Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Zbudowany na współpracy

Wojciech Stasiak

Na obrzeżach Krakowa, w okolicy zabudowanej, a jednocześnie w sąsiedztwie lasu oraz wąwozu, stanął efektowny trzykondygnacyjny dom – nowoczesny, choć mocno nawiązujący do tradycji budownictwa jednorodzinnego.

Zbudowany  na współpracy
Zbudowany na współpracy
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

Metryka budynku:

Projekt architektoniczny: Jarosław Krysiak, Barbara Borowik-Krysiak, www. doomo.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 340 m2 (w tym mieszkalna: 225 m2, niemieszkalna: 115 m2)
Mieszkańcy: małżeństwo z dorosłą córką

– Co jeszcze lubię? Lampy. Uwielbiam od lat – wyznaje z uśmiechem projektantka wnętrz, Marta Pala-Szczerbak, która prowadzi w Krakowie swoją pracownię minimoo. Właśnie do niej zwrócili się nasi inwestorzy, gdy oboje mieli już wstępną koncepcję architektoniczną planowanego domu. Rzeczy wiście, lampy i, szerzej, oświetlenie, stanowią dziś ważny element wystroju tej realizacji, choć nie wszędzie rzucają się w oczy. Gdy jednak wejdziemy do czarnej jak (prawie) smoła łazienki dla gości, dojrzymy je, jak ukrywają się w kolorowych „odwróconych minerałach”, zwisających z sufitu, przy lustrze. W sypialni gospodarzy odkryjemy je pod postacią dwóch obramowujących łóżko u wezgłowia, złoto-szklanych, przeskalowanych, baryłkowatych, wielkich lamp elektronowych. A gdy znajdziemy się w salonie, a właściwie w jadalni, dostrzeżemy je nad stołem, niczym trzy płaskie latające spodki, które bezgłośnie zawisły nad blatem. Odbijając się w dużych tarasowych szybach, sprawiają wrażenie, że jest ich więcej, że przyleciały też do ogrodu. Czyżby inwazja?! Jeśli już to dobrej, współczesnej architektury, która mogłaby stanąć w bardzo wielu miejscach na świecie.

Znalezione pod lasem

Ten budynek od samego początku był w planach jego przyszłych właścicieli. – Cenimy przestrzeń i swobodę, jaką daje własny dom – przyznają. Kilka lat wcześniej, zanim stanął, oboje przetrenowali proces wznoszenia obiektu jednorodzinnego na domu, który udało im się stworzyć w górach. Był rekreacyjny, choć całoroczny. Poznali wtedy blaski i cienie budowania dla siebie, w tym zwłaszcza minusy prowadzenia inwestycji na pochyłym terenie. Gdy więc zapragnęli zakupić działkę pod regularną siedzibę, wiedzieli już, czego się spodziewać i że tym razem działka ma być koniecznie płaska. – Chcieliśmy też, aby miała ekspozycję południową, wjazd od północy i była usytuowana w zacisznym miejscu – wyliczają. Rozpoczęli peregrynacje po okolicy Krakowa, bo z tym regionem byli związani życiowo i zawodowo. Podobno gdy się czegoś bardzo chce i wie, czego dokładnie, wszystko nam sprzyja. Wystarczy działać. Problem w tym, że ta zasada nie zawsze… działa. I nie zadziałała w przypadku tych inwestorów, którzy mieli swoją listę „must-have”, ale nie dawali rady dopasować do niej żadnej posesji.– Trochę byliśmy i rozczarowani zawiesiliśmy poszukiwania na prawie rok – przyznają. – Gdy rozpoczęliśmy je na nowo, tym razem czyniliśmy to już z pomocą agencji nieruchomości. Zaczęliśmy w czerwcu i przez kolejne miesiące obejrzeliśmy naprawdę sporo działek. Niestety… ponownie żadna z nich nie przypadła im do gustu. Doszli wręcz do punktu, w którym „w październiku pojawiło się pierwsze zwątpienie”. I właśnie wtedy, a właściwie nie długo potem, bęc, zmiana! – Nagle pojawiła się nasza działka – opowiadają. – Poza tym, że spełniała podstawowe kryteria, jakie przed nią stawialiśmy, ujęła nas piękną, spokojną okolicą i bezpośrednim sąsiedztwem lasu. Leżała na południu Krakowa, w jego administracyjnych granicach, niecałe 10 km od centrum, lecz już z dala od zgiełku miasta, na końcu długiej linii zabudowy. Od południa graniczyła ze wspomnianym lasem, w którym, jak się okazało, żyją sarny, jelenie, zające, lisy, a czasem pojawiają się dziki. Od wschodu roztaczały się łąki i drzewa. Nasi bohaterowie długo się nie namyślali. W grudniu podjęli decyzję o zakupie, a na początku stycznia2017 r. podpisali akt notarialny.

Dom od frontu. Na wprost – zjazd do dwustanowiskowego garażu, skąd można dostać się do  kolejnych pomieszczeń przyziemia. Powyżej masywna elewacja części z płaskim dachem,  znad której wystaje dach dwuspadowy. Z prawej, w podcieniu, droga do wejścia do budynku
Dom od frontu. Na wprost – zjazd do dwustanowiskowego garażu, skąd można dostać się do kolejnych pomieszczeń przyziemia. Powyżej masywna elewacja części z płaskim dachem, znad której wystaje dach dwuspadowy. Z prawej, w podcieniu, droga do wejścia do budynku
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

Dom w domu, czyli potyczki z planem

Kondygnacje są tu trzy, czyli dwie. Zależy, gdzie stanąć. Od ogrodu powstały dwa piętra – obficie otwarty na zielone otoczenie parter oraz poddasze, z efektownie użytym wielkoformatowym oknem kolankowym. Od ulicy poziomy są trzy. Bryła wyraźnie zamyka się tu na otoczenie, czyli na ulicę dojazdową, mocno skąpiąc mu okien, ale za to ujawnia swoje podziemia, do których wiedzie szeroki zjazd wybrukowany małą kostką. Ta zacieniona i wycofana w głąb bryły trzecia kondygnacja, stanowiąca swoistą „strefę mroku”, w rzeczywistości zawiera w sobie solidny obszar jasnej energii, zdrowia i witalności, bo oprócz dwustanowiskowego garażu i pomieszczenia technicznego mieszczą się tu siłownia i SPA. Całość realizacji wygląda niczym tradycyjny dom z dwuspadowym dachem w kolorze ciemnej stali, który wstawiono w jasną, zgeometryzowaną bryłę parteru, otynkowaną na biało i poprzetykaną wstawkami z drewnopodobnych paneli, zwieńczoną dachem płaskim. Autorem tej koncepcji był architekt Jarosław Krysiak wraz z Barbarą Borowik-Krysiak, prowadzący w Krakowie i Katowicach biuro projektowe doomo. W tej realizacji oboje znaleźli się dzięki… prasie fachowej, czytanej przez inwestorów. – Na pracownię doomo natknęliśmy się przy okazji lektury artykułu opisu jącego bardzo ciekawy i oryginalny dom, który okazał się właśnie jej autorstwa – relacjonują właściciele. – Odnaleźliśmy potem stronę biura, gdzie zobaczyliśmy, że tworzone przez doomo bryły oraz minimalizm widoczny w ich projektach wpisują się w nasze gusta. Zanim szefowie doomo przystąpili do pracy, otrzymali od właścicieli drugą już w tej historii listę wymagań, tym razem dotyczącą samego budynku. Co na niej było? W sumie wszystko, co trzeba... Prosta bryła, duże przeszklenia i otwarcie się na las i ogród, w środku duży hol, a także zestaw niezbędnych pomieszczeń, wraz z przybliżonym metrażem. – Inwestorzy sprecyzowali dokładne założenia w stosunku do poszczególnych pomieszczeń (funkcja, powierzchnie, wyposażenie itp.), które miały się znajdować w domu – opowiada Jarosław Krysiak. – Dodatkowo forma architektoniczna budynku miała wpisywać się w lokalny kontekst, czyli jednocześnie naturalny krajobraz (sąsiedztwo lasu i wąwozu) oraz zurbanizowane otoczenie stosunkowo gęstej i rozrastającej się zabudowy jednorodzinnej Krakowa. Na liście życzeń był też płaski dach całości, który miał przekrywać wyobrażony przez zleceniodawców nowoczesny obiekt. – Niestety, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego wymuszał dla tej działki istnienie dachu spadzistego, w dodatku z kalenicą ułożoną równolegle do drogi – tłumaczą właściciele. Architekt postanowił jednak nie dać za wygraną. Dach dwuspadowy obudował płaskim, zadowalając i plan, i inwestorów.– Mimo że część płaska stanowi niewielki fragment dachu, jest ważnym elementem całej bryły. Nadaje jej miejski i horyzontalny charakter – wyjaśnia Jarosław Krysiak. 

Budynek od drugiej strony, czyli ogrodu, gdzie powstał zadaszony i punktowo doświetlony od góry taras. Powyżej – jeden z dwóch tarasów  górnej kondygnacji.  na które wychodzi się wprost z sypialni. Na dachu panele foltowoltaiczne, pokrywające w całości zapotrzebowanie  mieszkańców na prąd
Budynek od drugiej strony, czyli ogrodu, gdzie powstał zadaszony i punktowo doświetlony od góry taras. Powyżej – jeden z dwóch tarasów górnej kondygnacji. na które wychodzi się wprost z sypialni. Na dachu panele foltowoltaiczne, pokrywające w całości zapotrzebowanie mieszkańców na prąd
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
Budynek od drugiej strony, czyli ogrodu, gdzie powstał zadaszony i punktowo doświetlony od góry taras. Powyżej – jeden z dwóch tarasów  górnej kondygnacji.  na które wychodzi się wprost z sypialni. Na dachu panele foltowoltaiczne, pokrywające w całości zapotrzebowanie  mieszkańców na prąd
Budynek od drugiej strony, czyli ogrodu, gdzie powstał zadaszony i punktowo doświetlony od góry taras. Powyżej – jeden z dwóch tarasów górnej kondygnacji. na które wychodzi się wprost z sypialni. Na dachu panele foltowoltaiczne, pokrywające w całości zapotrzebowanie mieszkańców na prąd
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

I pod dachem, i pod chmurką

Każda kondygnacja ma tu swój charakter i swoje przeznaczenie. Z garażowo-sportowej „piwnicy” wynurzamy się na górę, wprost do rozświetlonej ogrodowym światłem części dziennej, zlokalizowanej na parterze. Jak to dzisiejsi mieszkańcy budynków jednorodzinnych mają w zwyczaju, tak i nasi bohaterowie wiodą tu swój wspólny żywot w jednej otwartej przestrzeni o urozmaiconych funkcjach. Na dużym białym wyspowym blacie, w wygodnej kuchni, przygotowują posiłki. Spożywają je w jadalni usytuowanej tuż obok, złożonej po prostu z obszernego, dziesięcioosobowego stołu otoczonego dość niskimi krzesłami. Odpoczywają kolejne dwa kroki dalej, w salonie. Jest w nim miejsce zarówno na wygodne wyciągnięcie się na sofie, z książką czy komórką w ręku, jak i na spokojne posłuchanie muzyki wydobywającej się ze sporej wielkości kolumn, konwersację z domownikami albo gośćmi czy relaksującą kontemplację ogrodowej roślinności widocznej zza wielkich, wąskoprofilowych przeszkleń, w tym klejonego narożnego okna. Większość tych aktywności można zresztą kontynuować bez problemu na zewnątrz, gdy tylko jest ciepło i bezdeszczowo. W środku ogrodu, kilkanaście metrów od domu, urządzono bowiem drugi salon, pod chmurką, w obniżonej względem gruntu niecce, obramowanej ściankami z surowego betonu. Kilka ratanowych sof, takiż stoliczek kawowy, luzem ułożone na murku poduchy, rzeźbiarsko rachityczne drzewko na kamienistym mikroplacyku i betonowe prostokątne płyty posadzki wyglądają trochę niczym scena – zwłaszcza pod wieczór, gdy zapalone wokół lampy i rozświetlony w tle dom kreują z lekka tajemniczą atmosferę, a w ciemniejącym ogrodzie kryją się rozmaici „widzowie” ze świata natury. Obserwowany z tej strony i o tej właśnie porze dom roztapia się w niebie ciemną sylwetką piętra, w którym zlokalizowano przede wszystkim dwie sypialnie: właścicieli i studiującej już córki, wraz z łazienkami i garderobami. To strefa nocnego odpoczynku, ale i zwykłego indywidualnego relaksu, do którego nie dopuszcza się wszystkich gości. Tu odbywa się głównie to, co prywatne i kameralne. Tu głowa łączy się z chmurami i gwiazdami, resetując swoją zawartość. Sprzyjają temu wspomniane okno kolankowe, otwierające wnętrze na nieboskłon. I jeszcze coś.– W sypialniach zaprojektowane zostały przeszklone drzwi, umożliwiające wyjście na dwa górne tarasy, z których można w spokoju podziwiać otaczający krajobraz – tłumaczy architekt. Z jednego tarasu podziwiamy ogród, a drugi umożliwia m.in. obserwację drogi dojazdowej, zza podwyższonej ścianki muru, zapewniającej prywatność. 

Główne wejście do budynku, umieszczone prawie w połowie bocznej elewacji, w wyraziście po prowadzonym podcieniu -– doświetlonym od góry punktowo, podobnie jak w przypadku ogrodo wego tarasu parteru. Zadaszenie nie obejmuje masywnych płyt, po których dochodzi się do drzwi
Główne wejście do budynku, umieszczone prawie w połowie bocznej elewacji, w wyraziście po prowadzonym podcieniu -– doświetlonym od góry punktowo, podobnie jak w przypadku ogrodo wego tarasu parteru. Zadaszenie nie obejmuje masywnych płyt, po których dochodzi się do drzwi
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
Narożnik ogrodowego tarasu i druga boczna elewacja, prowadząca w kierunku terenu przed  domem. Dobrze widać tu wzorzec zastosowany na całej przestrzeni parteru – połączenie  ścian pokrytych białym tynkiem z drewnopodobnymi płytami laminowanymi HPL
Narożnik ogrodowego tarasu i druga boczna elewacja, prowadząca w kierunku terenu przed domem. Dobrze widać tu wzorzec zastosowany na całej przestrzeni parteru – połączenie ścian pokrytych białym tynkiem z drewnopodobnymi płytami laminowanymi HPL
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

Bryła domu jest wypadkową naszych założeń, wizji architekta i wymogów lokalnego planu zagospodarowania przestrzennego. Ten ostatni miał największy wpływ na formę dachu – chcieliśmy, aby był płaski, natomiast plan wymuszał dach dwuspadzisty i dodatkowo z kalenicą ułożoną równolegle do drogi. Gdy te wymogi ustaliły nam warunki brzegowe, cała reszta pozostawała już kwestią koncepcji, naszej i architekta. Zaczęliśmy od listy wszystkich potrzebnych nam pomieszczeń i ich przybliżonej wielkości oraz sformułowania kluczowych założeń. Wielkość domu wynikła ze zsumowania tych wszystkich czynników. Po ich zebraniu architekci przygotowali trzy wstępne wersje projektu. Każdy z nich doskonale uwzględniał nasze wymagania, różniły się głównie koncepcją ich realizacji. Wybraliśmy połączenie dwóch z nich, które były nam najbliższe i na wynikowej wersji kontynuowaliśmy z architektami szczegółowe prace. Budowa przebiegała w trzech etapach. Pierwsze dwa – stan surowy otwarty oraz stan deweloperski – wykonała zaprzyjaźniona firma Paro, zaś wykończenia realizował osobny wykonawca. Ogród był dziełem specjalizującej się w tym obszarze firmy, według projektu przygotowanego przez projektantkę ogrodów. Wznoszenie domu to z definicji ciąg nieoczekiwanych zdarzeń i niespodzianek, ale nie było takich, które spowodowałyby większe problemy, a z wszystkimi trudnościami występującymi po drodze ekipy radziły sobie w profesjonalny sposób. Prawdziwą przygodą był natomiast etap przed rozpoczęciem budowy, zwłaszcza pozyskanie wszystkich zgód i pozwoleń:) W sumie, od wbicia pierwszej łopaty do przeprowadzki, budowa trwała łącznie trzy lata, przy czym znacznie spowolnił nas okres pandemii.

Właściciele
Można powiedzieć, że z dachu płaskiego, postulowanego przez właścicieli, nie zostało zbyt wiele, ale i tak udało się go ciekawie połączyć   z wymaganym przez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dachem dwuspadowym – powstał niejako dom w domu
Można powiedzieć, że z dachu płaskiego, postulowanego przez właścicieli, nie zostało zbyt wiele, ale i tak udało się go ciekawie połączyć z wymaganym przez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dachem dwuspadowym – powstał niejako dom w domu
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

Pracować wspólnie

Marta Pala-Szczerbak nie bez powodu nazwała swoją pracownię minimoo. Wnętrza, jakie przygotowuje dla klientów, reprezentują bowiem zazwyczaj szlachetny minimalizm i bardzo duży pragmatyzm, podane w anturażu naturalnych materiałów. By to wszystko zagrało, liczy się jednak bez względu na pamięć o materii niezwykle wrażliwej, czułej, miękkiej, nie do końca definiowalnej. O ludziach. Słowo „współpraca” jest tu kluczem do sukcesu. Z przyszłymi mieszkańcami, jak najpełniejsza. A gdy się da, nawet z głównymi projektantami, w jak najwcześniejszej fazie realizacji. – Inwestorzy zgłosili się do mnie już na etapie pracy nad projektem architektonicznym, czyli po przygotowaniu wstępnej koncepcji przez pracownię doomo – opowiada pani Marta. – Miałam dzięki temu możliwość wniesienia do niej swoich uwag i omówienia pewnych kwestii z właścicielami. Wspólnie ustalaliśmy np. wysokość okien czy ich kolorystykę. Współpraca, i to taka toczona „na żywo”, w trakcie prac projektowych czy budowlanych, okazała się w tym przypadku naprawdę daleko idąca. – Istotną zmianą, o jaką prosiliśmy pracownię architektoniczną, była likwidacja nadproży w drzwiach na parterze – tłumaczy projektantka. – Podjęliśmy decyzję o zastosowaniu takiej właśnie minimalistycznej koncepcji po wspólnej rozmowie z gospodarzami i wspólnym oglądaniu podobnych rozwiązań. Konstrukcyjną istotną uwagą było także to, że wymyśliliśmy przebicie w stropie, pod przyszły montaż windy dla projektora, który planowaliśmy w salonie, a który potrzebuje określonej wysokości w suficie. Zaplanowaliśmy też wspólnie układ punktów wodno-kanalizacyjnych oraz oświetlenia, przewidziany pod nasz układ funkcjonalny, dzięki czemu nie trzeba było potem, na etapie wykonawczym, wprowadzać zmian, ani kosztownych przeróbek. Ustaliliśmy nawet wygląd anemostatów sufitowych, dbając o to, by prezentowały się maksymalnie estetycznie, a przy tym minimalistyczne, i nie kolidowały z lampami czy innymi elementami wystroju. Wspólnie podejmowaliśmy nawet decyzję o wymiarach  belek konstrukcyjnych, by były one we wnętrzu dobrze ukryte. Architekci tego nie tolerowali… Oni patrzyli na to z życzliwością! Wiedzieli, że ta dociekliwość przyniesie dobre efekty.– Z panią Martą współpracujemy od dłuższego czasu i zrealizowaliśmy razem już kilka udanych projektów – wyjaśnia Jarosław Krysiak. – Dlatego wygląd wnętrz wynika bezpośrednio z projektu architektury i jest kontynuacją jego założeń. Wniosek? Jeśli chcesz mieć dom skrojony pod siebie, wybierz kompetentnych twórców i spraw, by wszyscy oni dobrze się ze sobą czuli. A Ty z nimi.

Widok na połączone ze sobą strefy jadalni i kuchni. W głębi – pierwsze stopnie schodów wiodą cych na piętro, a za nimi wejście do wiatrołapu, czyli do przedsionka. Dobrze widać  tu otwartą naturę większej części parteru, który przeznaczono głównie na funkcje dzienne
Widok na połączone ze sobą strefy jadalni i kuchni. W głębi – pierwsze stopnie schodów wiodą cych na piętro, a za nimi wejście do wiatrołapu, czyli do przedsionka. Dobrze widać tu otwartą naturę większej części parteru, który przeznaczono głównie na funkcje dzienne
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
Ta sama jadalnia ujęta od drugiej strony, czyli od kuchni. Łatwo zauważyć, jak wielką rolę odgrywają tu wielkie ogrodowe przeszklenia, dzięki  którym zielone otoczenie budynku staje się niemal elementem jego wnętrz. Po prawej – skrawek salonu
Ta sama jadalnia ujęta od drugiej strony, czyli od kuchni. Łatwo zauważyć, jak wielką rolę odgrywają tu wielkie ogrodowe przeszklenia, dzięki którym zielone otoczenie budynku staje się niemal elementem jego wnętrz. Po prawej – skrawek salonu
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
O tym, w którym segmencie otwartej części dziennej aktualnie przebywamy, decyduje zazwyczaj wyposażenie. Z lewej widać od razu  – tu będzie jedzone :-) Dębowy stół na około dziesięć osób (plus głowę) oświetlają trzy futurystyczne lampy. Z kolei wyspa, piekarnik czy  zlew nie pozostawiają wątpliwości, że chodzi o przyrządzanie posiłków. Estetykę tego miejsca zbudowano na kolorystycznym kontraście
O tym, w którym segmencie otwartej części dziennej aktualnie przebywamy, decyduje zazwyczaj wyposażenie. Z lewej widać od razu – tu będzie jedzone :-) Dębowy stół na około dziesięć osób (plus głowę) oświetlają trzy futurystyczne lampy. Z kolei wyspa, piekarnik czy zlew nie pozostawiają wątpliwości, że chodzi o przyrządzanie posiłków. Estetykę tego miejsca zbudowano na kolorystycznym kontraście
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

Nie przerażać, czyli projekt energooszczędny

Architekci pracowni doomo od początku stawiali na jak najmniejsze zużycie energii przez ten budynek i jego użytkowników – choć zdecydowano się na wykonanie poziomu -1, co nie sprzyja utrzymaniu jak najlepszych parametrów energooszczędności. Posadowienie budynku przewidziano jednak na płycie fundamentowej, dobrze izolującej od gruntu. Ściany przy ziemia wykonano w konstrukcji monolitycznej żelbetowej, a parteru i piętra z pustaków ceramicznych. Stropy i schody wzniesiono w konstrukcji monolitycznej żelbetowej. Dach w konstrukcji drewnianej.– Ograniczenie kosztów eksploatacji domu to jedno z ważniejszych kryteriów podczas podejmowania decyzji projektowych już na bardzo wczesnych etapach koncepcyjnych – mówi architekt Jarosław Krysiak. – Na po wodzenie wpływają tu: zwarta bryła i bardzo dobra termoizolacja oraz odpowiednie usytuowanie domu względem stron świata i uwzględnienie zacieniania. Błędów popełnionych w fazie kształtowania formy i usytuowania domu nie skorygują później nawet naj nowocześniejsze systemy instalacyjne. Opisywany dom został zaprojektowany, biorąc pod uwagę wszystkie wymienione czynniki. Maksymalnie zwartą, trzykondygnacyjną bryłę usytuowaliśmy więc tak, by zwrócić największe przeszklenia na stronę południową, ograniczając liczbę i wielkość okien od strony północnej. Zaplanowanie z kolei odpowiedniej osłony największych przeszkleń (zadaszenie) pozwala uniknąć przegrzewania domu w słoneczne letnie dni. Zadbaliśmy też o odpowiednią termoizolację bez mostków cieplnych, w postaci: 25 cm styropianu grafitowego na ścianach, 35 cm wełny mineralnej na dachu oraz 20 cm izolacji płyty fundamentowej. Dodatkowo w budynku zastosowano wentylację mechaniczną z rekuperacją oraz instalację fotowoltaiczną na południowej połaci dachu. Na fotowoltaikę inwestorzy zdecydowali się dopiero w trakcie budowy, ale ten pomysł okazał się skuteczny. Instalacja paneli pokrywa w całości zapotrzebowanie na prąd. Paliwem dla tego budynku jest gaz, który podgrzewa wodę użytkową (czerpaną z instalacji miejskiej) i dostarcza ciepła do instalacji ogrzewania podłogowego (podłogówka zamontowana jest w całym domu, w wybranych pomieszczeniach jest też klimatyzacja, którą sporadycznie można ogrzać dany pokój, zanim jeszcze rozpocznie się sezon grzewczy).

Jarosław Krysiak, Barbara Borowik - Krysiak, Doomo.pl
Blat wyspy kuchennej i jej krótsze boki powstały ze spieku Lapitec. Dłuższe boki wypełniają  szuflady od strony „gotowania” i szafki od jadalni. Fronty to lakierowana płyta meblowa,   z której wykonano również białe meble kuchenne znajdujące się obok przy ścianie
Blat wyspy kuchennej i jej krótsze boki powstały ze spieku Lapitec. Dłuższe boki wypełniają szuflady od strony „gotowania” i szafki od jadalni. Fronty to lakierowana płyta meblowa, z której wykonano również białe meble kuchenne znajdujące się obok przy ścianie
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
W głębi korytarza znajduje się wejście do jednej z dwóch gościnnych łazienek – tej przylegającej do gościnnej sypialni. Z przodu salonowa sofa,  salonowe stoliki kawowe na dywaniku i okazały salonowy „gabaryt”, przypominający z daleka np. stare lampowe radio. W rzeczywistości jest to  wnętrzarski „kombajn”, w którym w czarnych meblach na dole ukryto biokominek, a nad całością umieszczono duże drewniane szafki
W głębi korytarza znajduje się wejście do jednej z dwóch gościnnych łazienek – tej przylegającej do gościnnej sypialni. Z przodu salonowa sofa, salonowe stoliki kawowe na dywaniku i okazały salonowy „gabaryt”, przypominający z daleka np. stare lampowe radio. W rzeczywistości jest to wnętrzarski „kombajn”, w którym w czarnych meblach na dole ukryto biokominek, a nad całością umieszczono duże drewniane szafki
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
„Jak nam się tu mieszka?  Bardzo dobrze. Zarówno  z uwagi na położenie  domu, bliskość przyrody,  jak i tego, jaki ten dom  jest – a jest w naszych  oczach taki, jaki powinien  być. Nie dostrzegamy   w nim szczególnych  braków czy nadmiarów,  które by nam  przeszkadzały. Oczywiście  zawsze znajdą się jakieś  drobne rzeczy, które  przywodzą myśl   „a może by to zmienić?”,  ale takie niedoskonałości  mu wybaczamy..."
„Jak nam się tu mieszka? Bardzo dobrze. Zarówno z uwagi na położenie domu, bliskość przyrody, jak i tego, jaki ten dom jest – a jest w naszych oczach taki, jaki powinien być. Nie dostrzegamy w nim szczególnych braków czy nadmiarów, które by nam przeszkadzały. Oczywiście zawsze znajdą się jakieś drobne rzeczy, które przywodzą myśl „a może by to zmienić?”, ale takie niedoskonałości mu wybaczamy..."
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

Gra tu nawet fuga

– Zdecydowanie lubię biele i szarości – mówi o swoim widzeniu projektowego świata Marta Pala-Szczerbak. – Stanowią one bowiem świetne tło dla wysmakowanych detali w jakimś kolorze, które możemy wymieniać co jakiś czas, w zależności od nastroju czy pory roku. Są to też barwy naturalne, kolory ziemi, czyli ponadczasowe, a właśnie projekty w takich tonacjach podobają mi się najbardziej. Nie lubię podążać ślepo za trendami, wykorzystuję oczy wiście inne kolory, ale w detalach czy podkreślając urodę designerskiego mebla. Trendy bardzo szybko przemijają, a ja wychodzę z założenia, że dom to inwestycja na lata. Biele, szarości – to wszystko jest i w tych wnętrzach, dominuje na ścianach, meblach, części posadzek. Szarości są przy tym utrzymane w bardzo szerokim spektrum, od jasnych do mocno ciemnych, schodzących aż gdzieś pod czerń. Jest też i sama czerń, nawet całkiem sporo czerni. Najwyraźniej potraktowanej jednak właśnie jako kontrastowy „dopalacz” do barw natury.– Czerń jest tutaj graficznym elementem we wnętrzu – tłumaczy projektantka. – Czarne są głównie lampy czy klamki. Jest też prawie cała czarna łazienka. Lubię łazienki i jasne, i ciemne, jednak ponieważ w tym domu są aż cztery pomieszczenia o tej funkcji, postanowiliśmy łazienkę dla gości zro bić zupełnie inną, bardzo ciemną, klimatyczną, przytulną. Niełatwo było ją oświetlić, ale udało się. Całości dopełnia drewno, dobierane przede wszystkim pod odcień drewna podłogi. I reszta: meble, zasłony, oświetlenie, dodatki, materiały ścienne i ich faktura.– Inwestorzy ogromną uwagę przywiązywali do detali, przez co w 100% udało nam się zrealizować nasze założenia – ocenia pani Marta. – Tu nawet fuga w łazience przy wielkoformatowych płytach gresowych jest matowa, przez co pięknie wygląda. Barwa światła, szczególnie ważna dla gospodarzy, była testowana w najlepszy z możliwych sposobów, czyli na żywo. Uwielbiam takie podejście właścicieli, jak i to, że są wymagający, ponieważ wtedy projekt może być maksymalnie zindywidualizowany, szyty na miarę.

Jedna z sypialni górnej kondygnacji, należącą do dorosłej córki, studentki. Jest tu wygodne łóżko,  jest – może nieduża, ale wystarczająca – przestrzeń do pracy, są meble do przechowywania.   Na podłodze leżą drewniane deski dębowe, lekko dymione i bielone
Jedna z sypialni górnej kondygnacji, należącą do dorosłej córki, studentki. Jest tu wygodne łóżko, jest – może nieduża, ale wystarczająca – przestrzeń do pracy, są meble do przechowywania. Na podłodze leżą drewniane deski dębowe, lekko dymione i bielone
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
Według architektki wnętrz: „każda realizacja jest niepowtarzalna, ponieważ dostosowuje się ją do zupełnie innego rzutu i potrzeb klientów, ich  założeń". Ta sypialnia właścicieli przypomina trochę... orientalną świątynię z elementami przemysłowej elektroniki (te lampy po bokach!). Jedyny  w swym rodzaju klimat podkreśla oryginalna, rustykalna kompozycja u wezgłowia
Według architektki wnętrz: „każda realizacja jest niepowtarzalna, ponieważ dostosowuje się ją do zupełnie innego rzutu i potrzeb klientów, ich założeń". Ta sypialnia właścicieli przypomina trochę... orientalną świątynię z elementami przemysłowej elektroniki (te lampy po bokach!). Jedyny w swym rodzaju klimat podkreśla oryginalna, rustykalna kompozycja u wezgłowia
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro
Ponownie sypialnia córki. Wyposażenie do pełnia okrągła sofka, ustawiona na tle obszer nej i podświetlanej sekcji lamelek, którą  tworzy  płyta meblowa z drewnianą okleiną
Ponownie sypialnia córki. Wyposażenie do pełnia okrągła sofka, ustawiona na tle obszer nej i podświetlanej sekcji lamelek, którą tworzy płyta meblowa z drewnianą okleiną
Yassen Hristov/Doomo Pracownia/Firma Paro

Win-win-win, czyli wszyscy zadowoleni

Pytany o miejsce tego projektu w portfolio swojej pracowni Jarosław Krysiak mówi o poszukiwaniach.– Projekt jest kontynuacją naszych poszukiwań ponadczasowej formy domu – twierdzi. – Formy, która będzie odpowiedzią na współczesne potrzeby inwestorów i jednocześnie będzie się dobrze starzała. Architektka wnętrz w pełni akceptuje efekty swojej i wspólnej pracy.– To zdecydowanie mój styl – podsumowuje. – Tym, co lubię we wnętrzach, są naturalne materiały, takie jak kamień czy drewno, ale i minimalistyczne akcenty oraz bardzo duży pragmatyzm, dbałość o idealne przygotowanie układu funkcjonalnego. Ważne jest dla mnie również to, by przestrzeń była łatwa do utrzymania w czystości. Z pracownią doomo i Jarosławem Krysiakiem mieliśmy już przyjemność współpracować także przy innych projektach i zawsze dobrze się dogadujemy. Inwestorzy z kolei okazali się jednocześnie bardzo otwarci i wyma gający, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wiedzieli, czego chcą i pracowało nam się świetnie. Nasi bohaterowie mieszkają tu już dwa lata. To jeszcze o rok mniej niż trwała ich przygoda z budowaniem tego domu, ale wystarczająco długo, by z przekonaniem stwierdzić, że na prawdę było warto. O wyborze ludzi, z którymi wznieśli swoją siedzibę, mówią krótko: „To był strzał w dziesiątkę!”. Sam dom stara się być po prostu komfortowy i użyteczny. Mówi nie wiele. Raczej słucha. Wtapia się powoli w pejzaż, niczym wielka lampa, świecąca wszystkim stworzeniom dużym i małym. Tym z ogrodu, tym z lasu, tym z wąwozu.

Za projekt wnętrz tego domu odpowiedzialna była architekt wnętrz Marta Pala - Szczerbak, www.minimoo.pl

    Więcej o:

Skomentuj:

Zbudowany na współpracy