Zaciszna nowoczesność
Ten dom miał być współczesny, wygodny i odróżniający się wizualnie od pobliskich budynków jednorodzinnych stojących w pewnej podwarszawskiej miejscowości. I taki właśnie jest.
Metryka budynku
Projekt architektoniczny: arch. Marcin Klukowski; www.exterio.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 224 m2
Powierzchnia działki: 1165 m2
Mieszkańcy: małżeństwo
Gdy latem 2014 r. autor tego artykułu jeździł rowerem w okolice Puszczy Kampinoskiej oglądać dom, który wkrótce potem trafił na okładkę naszego miesięcznika, nie przypuszczał, że historia dekadę później zatoczy koło i wróci na łamy niczym bumerang.
Bo właśnie tamten budynek, wzniesiony na miejscu dawnego parkingu ciężarówek, stał się wkrótce inspiracją dla zupełnie innych inwestorów, którzy szukali projektu dla działki położonej na nieco innej rubieży Warszawy. Choć przy tej samej Puszczy.
A do tego wszystkiego okazało się, że czasem warto być ostatnim.
O zaletach spokoju
Gdy na świat, po latach, wyfruwa już odchowane dziecko, nadchodzi dobry moment, by rodzice wreszcie się usamodzielnili…
Nie ma co prawda stuprocentowej pewności, czy dokładnie tym trybem myślenia szła pani Małgorzata z mężem Krzysztofem, gdy nastała właśnie ta chwila, ale pewne jest, że oboje stwierdzili wówczas, iż to właściwy moment na przeprowadzkę za miasto. Dotąd mieszkali we trójkę w warszawskim bloku i już od jakiegoś czasu po głowie chodziła im myśl o zamianie lokum na coś większego i w lepszym standardzie. Ponieważ jednak nie mieli doświadczeń z życiem w domu jednorodzinnym, więc raczej widzieli się po prostu w większym mieszkaniu. Wyprowadzka latorośli przekierowała ich plany na dom, choć nie od razu taki zupełnie własny.
– Myśleliśmy początkowo o gotowym segmencie w szeregowcu lub bliźniaku, mieliśmy bowiem przykre doświadczenia z wykończeniem naszego pierwszego mieszkania – opowiadają.
– Obejrzeliśmy kilka nowych inwestycji, jednak żadna nie spełniała oczekiwań odnośnie do rozplanowania wnętrz. W efekcie, choć chcieliśmy tego uniknąć, stwierdziliśmy, że trzeba jednak wznieść budynek według naszych indywidualnych potrzeb i w odpowiadającej nam lokalizacji.
W 2013 r. zaczęli szukać działki. Zgłosili się do trzech agencji nieruchomości, a te dostarczyły im w sumie zestaw kilkudziesięciu adresów do obejrzenia.
Zdaniem właścicieli
Gdy zdecydowaliśmy się na budowę własnego domu jednorodzinnego, od początku wykluczyliśmy projekt katalogowy – interesował nas tylko indywidualny. Jako autora wybraliśmy pana Marcina Klukowskiego, z którym współpraca układała się doskonale, co dziś możemy potwierdzić z pełnym zadowoleniem. Architekt zaprojektował bryłę domu, a my jedynie wskazaliśmy styl, jaki chcieliśmy nadać budynkowi.
Budowa rozpoczęła się w czerwcu 2017 roku i trwała do września 2019 roku, z późniejszym etapem wykańczania wnętrz. Zawarliśmy umowę z firmą Espiro Investment jako głównym wykonawcą. Firma okazała się trafnym wyborem – koordynowała wszystkie prace, zlecając je swoim ekipom według szczegółowego harmonogramu. Każdy z 27 etapów był odbierany wspólnie z udziałem architekta.
Najtrudniejszym momentem było odbieranie okien. Zakwestionowaliśmy montaż, ponieważ na aluminiowych profilach widoczne były białe zacieki, powstałe przez zbyt późne zdjęcie taśmy zabezpieczającej. Problemy te spowodowały wstrzymanie budowy na osiem miesięcy, podczas których główny wykonawca toczył spór z firmą montującą okna. Ostatecznie okna zostały wymienione na nowe.
Obecnie dom doskonale spełnia nasze oczekiwania. Najbardziej cieszy nas brak części stropu w salonie, co nadaje wnętrzu przestronności i wysokości oraz ułatwia komunikację między kondygnacjami. Zachwyca nas także widok z przeszklonych drzwi ogrodowych na parterze. W sypialni szczególnie lubimy szklaną ścianę, która optycznie powiększa pomieszczenie, czyniąc je bardziej otwartym.
– Z naszego punktu widzenia każda z tych działek miała jakiś feler – mówią. – A to nieodpowiednie sąsiedztwo, a to zbytnie zalesienie uniemożliwiające odpowiednie nasłonecznienie, a to pobliże ruchliwej drogi czy słup energetyczny na terenie.
Gdy człowiek się już bardzo zmęczy wizjami lokalnymi, które nie przynoszą efektów, jest gotów w końcu machnąć na nie ręką. W najlepszym razie zaczyna się jeżdżenie na te inspekcje na odczepnego, bez większej wiary w sens.
– Posesji, która była ostatnia na liście, właściwie już z góry nie braliśmy pod uwagę – przyznają dziś szczerze. – Pojechaliśmy na nią w zasadzie dla świętego spokoju.
Ostatnią działkę spowijała błoga cisza. Posesja była pusta, porastały ją jedynie sosny i brzozy, a wokół niej królowały zieleń i przestrzeń. Od ruchliwej drogi było daleko, w odległości kilku minut spacerem znajdował się las. Panował spokój, rzeczywiście święty.
Małgorzata z Krzysztofem nazajutrz skontaktowali się z agentem. W ciągu miesiąca sfinalizowali zakup.
– Był wrzesień 2014 r. – wspominają. – Szukanie naszego nowego miejsca trwało w sumie ok. trzech lat.
Szukając ładnego domu
Jak znaleźć architekta do swojego projektu? Najlepiej przez specjalistyczną prasę branżową.
– Po kupnie działki zaczęliśmy się zastanawiać, jaki dom na niej wybudować, by spełniał nasze oczekiwania i potrzeby – relacjonują właściciele. – Sięgnęliśmy więc po fachowe wydawnictwa, w tym „Ładny Dom”.
Pierwszym numerem naszego miesięcznika, który nabyli, było wydanie październikowe roku 2014. Z okładki krzyczały wtedy tytuły „Jak podgrzać wodę za 1 zł dziennie” oraz „Wymień kocioł na kondensacyjny”, ale ich uwagę przykuła przede wszystkim duża fotografia jednorodzinnego domu. Wyglądał intrygująco ze swoimi białymi elewacjami uzupełnionymi elegancką narożną wstawką z ciemnego drewna i dużymi ogrodowymi przeszkleniami. Całość wieńczył pokryty blachą dwuspadowy dach, a bryła, jednocześnie tradycyjna i nowoczesna, zamykała się w poręcznej kompaktowej formie kojarzącej się z wchodzącymi wtedy do obiegu domami-stodołami.
– Budynek bardzo nam się spodobał – mówią. – Skontaktowaliśmy się z biurem architektonicznym i tak poznaliśmy pana Marcina.
Pan Marcin Klukowski jest współwłaścicielem biura projektowego Exterior, które wraz z pracownią architektury wnętrz HOLA DESIGN należy do GRUPY HOLA architektura & wnętrza. Projektanci działający pod szyldem Exterior piszą o sobie na stronie internetowej: „Jesteśmy pracownią stworzoną z potrzeby tworzenia ciekawej architektury spełniającej oczekiwania klientów. Grupą ludzi, których cieszy to, co robią. Naszym celem jest dostarczanie klientom usług projektowych najwyższej jakości i oryginalności.”
Podobnie podeszli do zadania i tym razem.
– Zaproponowana przez nas architektura miała w założeniu łączyć tradycyjną formę domu z elementami nowoczesnymi, oferując mieszkańcom przytulne miejsce do życia i wypoczynku – opowiada Marcin Klukowski.
Ostateczną bryłę wymyślił on sam, ale wysnuł ją z pomysłów właścicieli na swój dom i z ich przemyśleń, dotyczących tego, czym ta siedziba ma być. Zgodnie z listą życzeń budynek miał stanąć z tyłu działki, a garaż powinien znajdować się w bryle domu, tak usytuowanej, by nie rzucał się w oczy od frontu. Elewacje z kolei miały zawierać w sobie duże okna, tworzące miejscami wręcz szklane ściany.
Gdy Marcin Klukowski wraz ze współpracownikami przełożyli to na język architektury, wyszła im ciekawa, dwuczęściowa bryła, którą można – w zależności od skojarzeń lub punktu obserwacji całej realizacji – czytać na dwa sposoby. W pierwszym widzimy dwa budynki. Na dole obszerny, parterowy, z płaskim dachem, dominujący, na którym niejako wzniesiono mniejszy, tradycyjny w formie, z dwuspadowym przekryciem. Drugie ujęcie odwraca proporcje. Zgodnie z tym postrzeganiem otrzymaliśmy solidny wysoki budynek ze spiczastym dachem (swego rodzaju „budynek alfa”), który obudowano na dole płaską, pomocniczą konstrukcją. Niezależnie od tego, którą wersję przyjmiemy, pewne pozostaje to, że parter pokryto białymi płytami betonowymi z firmy ConcreAte Beton Architektoniczny, a całe piętro razem z dachem obłożono blachą powlekaną w kolorze grafitowym. W ten sposób kolorystyką i materiałami podkreślono wyrazisty kontrast dwóch brył, zgodnie zresztą z tym, co obie kryją w sobie.
Ponieważ całość postawiono ścianą szczytową do drogi dojazdowej, więc elewacja z wejściem głównym stała się automatycznie elewacją boczną. A ponieważ dopiero za tym wejściem powstał wjazd do dwustanowiskowego garażu, skompresowanego z całym parterem, więc udanie zrealizowano postulat maksymalnego odsunięcia garażu od wzroku przechodniów. W całej tej bocznej elewacji znajdują się zresztą tylko owe dwa otwory, a przeszklenia, obszerne, tworzące wymarzone szklane ściany, zostawiono dla części ogrodowej budynku. Gwoli prawdy, jedno z tych przeszkleń, salonowe, otwiera się również na wspomnianą drogę dojazdową, ale ukryto je za sosnowymi nasadzeniami, więc niezbyt rzuca się w oczy.
Całość, mimo rozbicia na dwie bryły, wygląda dość klarownie, przypominając trochę (znowu zależnie od punktu obserwacji) sunący po płaskiej tafli statek, może nawet arkę…
Ten sam garaż – i parter – w ujęciu od frontu, który dla zachowania kameralności uczyniono elewacją boczną. Jedyne dwa wycięcia w tej ścianie dotyczą wjazdu do garażu oraz wejścia głównego. Oba spina wspólny szlak komunikacyjny, który prowadzi prosto do ukazanej w tle bramy wjazdowej na posesję i drogi dojazdowej. Dom sąsiada stanowi dowód, że okolica powoli się zabudowuje
Kurs na otwarcie
– Dom może nie imponuje powierzchnią [ta wynosi 224 m2 – dopisek red.], ale wyróżniają go zastosowanie wysokiej jakości materiałów oraz dopracowanie szczegółów, które tworzą przyjazną i komfortową przestrzeń do zamieszkania – mówi Marcin Klukowski.
Przestrzeń jest komfortowa, bo i ją ulepiono z wyobrażeń właścicieli. Chcieli oni, by była w jak największym stopniu otwarta, czemu miało również służyć usunięcie fragmentu stropu między parterem a piętrem. I tak się stało – większą część parteru zajmują połączone ze sobą salon, kuchnia i jadalnia, a salonowe życie można bez problemu obserwować z piętra, dzięki stworzeniu nad salonem pustki sięgającej aż pod dach.
Ciekawe, że u góry, na fragmencie piętra przylegającym do tej pustki, też zrealizowano ideę otwartej przestrzeni. Z jednej strony odfajkowano tam bowiem kolejną pozycję z listy życzeń inwestorów, czyli wykreowano swego rodzaju otwarty gabinet, bezpośrednio przylegający do pustki, a oddzielony od niej jedynie metalową poręczą. Naprzeciwko zaś, czyli po drugiej stronie „dziury” nad salonem, stworzono w pełni transparentną sypialnię, ograniczoną jedynie szklaną ścianą. W ten sposób mniej więcej jedna trzecia górnej kondygnacji też jest lub wydaje się otwarta,.
Co jeszcze chcieli mieć i mają gospodarze? Na piętrze dwie sypialnie, przedzielone garderobą, oraz pralnię, a na parterze dodatkową garderobę, a także kominek. Ten ostatni, wykonany przez firmę Kratki, z przeszklonym z trzech stron paleniskiem, nie jest tylko gadżetem, w którym przytulnie trzaskają ognie. Umiejscowiony niemal dokładnie na środku otwartej części dziennej, organizuje ją, pozostając głównym punktem odniesienia, jak znak drogowy na skrzyżowaniu.
– Naszym podstawowym założeniem było to, aby wnętrza stały się jak najbardziej przestrzenne i spójne z nowoczesnym charakterem budynku – opowiadają właściciele. – Autorem ich finalnego kształtu był projektant z głównej firmy wykonawczej, Espiro Investment, który wzorował się na wstępnej wizualizacji, jaką sporządziła pracownia Exterio z uwzględnieniem naszych pomysłów.
Skuteczność w prostocie
Właściciele lubią swój kominek, choć nie wpływa on specjalnie na koszty utrzymania budynku. Po prostu tworzy nastrój. Podstawowym źródłem ciepła dla domu jest kondensacyjny piec gazowy marki Buderus, który zamienia wodę z ujęcia gminnego w ciepłą wodę użytkową, a także zapewnia ciepło dla grzejników kanałowych zamontowanych na parterze oraz naściennych znajdujących się na piętrze. Umożliwia też właściwe działanie instalacji ogrzewania podłogowego, choć wbrew panującym tendencjom inwestorzy zdecydowali się na założenie jej tylko w łazience. Bilans cieplny poprawia wentylacja mechaniczna z rekuperacją (centrala firmy Thessla Green), odpowiedzialna za dostarczanie do pomieszczeń powietrza o optymalnej temperaturze, a także o odpowiedniej jakości. Cały dom ocieplony jest styropianem Profi Fasada EPS 70 o grubości do 21 cm. Ucieczce ciepła skutecznie przeciwdziałają również trzyszybowe okna w aluminiowych profilach systemu Aluprof.
– Temat energooszczędności był dla nas ważny – podkreślają Małgorzata z Krzysztofem.
Nie połączyli go jednak z sięgnięciem po fotowoltaikę, której jakoś nie widzieli u siebie ani w czasach projektowania, ani budowy, ani teraz, podobnie jak nie starali się uczynić swojej siedziby „inteligentną”. Co więcej, automatykę w ogóle wystawili na zewnątrz, do ogrodu, gdzie zamontowali automatyczny system nawadniania. Przede wszystkim obsługuje on trawnik, który stanowi główny element aranżacji działki, zapewniając przy okazji właściwą ekspozycję samego budynku.
Początkowo projekt ogrodu, sporządzony, podobnie jak w odniesieniu do wnętrz, przez Espiro Investment, był bardziej skomplikowany.
– W trakcie realizacji zdecydowaliśmy jednak o jego ograniczeniu – mówią gospodarze. – Chcieliśmy, aby ogród stał się jak najmniej pracochłonny w utrzymaniu, jak najbardziej naturalny i oczywiście by mógł zostać jak najszybciej ukończony.
Trzy lata na swoim
W roku 2021, po dwóch latach budowy i potem mniej więcej podobnym czasie wykańczania wnętrz, uzyskiwania odbiorów itd., Małgorzata i Krzysztof mogli zacząć smakować swoje nowe życie. W międzyczasie, i później, licząc aż do dziś, okolica trochę się zaludniła.
– Nasz dom stoi przy nowo wytyczonej ulicy, przy której zabudowano już blisko połowę działek – mówią. – Droga wciąż jest jednak bardzo zielona, zachowując swój wiejski charakter. I to nam się w tym podoba. Mieszka się tu bardzo, bardzo dobrze. Na obecną chwilę niczego byśmy w naszym domu nie zmienili.
I tak ostatnie stało się pierwszym.
- Więcej o: