Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Słońce o każdej porze

Wojciech Stasiak

W ciągu kilku lat zaniedbana działka z podupadającym starym budynkiem zamieniła się w zielony zakątek z pięknie skadrowanymi widokami roztaczającymi się z dwóch, a nawet trzech, ustawionych na sobie domów.

Słońce o każdej porze
Słońce o każdej porze
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk

Metryka budynku

Projekt architektoniczny: Mateusz Zajkowski, Agnieszka Grądkiewicz i Agata Rakowska, Z3Z Architekci https://www.z3zarchitekci.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 170 m2 (całkowita 208 m2)
Powierzchnia działki: 866 m2
Mieszkańcy: małżeństwo i dwie córki

Ta położona na południe od Warszawy okolica zawsze im się podobała. Ewa i Artur mieszkali niedaleko, więc często przychodzili tu na spacery ze swoimi córkami, podziwiając klimat lekko dzikiej, malowniczej natury, z oczkiem wodnym, a właściwie małym jeziorkiem, po którym pływały łabędzie czy kaczki. Byli więc pod wpływem tego urokliwego miejsca, ale nic poza tym, bo co zrobisz, jak nic nie zrobisz, jeśli akurat nie masz w planach ani zakupu działki, ani tym bardziej budowy domu. A w każdym razie nic o tym nie wiesz. Potem wydarzyła się ta mała kartka, napisana odręcznie, z ofertą sprzedaży tutejszej nieruchomości. Pewnego dnia po prostu wpadła im w oko. Mogła przecież nie wpaść, mógł przechodzić ktoś inny, mogła akurat nadciągnąć burza… Nauka jest w tych tematach raczej bezradna i nie zna odpowiedzi na pytanie, skąd się biorą niepozorne znaki, zmieniające stopniowo całe nasze życie. Nie wiadomo też, czy za nimi iść, czy na pewno są przeznaczone dla nas? I co robić potem, gdy damy się już im złapać na haczyk i klamka zapadnie?

Strefę wejścia do budynku (na prawo od wjazdu do garażu) bardzo skutecznie ukryto przed wzrokiem osób postronnych – usytuowano ją  w sporym wycięciu w bryle, osłaniającym tę część domu od drogi dojazdowej, biegnącej w dole działki
Strefę wejścia do budynku (na prawo od wjazdu do garażu) bardzo skutecznie ukryto przed wzrokiem osób postronnych – usytuowano ją w sporym wycięciu w bryle, osłaniającym tę część domu od drogi dojazdowej, biegnącej w dole działki
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk
3 sposoby na udaną budowę
3 sposoby na udaną budowę
Ładny Dom

Pięć lat męki

Ewa i Artur niby nie zaprzątali sobie tym zbytnio głowy. – Działka została kupiona spontanicznie – przyznają. Jednak i ich wkrótce dopadły wątpliwości. A właściwie to spore kłopoty. – Nie mieliśmy nigdy wcześniej doświadczenia mieszkania w domu, więc dla nas było to wszystko nowe i na początku nie bardzo wiedzieliśmy, czy podjęliśmy właściwą decyzję – opowiadają. – Nasze obawy pogłębiły się, gdy okazało się, że działka ma nieuregulowany status prawny. Status ten zaczęliśmy wyjaśniać i „prostować”, nie sądziliśmy jednak, że zajmie nam aż pięć lat, aby stać się pełnoprawnymi właścicielami posesji! Nieraz byliśmy bliscy zwątpienia, a jednak postanowiliśmy wytrwać do końca. Postawa godna podziwu, choć wymaga solidnego rozeznania, czym ten koniec może być... Tu oznaczał na szczęście sukces i właściciele, teraz już tacy na 100 procent, rozpoczęli poszukiwanie architekta. – Projekt typowy nie wchodził w rachubę, bo działka była trudna, z licznymi niedogodnościami, jak chociażby stojący na posesji stary budynek mieszkalny, którego postanowiliśmy się pozbyć, czy bardzo kłopotliwy dojazd od głównej drogi – tłumaczą. Trudności wzmagało dodatkowo wyraźne nachylenie powierzchni, opadającej w kierunku wspomnianego jeziorka. Wszystko to rzeczywiście mocno ograniczało opcję sięgnięcia po ofertę z katalogu, za to dla architektów pracujących na projektach indywidualnych mogło stanowić wyzwanie i obietnicę ciekawego zadania. Ewa z Arturem wytrwale przeglądali więc internet, szukając takiej pracowni, której realizacje dawałyby nadzieję na powodzenie wspólnego przedsięwzięcia. – Zależało nam na lokalnym warszawskim biurze, które nie tylko miałoby doświadczenie w projektowaniu domów, ale także znało się na procedurach administracyjnych w lokalnym urzędzie – mówią. – Spotkaliśmy się z przedstawicielami kilku pracowni. Najwięcej sympatii wzbudzili w nas ludzie z biura Z3Z Architekci. Po krótkim interview postanowiliśmy zaufać Mateuszowi w projektowaniu naszego domu.

Na piętrze usytuowano w rzeczywistości nie jeden, a dwa domki, połączone ze sobą wspólną ścianą.  Z tego ujęcia wyglądają jak bliźniacze budynki jednorodzinne na tle lasu – nowoczesne, ale o formie  nawiązującej wyraźnie do tradycyjnego budownictwa
Na piętrze usytuowano w rzeczywistości nie jeden, a dwa domki, połączone ze sobą wspólną ścianą. Z tego ujęcia wyglądają jak bliźniacze budynki jednorodzinne na tle lasu – nowoczesne, ale o formie nawiązującej wyraźnie do tradycyjnego budownictwa
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk

O technicznej stronie tego domu

Trudno dziś o dobry projekt domu jednorodzinnego poważnej pracowni czy w pełni profesjonalnego architekta, niebiorący pod uwagę kwestii energooszczędności planowanej realizacji. Tak było i w tym przypadku. – Dom jest wysoce energooszczędny – podkreśla architekt, Mateusz Zajkowski. – Ściany pokryte są 20-centymetrową warstwą izolacji termicznej, styropianu pod tynkiem i wełną pod płytami HPL. Dach izoluje piana natryskowa PUR o grubości dochodzącej do 30 cm. Wszystko to wynikało także z potrzeb samych inwestorów. – Temat energooszczędności był dla nas bardzo istotny – podkreślają Ewa i Artur. O  – Budynek został znakomicie docieplony, sięgnęliśmy też po szyby i przegrody międzyszybowe o jak najwyższych parametrach energooszczędności. Dom nie został podpiwniczony, co ułatwiło stworzenie bryły o dużym stopniu szczelności, choć jednocześnie nie wzniesiono go na płycie fundamentowej, zapewniającej najlepszą izolację od gruntu – stoi na zwykłych fundamentach. Źródłem ciepła jest kocioł na gaz, podgrzewający ciepłą wodę użytkową (zimna pochodzi z ujęcia gminnego, a jedna i druga znika w przydomowym szambie) oraz obsługujący instalację ogrzewania podłogowego, zamontowaną we wszystkich pomieszczeniach. – W zimie wspomagamy się jeszcze dogrzewaniem kuchni i salonu stojącą w nim kozą – przyznają właściciele. Na bilans cieplny wpływa wentylacja mechaniczna z rekuperacją, czyli z odzyskiem ciepła z rozprowadzanego po budynku powietrza o ustalonej, optymalnej dla użytkowników temperaturze. Domowe instalacje grzewcze są sterowane przez systemy automatyki, dla której nie przewidziano tu jednak wielu zadań, bo nadzoruje ona jeszcze tylko działanie ogrodowej instalacji zraszania trawy. Do pozyskiwania ciepła nie przyczynia się natomiast fotowoltaika – gospodarze nie planowali jej montażu i póki co nie zamierzają tego zmieniać.

Ściany górnej kondygnacji otwarto tylko na te widoki, które nie burzą prywatności mieszkańców i pozwalają podziwiać świat natury. Do tejże natury  nawiązują jasnobrązowe płyty elewacyjne HPL, sąsiadujące z ciemnymi płytkami włóknocementowymi
Ściany górnej kondygnacji otwarto tylko na te widoki, które nie burzą prywatności mieszkańców i pozwalają podziwiać świat natury. Do tejże natury nawiązują jasnobrązowe płyty elewacyjne HPL, sąsiadujące z ciemnymi płytkami włóknocementowymi
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk

Zaskoczyć urzędników

To nie pierwszy raz, kiedy Mateusz Zajkowski, szef Z3Z Architekci, postanowił niejako zbudować dom na domu. Współczesna architektura jednorodzinna lubi takie zabawy formą, przesuwanie piętra względem parteru, czasem nawet w lekkiej kontrze do zasad grawitacji, wyodrębnianie górnej kondygnacji, podkreślanie jej niezależności od reszty, czy to pod względem skali, czy formy. W portfolio tej warszawsko-podwarszawskiej pracowni też są podobne realizacje, było więc od czego się odbić, przystępując do prac nad nowym projektem. Jego autor postanowił tym razem w ramach jednej zróżnicowanej bryły wykreować niejako dwa budynki. A może nawet trzy, bo część górna to przecież nic innego, jak połączone sobą dwa domki przekryte tradycyjnymi dwuspadowymi dachami. Pomysł rozbicia piętra na dwa niemal bliźniacze obiekty wyrastał przede wszystkim z ograniczeń prawno-administracyjnych, które obowiązywały dla tej okolicy. – Ciekawa, a nawet niecodzienna, bryła dachu nie wynikała z chęci zrobienia czegoś innego, a z próby dostosowania się do wymogów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – wyjaśnia Mateusz Zajkowski. – Narzucił on specyficzne uwarunkowanie: dla wąskich działek nakazał stosowanie dachów dwu- lub wielospadowych o dość dużym kącie nachylenia i głównej kalenicy równoległej do drogi. Gdybyśmy wznosili nieduży dom o powierzchni ok. 100 m2 , zapisy nie wprowadzałyby niczego dziwnego do projektu. Jednak pozostałe parametry planu pozwalały na wybudowanie dość sporego obiektu, powyżej 200 m2 . Standardowy dach z kalenicą równoległą do drogi nie byłby w stanie przekryć takiego domu. Sprawę rozwiązało zastosowanie dwóch kalenic, dwóch dachów równoległych do drogi. Nawet urzędnicy wydający pozwolenie na budowę byli zaskoczeni pomysłem. Trochę nie mieściło się to w ich rozumieniu planu, ale nie mieli prawnych podstaw do odmowy udzielenia pozwolenia. W ten sposób na górnej kondygnacji powstał niejako miniośrodek wypoczynkowy, złożony z dwóch „domków kempingowych”, współczesnych, choć silnie nawiązujących do tradycyjnej formy. W tym nieco większym, od ogrodu i drogi dojazdowej, relaksują się właściciele, korzystający w nim z sypialni, łazienki i garderoby, plus tarasu widokowego pod chmurką. W drugim, z sypialnią, łazienką i średniej wielkości balkonem nad wejściem głównym do całego budynku, chilloutują dwie nastoletnie córki. Całość umieszczono na parterowej, „pudełkowej”, zgeometryzowanej obszernej podstawie o płaskim dachu, zawierającej przede wszystkim otwartą część dzienną, poszerzoną o duży taras. – Kształt rzutu domu ściśle wynika z funkcji – tłumaczy architekt. – Budynek całą szerokością wypełnia działkę od frontu, a w dalszej części, w głębi, od strefy wejścia głównego, zwęża się, aby zapewnić możliwość dojazdu do garażu i manewrowania przed nim. Front domu, czyli elewacja od ulicy, to jednocześnie elewacja ogrodowa. Działka nakładała na nas mnóstwo specyficznych ograniczeń, co umożliwiło dojście do nietypowych rozwiązań. Jednym z nich było i to, że wskutek wspomnianego ukształtowania terenu, opadającego od końca posesji w stronę drogi dojazdowej, otwarta część dzienna, mimo że ulokowana na parterze, jest na tyle wyniesiona, że właściwie pozostaje poza zasięgiem wzroku przechodniów. 

Z lotu ptaka górna kondygnacja przypomina  Arkę Noego, umieszczoną na kamienistym gruncie dachu płaskiego parteru, czekającą na  rejs w stronę znajdujących się za drogą dojazdową jeziorek i doliny rzeki – krajobrazu  chronionego, więc raczej na zawsze zielonego
Z lotu ptaka górna kondygnacja przypomina Arkę Noego, umieszczoną na kamienistym gruncie dachu płaskiego parteru, czekającą na rejs w stronę znajdujących się za drogą dojazdową jeziorek i doliny rzeki – krajobrazu chronionego, więc raczej na zawsze zielonego
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk
Zdaniem właścicieli

Nic dodać, nic ująć

Bryła budynku została ustalona przez architekta, Mateusza, który wziął pod uwagę trudną konfigurację terenu, opadającego dosyć stromo w dół rozlewiska. W trakcie projektowania i na naszą prośbę modyfikował tę bryłę, upraszczając ją i redukując powierzchnię. Doszliśmy do wniosku, że dom powinien być uszyty na miarę – ani za duży, ani za mały. Całkowita powierzchnia budynku wynosi ostatecznie 208 m2 , przy czym użytkowa 170 m2 . To w zupełności zaspokaja potrzeby czteroosobowej rodziny. Dom zaprojektowano w ten sposób, aby widok z każdego okna świadomie eksponował to, co dzieje się na zewnątrz. W ten sposób osiągnęliśmy efekt przenikania się i wzajemnego dopełniania wnętrza i otoczenia – np. posadziliśmy drzewo na tarasie, co przy dużych oknach (od podłogi do stropu) podkreśliło efekt natury wkraczającej do wnętrza. Zanim inwestycja ruszyła na dobre, trzeba było zburzyć stojący na działce stary dom, częściowo w miejscu planowanego, przyklejony wspólną ścianą do zamieszkanego budynku sąsiadki. Po rozbiórce okazało się, że musimy konstrukcyjnie wzmocnić i docieplić tę ścianę. Kosztowało to nas trochę środków i czasu, ale za to zyskaliśmy przychylność sąsiadki – utrzymujemy przyjacielskie kontakty do tego stopnia, że zaprojektowaliśmy i wykonaliśmy furtkę pomiędzy naszymi posesjami, z której każdy z mieszkańców obu nieruchomości może korzystać. W ten sposób spełniamy misję pomocy sąsiedzkiej i wzajemnego wspierania się. Sama budowa trwała blisko dwa lata, w okresie 2019-2021, czyli zaczęła się jeszcze w czasach przedpandemicznych. Już wtedy rynek budowlany borykał się z rosnącymi cenami za materiały i robociznę oraz chronicznym brakiem fachowców. Zdecydowaliśmy się działać w systemie generalnego wykonawstwa do etapu zamkniętego stanu deweloperskiego. Wykonawca został nam zarekomendowany przez architekta, który pracował z nim wcześniej przy kilku swoich realizacjach, co zdecydowanie ułatwiło w trakcie budowy kontakty na linii wykonawca-biuro projektowe. Prace wykończeniowe wykonywały już inne ekipy, zatrudniane do poszczególnych etapów. Częściowo rekomendował je nam Mateusz, choć większość znaleźliśmy już sami, poprzez kontakty własne oraz Internet. Mieszka nam się tu wspaniale. Przyzwyczailiśmy się do dużych przeszkleń i kontaktu z przestrzenią na zewnątrz. Wprawdzie pokój pracy żony, na parterze, mógłby być trochę większy, podobnie sypialnie dwójki dzieci, ale to drobne rzeczy. Przestrzeń została zaprojektowana racjonalnie i tak jest wykorzystywana. Z początku żona uważała, że taras na dole pozostaje zbyt duży, ale okazało się, że sprawdza się znakomicie w trakcie większych przyjęć dla znajomych i grillowania. Nasze nastolatki też chętnie go wykorzystują na swoje przyjęcia, w ramach których urządzają imprezy taneczne.

Właściciele
Zdaniem architektów

Skrojony na miarę

Kształt budynku powstał na podstawie ścisłego dopasowania się do działki oraz podążania za wytycznymi inwestorów odnośnie funkcji, jakie chcieli uzyskać. Współpraca z nimi układała się naprawdę świetnie, nawiązaliśmy bliskie relacje. Nasz pomysł na ich dom spodobał im się od razu, oczekiwali od nas czegoś niesamowitego i myślę, że się nie zawiedli. Już w pierwszej koncepcji budynek wyglądał bardzo podobnie do efektu finalnego. Dogrywaliśmy tylko wygląd tarasu. Projekt wnętrz jest również naszego autorstwa i tu też podążaliśmy za wytycznymi oraz nastrojem inwestorów, którzy chcieli mieć dość surowe loftowe wnętrze, jednocześnie ocieplone przez drewno i cegłę. Beton na suficie uzyskany z szalunku stropu zdał bardzo dobrze egzamin we wnętrzach strefy dziennej. Odnośnie do warunków, jakie zastaliśmy na działce, warto wspomnieć o tym, że na jej tylnej części stał nieduży domek – wydawało się, że przyklejony ścianą do budynku sąsiadki. Jak się później okazało, ściana łącząca oba obiekty była tylko jedna, a operacja rozbiórki części starego domu, który znajdował się na naszej działce, stała się dość skomplikowana. Należało dobudować dodatkową ścianę po naszej stronie, aby usztywnić konstrukcję domu sąsiadki i nie dopuścić do katastrofy. Przy okazji, zarówno ten stary dom do rozbiórki, jak i istnienie budynku sąsiadki w ostrej granicy działki jedynie upewniali nas w założeniach, że w tylnej części posesji należy zlokalizować pomieszczenia gospodarcze – mimo że chodziło o stronę południowo-zachodnią.

Agnieszka Grądkiewicz, Agata Rakowska, Mateusz Zajkowski, Z3Z Architekci
Po drugiej stronie domu horyzont zamykają widoki na zdecydowanie bardziej „suchą” przyrodę  niż od frontu – łąkę i ścianę drzew. Można je podziwiać z wąskiego balkonu przy sypialniach  córek
Po drugiej stronie domu horyzont zamykają widoki na zdecydowanie bardziej „suchą” przyrodę niż od frontu – łąkę i ścianę drzew. Można je podziwiać z wąskiego balkonu przy sypialniach córek
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk

Formy Miró znad pianina

Ponieważ właścicielom zależało na spójności charakteru bryły widzianej z zewnątrz, z tym, co znajduje się w środku domu, więc zdecydowali się na powierzenie projektu wnętrz również Z3Z. W tej kwestii wypracowali wiele własnych wytycznych, opartych na zestawie uświadomionych potrzeb. Kierowano się przy wyborze nowoczesnej kozy stojącej w salonie, która co prawda dogrzewa nieco zimą swoje otoczenie, ale przede wszystkim tworzy w nim klimat. Industrialny charakter jest jednak tu i tam przełamywany motywami, których z przemysłem raczej nie wiążemy. Poczesne miejsce zajmuje w tym zestawie salonowy regał. Mieszkańcy są z niego szczególnie dumni. – Ciągnie się przez całą szerokość i wysokość ściany, a wykonany został według mojego projektu na zamówienie przez krakowską firmę Wood & Iron Manufacture – opisuje pan Artur. – Jest to tzw. focal point całego parteru [punkt centralny, niejako ogniskujący na sobie spojrzenia użytkowników przestrzeni – przyp. red.]. Wykonano go z metalu i drewna, również dębowego. Drewna nie poskąpiono w tym domu w wielu miejscach. Widać je np. na schodach wiodących na górę, na posadzkach sypialni, oczywiście na wszystkich tarasach, a także na podłodze salonu, gdzie ciekawie kontrastuje z surowym betonem sufitu. – Ta salonowa podłoga wykonana jest z desek ryflowanych olejowanych z drewna dębowego, zamówionych w firmie VIP parkiet i sprowadzonych z Holandii – mówią właściciele. – Chcieliśmy trochę ocieplić tę przestrzeń, aby nie było zbyt surowe, zachowując jednak przy tym widoczne sęki barwione na czarno, podkreślające w naszym zamyśle industrialny charakter wnętrza. W podobnej technologii wykonano dla nas na zamówienie stół dębowy z jednego kawałka, z widocznymi sękami i ubytkami wypełnionymi czarną żywicą. Największym „łamaczem” industrialu są jednak dyskretne akcenty roślinne, a także rozmieszczone w wielu miejscach dzieła sztuki, również tej użytkowej – ceramika, szkło artystyczne, grafiki i obrazy Zdzisława Beksińskiego czy Joana Miró. Pod abstrakcją tego ostatniego stoi w salonie pianino.

Wychodzić beztrosko z sypialni (tej głównej, gospodarzy) prosto w stronę słońca i ogrodu – kto  nie marzy o takich luksusach? Oczywiście trzeba uważać, bo to jednak piętro, a na końcu brak  barierki...
Wychodzić beztrosko z sypialni (tej głównej, gospodarzy) prosto w stronę słońca i ogrodu – kto nie marzy o takich luksusach? Oczywiście trzeba uważać, bo to jednak piętro, a na końcu brak barierki...
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk
Z tego tarasu, na dolnej kondygnacji, można już schodzić do ogrodu bezpiecznie, nawet z lekko przymkniętymi oczami czy na bosaka  – zwłaszcza że dużą część przestrzeni przed domem zajmuje wypielęgnowany trawnik, którego systematycznego zraszania strzeże automatyka
Z tego tarasu, na dolnej kondygnacji, można już schodzić do ogrodu bezpiecznie, nawet z lekko przymkniętymi oczami czy na bosaka – zwłaszcza że dużą część przestrzeni przed domem zajmuje wypielęgnowany trawnik, którego systematycznego zraszania strzeże automatyka
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk
Jedną z wytycznych projektowych właścicieli było takie ukształtowanie bryły, by wnętrza i otoczenie wzajemnie się przenikały. Efektownym wyrazem tych planów stało się posadzenie na głównym tarasie brzozy, zbliżającej naturę do środka budynku tak blisko, jak to tylko możliwe
Jedną z wytycznych projektowych właścicieli było takie ukształtowanie bryły, by wnętrza i otoczenie wzajemnie się przenikały. Efektownym wyrazem tych planów stało się posadzenie na głównym tarasie brzozy, zbliżającej naturę do środka budynku tak blisko, jak to tylko możliwe
Z3Z Architekci/Marcin Mularczyk

Działka mocy

Do czego służy takie pianino? Niektórzy powiedzą, że do grania, a inni, że do przenoszenia w lepsze światy. Trochę działa więc podobnie, jak zastosowane w tej realizacji wielkie okna, kadrujące nasze spojrzenia w stronę zielonych przestrzeni okolicy, a także w kierunku rozciągającej się w dole tafli wody z kaczkami – i wreszcie ku najbliższej naturze, tej ogrodowej. Można ją równie dobrze, a nawet lepiej, bo z bliska, podziwiać z obu tarasów, górnego i dolnego, częściowo zadaszonego. – Ogród projektowała firma „TW Projekt” Tomasz Walendzik – mówią gospodarze. – Główną ideą było stworzenie przestrzeni spójnej z otoczeniem, w którym znajduje się dużo traw i trzcin, z uwagi na wodny charakter środowiska. Ogród postanowiliśmy utrzymać w duchu abstrakcyjnym i monochromatycznym, operując raczej szerokimi płaszczyznami i liniami niż kolorem. Dzięki temu zlewa się on i integruje z przestrzenią na zewnątrz. Rzeczywiście, rządzą tu płaszczyzny, głównie trawiasto-krzewiaste, z akcentami niższych nasadzeń, uzupełnione urokliwą brzozą wprowadzoną na taras parteru, posadzoną w wydzielonym dla niej kąciku. W sumie jest tak, jakby ogród stanowił dyskretny wstęp do obserwacji inwazji półdzikiej roślinności różnej wysokości otaczającej jeziorko, a więc już poza posesją, a także pól i lasów zamykających horyzont po drugiej stronie działki, widziany z balkonu córek. Takie ukształtowanie ogrodu, operującego co najwyżej w „niskich stanach średnich”, oddaje na posesji szerokie pole do działania słońca. Bo gdy jedni przed nim uciekają, inni do niego ciągną. – Od początku dostrzegliśmy, że działka jest świetnie położona i słońce jest na niej obecne o każdej porze dnia i roku – przyznają Ewa i Artur. – To nas urzekło najbardziej! Słońce i zieleń. Wszystko niedaleko miejskiej tkanki, a jednocześnie w bezpiecznej od niej odległości. – To miejsce idealne dla ludzi, którzy lubią kontemplować naturę po intensywnej pracy – podsumowują właściciele. Tamta kartka sprzed kilku lat była może i mała, ale o dużej mocy... 

Pięć zgeometryzowanych słupków tworzy przesłonę do ciekawej gry słonecznego światłocienia. W tej części tarasu w ciepłe miesiące „działa” dodatkowy salon-kuchnia, czyli rekreacyjna  przestrzeń zadaszona oraz wyposażona w wygodne meble i stacjonarny grill
Pięć zgeometryzowanych słupków tworzy przesłonę do ciekawej gry słonecznego światłocienia. W tej części tarasu w ciepłe miesiące „działa” dodatkowy salon-kuchnia, czyli rekreacyjna przestrzeń zadaszona oraz wyposażona w wygodne meble i stacjonarny grill
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
Połączone ze sobą salon, jadalnia i kuchnia pełne są akcentów przemysłowych, na które składają się zarówno betonowy sufit, uzyskany z szalunku  stropu, jak i stylowa żeliwna koza. Elementami ocieplającymi ów wizerunek są wygodne meble z miękkim, szarym obiciem i „antykwaryczny” stolik  kawowy, a gdzieś pośrodku tych klimatów lokuje się duma właścicieli – robiony na zamówienie regał na całą ścianę, wykonany z metalu i drewna
Połączone ze sobą salon, jadalnia i kuchnia pełne są akcentów przemysłowych, na które składają się zarówno betonowy sufit, uzyskany z szalunku stropu, jak i stylowa żeliwna koza. Elementami ocieplającymi ów wizerunek są wygodne meble z miękkim, szarym obiciem i „antykwaryczny” stolik kawowy, a gdzieś pośrodku tych klimatów lokuje się duma właścicieli – robiony na zamówienie regał na całą ścianę, wykonany z metalu i drewna
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
Połączone ze sobą salon, jadalnia i kuchnia pełne są akcentów przemysłowych, na które składają się zarówno betonowy sufit, uzyskany z szalunku  stropu, jak i stylowa żeliwna koza. Elementami ocieplającymi ów wizerunek są wygodne meble z miękkim, szarym obiciem i „antykwaryczny” stolik  kawowy, a gdzieś pośrodku tych klimatów lokuje się duma właścicieli – robiony na zamówienie regał na całą ścianę, wykonany z metalu i drewna
Połączone ze sobą salon, jadalnia i kuchnia pełne są akcentów przemysłowych, na które składają się zarówno betonowy sufit, uzyskany z szalunku stropu, jak i stylowa żeliwna koza. Elementami ocieplającymi ów wizerunek są wygodne meble z miękkim, szarym obiciem i „antykwaryczny” stolik kawowy, a gdzieś pośrodku tych klimatów lokuje się duma właścicieli – robiony na zamówienie regał na całą ścianę, wykonany z metalu i drewna
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
W przylegającej do salonu kuchni centralne miejsce zajmuje wyspa z granitowym blatem, specjalnie zamówionym w zakładzie kamieniarskim.  Na podłodze leżą włoskie płytki firmy Imola Ceramica, a ścianę w głębi efektownie pokryto ćwiartkami cegieł. Kratownica u góry to sufit rastrowy,  często spotykany w sklepach czy magazynach – dobrze wpisuje się w industrialny charakter wnętrz
W przylegającej do salonu kuchni centralne miejsce zajmuje wyspa z granitowym blatem, specjalnie zamówionym w zakładzie kamieniarskim. Na podłodze leżą włoskie płytki firmy Imola Ceramica, a ścianę w głębi efektownie pokryto ćwiartkami cegieł. Kratownica u góry to sufit rastrowy, często spotykany w sklepach czy magazynach – dobrze wpisuje się w industrialny charakter wnętrz
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
W przylegającej do salonu kuchni centralne miejsce zajmuje wyspa z granitowym blatem, specjalnie zamówionym w zakładzie kamieniarskim.  Na podłodze leżą włoskie płytki firmy Imola Ceramica, a ścianę w głębi efektownie pokryto ćwiartkami cegieł. Kratownica u góry to sufit rastrowy,  często spotykany w sklepach czy magazynach – dobrze wpisuje się w industrialny charakter wnętrz
W przylegającej do salonu kuchni centralne miejsce zajmuje wyspa z granitowym blatem, specjalnie zamówionym w zakładzie kamieniarskim. Na podłodze leżą włoskie płytki firmy Imola Ceramica, a ścianę w głębi efektownie pokryto ćwiartkami cegieł. Kratownica u góry to sufit rastrowy, często spotykany w sklepach czy magazynach – dobrze wpisuje się w industrialny charakter wnętrz
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
Widoki za oknem głównej sypialni – usytuowanej na piętrze – skadrowano niczym ujęcia w dobrym  filmie przyrodniczym. W ich kontemplacji nie przeszkadza ani nadmiar sprzętów, ani styl high-tech.  Wprost przeciwnie: jest oszczędnie, spokojnie i naturalnie, czyli dużo drewna i bieli
Widoki za oknem głównej sypialni – usytuowanej na piętrze – skadrowano niczym ujęcia w dobrym filmie przyrodniczym. W ich kontemplacji nie przeszkadza ani nadmiar sprzętów, ani styl high-tech. Wprost przeciwnie: jest oszczędnie, spokojnie i naturalnie, czyli dużo drewna i bieli
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
Nie ma dobrej sypialni bez porządnej łazienki. Tuż za ścianą pomieszczenia z łóżkiem właścicieli  znajdują się więc nowoczesna, wolno stojąca wanna oraz prosta do granic możliwości kabina  prysznicowa. Na podłodze – płytki ceramiczne Imola Muse Grey włoskiej firmy Imola Ceramica
Nie ma dobrej sypialni bez porządnej łazienki. Tuż za ścianą pomieszczenia z łóżkiem właścicieli znajdują się więc nowoczesna, wolno stojąca wanna oraz prosta do granic możliwości kabina prysznicowa. Na podłodze – płytki ceramiczne Imola Muse Grey włoskiej firmy Imola Ceramica
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
Ponieważ wszyscy mieszkańcy domu uwielbiają saunę, więc i dla niej znalazło się tu miejsce  – drzwi do minispa umiejscowiono za tym rogiem. W przyszłości obok wyjścia z owej oazy  relaksu na zewnątrz budynku stanie balia do saunowania i morsowania
Ponieważ wszyscy mieszkańcy domu uwielbiają saunę, więc i dla niej znalazło się tu miejsce – drzwi do minispa umiejscowiono za tym rogiem. W przyszłości obok wyjścia z owej oazy relaksu na zewnątrz budynku stanie balia do saunowania i morsowania
Z3Z ARCHITEKCI / Marcin Mularczyk
    Więcej o:

Skomentuj:

Słońce o każdej porze