokój, z grubsza o takiej samej powierzchni, aby nikt się nie czuł pokrzywdzony
- opowiada pan Tomasz.
- Chcieliśmy też uniknąć domowych urozmaiceń w rodzaju skosów czy wykuszy, bo zazwyczaj cieszą przez chwilę, a potem okazują się mało praktyczne i nieustawne. Chodziło nam o wykreowanie zgeometryzowanej przestrzeni, kwadratowo-prostokątnej, z wyjściem na balkon, w miarę możliwości dobrze nasłonecznionej, ale nie aż tak bardzo otwartej jak wtedy, gdy wszystkie ściany są szklane. Myśleliśmy też o ułatwieniu sobie sprzątania, czyli o stworzeniu różnego rodzaju wnęk dających się zabudować meblami.
Od pomysłu do realizacji
Po sformułowaniu rodzinno-małżeńskich wytycznych i podjęciu ostatecznej decyzji, że jednak "ruszamy z budową", zaczęło się studiowanie internetu celem poszukiwania ciekawych inspiracji dotyczących wnętrz oraz architektury. Gdy na stronach odwiedzanych pracowni coś interesującego wpadło właścicielom w oko, do ręki szedł telefon i następowała próba umówienia się na spotkanie z architektami. Jeśli z odbywanej później rozmowy wynikało, że projektant oczekuje przedstawienia mu konkretnej wizji, dokładnych wytycznych dotyczących szczegółów (np. wysokości pomieszczeń), bez zaprezentowania czegoś od siebie, wówczas znajomości nie kontynuowano i wracano do surfowania po sieci. Po kilku takich próbach myszka wyklikała projekty biura Mateusza Zajkowskiego - Z3Z Architekci.
Bieguny wreszcie się zeszły.
Polecamy: Nowoczesny dom na skraju lasu >>
Trudne początki
Mateusz Zajkowski nie tylko szybko wpadł na wstępny pomysł, co można by zbudować na tej działce, ale nie zraziły go ani trochę minusy z nią związane. A dało się ich kilka znaleźć.
- Jednak właśnie trudne warunki często prowadzą do znalezienia interesujących rozwiązań -
podkreśla architekt. I bierze się do pracy, by wycisnąć z owych warunków wszystko, co się da.
Pomysł na projekt
Projekt rozwija wokół koncepcji stworzenia budynku składającego się z dwóch podłużnych, częściowo przylegających do siebie brył - parterowej, z garażem i strefą wejścia do domu, oraz dwukondygnacyjnej, zawierającej właściwą część mieszkalną. Ta pierwsza zostaje wysunięta o kilka metrów w stronę ulicy, stanowiąc tym samym swego rodzaju bufor oddzielający nieco mieszkańców od ruchu aut na drodze (wprawdzie niezbyt dużego, ale jednak generującego hałas). Na końcu bryły mieszkalnej, od północy, architekt umieszcza wspomniany salon. Przy korzystniejszej orientacji domu względem stron świata właśnie tu mógłby znaleźć się taras, z przynajmniej lekkim zadaszeniem. Takie rozwiązanie zmniejszyłoby jednak naświetlenie salonu, więc taras wycofano w stronę ulicy, obok strefy kuchennej i przedsionka. Świetnie połączyło się to zresztą z pierwotną sugestią właścicieli, dla których im bliżej z kuchni do tarasu, tym łatwiej i wygodniej przenosić w letnie dni posiłki czy poranną kawę.
Polecamy: Dom za miastem w nowoczesnym wydaniu >>
Sposób na niższe koszty budowy
- Jednym z założeń projektowych były możliwie racjonalne, nieduże koszty budowy - dodaje Mateusz Zajkowski. - Jednocześnie chcieliśmy zastosować na elewacji drewno. Umieściliśmy je w myśl często stosowanej przez nas zasady, zgodnie z którą drogie, szlachetniejsze elementy wykończenia powinny znajdować się tam, gdzie mieszkańcy czy goście mają fizyczny kontakt z budynkiem - (czyli przy wejściu, przy tarasie, na balkonach). Kontakt z budynkiem odbywa się poprzez szlachetny materiał, dzięki czemu postrzegamy dom jako bardziej elegancki, porządny, mimo że droższy materiał znajduje się tylko w niektórych punktach. A poprzez "wciśnięcie" elementów drewnianych w głąb ścian, ograniczamy ekspozycję drewna na opady atmosferyczne, co jest bardzo istotne, pozwala zachować dłużej atrakcyjny wygląd tego materiału
- kończy architekt.
Układ pomieszczeń
Gdy ma się czworo małych dzieci, w projekcie domu dobrze jest spróbować przychylić im nieba, nie zapominając oczywiście o niezbędnej kontroli ich poczynań. W tym przypadku rodzice wykazali się bardzo dużym zaufaniem i postanowili oddać swoim pociechom do dyspozycji całe piętro.
Architekt rozwiązał to tak, że wzdłuż długiego korytarza, stanowiącego oś projektową drugiej kondygnacji, umieścił regularnie rozmieszczone wejścia do czterech pokoi. Po dostaniu się efektownymi schodami na górę ujrzymy więc uporządkowany, harmonijnie poprowadzony widok w głąb piętra układ.
Przestrzeń dla rodziców
Dla siebie rodzice zarezerwowali miejsce w gabineto-sypialni, która jeszcze nie do końca została urządzona.
- Na rysunku architektonicznym, bez mebli, ściany wyglądały na mocno powyginane
- przyznaje Mateusz Zajkowski.
- Podczas tworzenia układu wnętrza od początku przyświecało nam jednak założenie poukrywania w tych ścianach rozmaitych szaf. Dopiero wtedy osiągamy piękne, niczym niezaburzone czyste formy pomieszczeń. Projektując, zawsze zaczynamy od mebli, tworzymy umeblowaną przestrzeń i obudowujemy ją ścianami. W naszych projektach wszystko ma swoje miejsce: stół, kanapa, telewizor czy szafa
- dodaje architekt.
Efektowne schody
Wszystko miało było proste i praktyczne - i takie jest. Czasem decydował też przypadek, czy może raczej - umiejętne wykorzystanie przez właścicieli nadarzających się okoliczności. Przykładem choćby wspomniane efektowne schody na piętro. Wykonawca mający je zamontować, dostarczył najpierw model tymczasowy, z drewnianymi stopniami i masywnymi partiami z gołego żeliwa. Wszystkim ta wersja przypadła jednak do gustu, więc schody zostały na stałe.
Dom otoczony naturą
Gdy przychodzi wiosna, ogródek za domem pięknie zazielenia się trawą, stanowiąc miejsce zabaw dla dzieci i przestrzeń relaksu na świeżym powietrzu dla dorosłych. Zielone przestrzenie, obrośnięte drzewami i krzewami rozciągają się także wzdłuż budynku, nieco izolując go od otoczenia.
Jak wygląda okolica?
Samo sąsiedztwo też powoli się zmienia. W miejsce stojącej za płotem małej fabryczki wzniesiono dwupiętrową mieszkaniową szeregówkę o przyzwoitej architekturze i jasnych elewacjach, bez zgrzytów komponującą się z domem naszych właścicieli. Kilka kroków dalej powstało miniosiedle złożone z dwóch rozdzielonych podwórkiem ciągów dwupiętrowych budynków szeregowych, które wyglądają, jakby wręcz nawiązywały do architektury domu pana Tomasza i jego żony. Widzimy tam podobny kształt ścian szczytowych, zwieńczonych dwuspadowym dachem, i zbliżone zestawienia elementów drewnianych z białymi elewacjami - choć bez charakterystycznych wklęśnięć.
Nowe oblicze
Nieco zaniedbana, a w każdym razie mocno "przykurzona czasem", okolica zaczęła więc dzięki wysiłkom współczesnych projektantów (i zapewne deweloperów) zmieniać oblicze. Przy okazji, co nie bez znaczenia dla ewentualnych dalszych przeobrażeń, zyskała nowy architektoniczny kontekst, a budynki zaczęły w jakiś sposób ze sobą dialogować, zamiast dowolnie monologować w odległych albo zapomnianych językach. To bardzo cenny proces urbanistyczny, w którym dom właścicieli zdaje się odgrywać naprawdę ważną rolę.
Spokój i harmonia
- Kiedy jadę tą ulicą i widzę zaprojektowany budynek, wyczuwam w nim spokój i harmonię, swego rodzaju skromną elegancję
- przyznaje architekt.
Mieszkańcy, czyli właściciele i ich dzieci, też są zadowoleni z efektów.
- Po prostu cieszymy się byciem tutaj - mówią. - Chcieliśmy, żeby ten dom był taki w sam raz dla nas. I jest. Nic byśmy w nim nie zmieniali.
Budowa domu zdaniem właścicieli
Zanim na działce zaczął powstawać dom, musieliśmy przejść etap "papierologii", który wbrew pozorom zajmuje niekiedy podobną ilość czasu, co sama budowa.
We Włochach nie było planu zagospodarowania przestrzennego, więc musieliśmy uzyskać warunki zabudowy. Okazało się, że przy okazji czekało na nas zmierzenie się z dużą liczbą szczegółów, z których istnienia nawet sobie nie zdawaliśmy sprawy. Przykładowo - działka była rolna, więc należało ją odrolnić, ale w międzyczasie zmieniły się przepisy, w związku z czym pojawił się kilkumiesięczny zator czasowy. Musieliśmy też dostarczać mnóstwo dokumentów. Szło to nawet bardzo sprawnie, również dzięki fachowości miejscowych urzędników, ale w sumie zabierało dużo czasu. Tych papierów zebrałyby się pewnie ze trzy segregatory.
W którymś momencie pojawił się dodatkowy problem. Może tydzień przed wydaniem warunków zabudowy uchwalono plan miejscowy, który przewidywał dla naszej okolicy m.in. dachy ceglaste, dwuspadowe, najlepiej z dachówką, i określone kolory elewacji. Zaczęliśmy robić przymiarki, jakby to mogło w naszym przypadku wyglądać i co trzeba by zmienić w projekcie. Mieliśmy jednak szczęście. Okazało się, że w przyjętym planie znalazł się błąd formalny. Po dwóch tygodniach wojewoda dokument uchylił i dostaliśmy nasze warunki.
Budowa oczami właścicieli
Sama budowa ruszyła w kwietniu 2015 roku i poszła bardzo sprawnie. Skorzystaliśmy z ekipy wznoszącej dom kolegi, od którego to się wszystko zaczęło - miała akurat wolne terminy. Widząc wcześniejsze efekty pracy tych ludzi, nabrałem do nich zaufania i słusznie założyłem, że nie trzeba będzie wszystkiego pilnować. Ustaliliśmy wcześniej, że to oni przygotowują kosztorysy, kupują materiały i zajmują się budowaniem. A pamiętałem jeszcze z czasów dzieciństwa, jak to kiedyś wyglądało - najpierw trzeba było samemu znaleźć gdzieś materiały, potem je przywieźć, czasem z drugiego końca Polski, a w międzyczasie ekipa potrafiła się rozmyślić i zniknąć. Takich problemów już nie mieliśmy. Wprowadziliśmy się w 2016 roku.
Słowo od właścicieli o rozwiązaniach technicznych
Wentylacja
Zdecydowaliśmy się na montaż wentylacji mechanicznej z rekuperacją. Zrobiliśmy to bardziej pod kątem tego, żeby w domu krążyło świeże powietrze niż ze względu na oszczędności. Oczywiście finansowe korzyści z odzysku ciepła pewnie osiągamy, ale były one trudne do wcześniejszego wyliczenia i późniejszej weryfikacji, zakłada się je bowiem dla parametrów pogodowych, których nigdy nie da się idealnie spełnić, zwłaszcza w naszym klimacie. Natomiast nie ulega wątpliwości, że jeśli w domu mieszka sześć osób, a do tego dzieci chciałyby mieć jakieś zwierzęta, to lepiej, gdy powietrze będzie stale wymieniane. Najważniejsze, że instalacja działa bez zarzutu.
Ogrzewanie
Wszędzie mamy "podłogówkę". Czytaliśmy różne opinie na temat efektów jej działania w niektórych pomieszczeniach - niektórzy uważają, że np. w sypialni lepiej takiego rozwiązania nie wprowadzać. Uznaliśmy jednak, że dzięki zdecydowaniu się na tylko jeden rodzaj ogrzewania, bez łączenia systemu podłogowego z kaloryferami i bez konieczności sterowania ich współdziałaniem, ogrzewanie będzie prostsze w budowie i obsłudze. Łatwiej też wtedy wszystko poustawiać we wnętrzach. Nie trzeba się zawczasu zastanawiać, gdzie może być kaloryfer, a gdzie będzie przeszkadzał.
Metryka budynku
Dane budynku:
Rok wykonania projektu: 2015
Rok skończenia budowy: 2016
Powierzchnia zabudowy: 230 m2
Autor projektu: Z3Z ARCHITEKCI/Mateusz Zajkowski, Agnieszka Dąbrowska
Wentylacja: mechaniczna, z odzyskiem ciepła
Ogrzewanie: podłogowe
Woda: zimna - z sieci; ciepła - podgrzewana piecem gazowym
- Więcej o:
- dom