Drewniany dom w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej
Piękne miejsce i drewniana chata potrafią zawrócić w głowie. Pani Anna kupiła dom, który trzeba było zbudować niemal od nowa. Na szczęście trafiła na ludzi, którzy umieli jej pomóc.
Pod urokiem chaty na skarpie
Miejsce miało być malownicze, sprzyjać skupieniu i oderwaniu od powszedniej bieganiny. Dlatego pani Anna szukała go nie w samym Krakowie, ale gdzieś dalej - na prowincji. Poszukiwania zaczęła od przeglądania ogłoszeń. Znalazła interesującą ofertę "na krańcu świata": stary drewniany dom wraz z ogrodem położony w malowniczym zakątku Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Budynek stał na skraju wzniesienia, przy końcu wsi, a otaczający go ogród kończył się skarpą opadającą w dolinę Kluczwody. Uwagę pani Anny od razu zwróciła frontowa, drewniana część domu oraz imponujący widok na okolicę roztaczający się z wysokiego brzegu.
- Od razu poczułam, że właśnie tu będzie moje miejsce - wspomina pani Anna. - To ten impuls sprawił, że tak szybko zdecydowałam się kupić
tę posesję, nie zważając na brzydką murowaną dobudówkę na tyłach. Pomyślałam wtedy: "coś się z tym kiedyś zrobi". Nie zaprzątałam sobie głowy tym, że dom mimo niezaprzeczalnej urody sprawiał wrażenie zaniedbanego.
Szybko załatwiła formalności. Niebawem stała się prawowitą obywatelką podkrakowskiej wsi, posiadaczką domu z ogrodem oraz sadu porośniętego starymi, częściowo zdziczałymi drzewkami owocowymi.
Wszystko zaczęło się od pieca
Od początku było wiadomo, że dom wymaga przeprowadzenia wielu prac remontowych, ale ich skala znacznie przerosła przewidywania nowej właścicielki. Kiedy kupowała dom, liczyła na to, że wreszcie odpocznie po stresach związanych z przeprowadzką i urządzaniem się w nowym miejscu pracy. Jednak wypoczynek na razie nie wchodził w grę.
Była zima, mróz. Pani Anna mieszkała już jakiś czas w swoim domu, gdy przyszło jej do głowy,
że warto byłoby mieć w salonie kominek z prawdziwego zdarzenia - tym bardziej, że piec, który w domu zastała, nie grzał najlepiej. Postanowiła więc zabrać się jak najszybciej za remont pieca, a przy okazji, wykorzystując istniejący komin, zbudować wymarzony kominek.
Jakież było jej zaskoczenie, gdy wezwany fachowiec powiedział, że piec oraz kominek, owszem, zrobić można, ale lepiej zacząć od czego innego: od postawienia nowego domu! Dostrzegł on bowiem niemal od razu to, czego nie zauważyła wcześniej pani Anna - drewno, z którego zbudowano chałupę, było już tak zniszczone, iż każda ingerencja w konstrukcję budynku groziła jej zawaleniem.
Cóż było robić? Gospodyni zdecydowała się przystąpić do prac w najbliższym możliwym terminie. Powierzyła je zaprzyjaźnionej firmie Rustykal, tej samej, z której przyjechał fachowiec od pieca. Dziś pani Anna podkreśla, że to był strzał w dziesiątkę. Pracownicy firmy z dużym zaangażowaniem podeszli do pracy, starając się - zgodnie z jej oczekiwaniami - ocalić każdy możliwy do uratowania element drewnianej konstrukcji budynku. Widać było, że podobnie jak ona mają do starych domów jakiś szczególny sentyment. Niestety, w domu pani Anny nie było wiele do uratowania.
Fachowcy zajęli się wszystkim: od rozbiórki, przez budowę aż po prace wykończeniowe. Współpracująca z firmą architekt Magdalena Swaryczewska zrobiła projekt przebudowy, starając się jak najzgrabniej włączyć w bryłę budowanego od nowa drewnianego domu brzydką murowaną dobudówkę. Następnie krok po kroku przystąpiono do wznoszenia nowego-starego domu. Z drewna, które udało się uratować, powstała między innymi część tarasu z zadaszeniem oraz ganek, wykończono nim także szczyty budynku.
Piękne wapienne kamienie, wydobytee przy kopaniu fundamentów, wykorzystano do wykończenia podmurówki - zdobią także wnętrze kuchni oraz przejście do saloniku. Andrzej Marcińczyk, który kierował pracami, z uśmiechem opowiada, że brakującą część kamieni trzeba było sprowadzać aż z drugiego końca Polski. Bo choć w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej wapienia nie brakuje, to obecne przepisy zabraniają jego wydobycia.
Nowy dach, wspólny dla nowo zbudowanej drewnianej części i starej murowanej dobudówki, został pokryty dachówką ceramiczną.
W końcu u siebie
Wnętrza nowego domu starano się rozplanować i urządzić tak, by pani Annie żyło się tu jak najbardziej komfortowo .
W drewnianej części budynku jest sień, część kuchenna wraz z jadalnią, a także garaż. W murowanej znajdują się salonik z kominkiem kaflowym oraz łazienka i pokój przeznaczony na biuro. Z saloniku można wyjść na taras, który łączy się z wypielęgnowanym i zadbanym ogrodem. Na piętrze w murowanej części domu urządzono sypialnie i łazienkę.
Zdrowe drewno z rozbiórki starej chałupy wykorzystano do stworzenia we wnętrzach wiejskiego, swojskiego klimatu. Autorskim pomysłem właścicielki było wykończenie drzwi do szafy w sieni oraz mebli kuchennych starymi deskami pochodzącymi z rozebranego budynku.
Murowana część domu nie wymagała generalnej przebudowy. Odnowiono jedynie wszystkie wnętrza, a w saloniku na parterze postawiono wymarzony przez panią Annę kaflowy kominek. W tej części domu podłogę pokryto dla wygody właścicielki płytkami ceramicznymi.
Dziś już nie ma śladu po pracach budowlanych. Na odbudowanym, zadaszonym tarasie pani Anna z pasją hoduje kaktusy i wypoczywa po każdym pracowicie spędzonym dniu. A najmilsze są chwile, kiedy wraca do swojego podkrakowskiego domu z częstych wojaży po całym świecie, stanowiących istotną część jej zawodowego życia. Bo człowiekowi nigdzie nie jest tak dobrze, jak we własnym domu. Nawet, jeśli ten dom nieźle dał się we znaki, zanim można się było w nim wygodnie urządzić.
Elewacja od strony skarpy
Decyzja o budowie drewnianej części domu od podstaw dała szansę na włączenie w bryłę budynku brzydkiej murowanej przybudówki znajdującej się na tyłach. Dziś odświeżona i zgrabnie połączona z drewnianą częścią domu mieści salonik, biuro, sypialnie i pomieszczenia gospodarcze. Najniższa kondygnacja przybudówki, zwrócona w stronę skarpy, zyskała nowy charakter dzięki obłożeniu elewacji wapieniem charakterystycznym dla regionalnego budownictwa. Projekt wykonała architekt Magdalena Swaryczewska.
- Więcej o: