Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Zmiana domu na mniejszy

Wojciech Stasiak

Gdy z domu wyprowadzają się dzieci, czasem warto pomyśleć o zbudowaniu czegoś mniejszego, skrojonego na miarę bieżących potrzeb.

Ten dom jest jednym z najlepszych przykładów nowoczesnego budownictwa zamkniętego dwuspadowym dachem
Ten dom jest jednym z najlepszych przykładów nowoczesnego budownictwa zamkniętego dwuspadowym dachem
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk

W tym przypadku wyprowadzka dotyczyła tylko jednego dziecka, ale to wystarczyło, by pani Katarzyna i pan Jarosław stwierdzili, że użytkowany od dwóch dekad dom stał się dla nich za duży i warto na nowo zdefiniować przestrzeń niezbędną do życia. Najlepiej drogą sprzedaży i kupna.

Metryka budynku

Projekt: Mateusz Zajkowski, Kamila Czechowicz, Z3Z Architekci, https://www.z3zarchitekci.pl/
Powierzchnia użytkowa domu: 180 m2
Powierzchnia działki: 1000 m2
Mieszkańcy: dwie osoby dorosłe i pies

Wolność i swoboda

Taką okazję można oczywiście wykorzystać do radykalnej zmiany i zamiast rozglądać się za nowym domem, przy którym zawsze jest przecież coś do roboty, znaleźć sobie przytulne mieszkanko. Jednak czy warto rezygnować z wolności? Zwłaszcza, gdy już się kiedyś próbowało i wyszło… średnio. 

Przeprowadzka do nowego domu była dla nas naturalną koleją rzeczy – opowiada pani Katarzyna. – Mąż od urodzenia mieszkał w domu, a ja od ślubu. Mieliśmy wprawdzie mały epizod, kiedy wyprowadziliśmy się z naszego miasta i trafiliśmy do pewnego mieszkania, jednak szybko stwierdziliśmy, że to nie jest to, czego potrzebujemy.Dom daje dużo swobody, spokoju i odpoczynku…Pani Katarzyna do ostatniego zdania dodaje coś jeszcze: – … pomimo trudów związanych z budową.

Oboje od początku zakładali bowiem, że nowego etapu życia nie warto zaczynać od wpasowywania się w cudze buty, więc wiedzieli, że czeka ich kupno posesji pod budowę. Na szczęście odpowiedniego placu nie szukali długo. Znaleźli pasujące im puste 1000 m2 w niedalekiej okolicy, cichej, a jednocześnie dobrze skomunikowanej z centrum aglomeracji. Po zakupie, dokonanym w roku 2014, zaczęli rozglądać się za architektem, który ich wizję budynku przeleje na papier, czyli ekran. A ta wizja zaczynała się dokładnie na styku budynku i ogrodu.

Dom powstał od chęci posiadania zadaszonego tarasu – mówią.

Zmniejszyć i dołożyć

Gdy przenosimy się z domu większego do mniejszego, mamy już sporo doświadczeń, na których możemy budować nową jednorodzinną przyszłość – wiemy, co się sprawdziło, a czego lepiej unikać i trzeba teraz to wszystko tylko skompresować, zmniejszyć w skali. Dobrze oczywiście, jeśli ten pierwszy punkt odniesienia był odpowiedniej jakości.

Poprzedni dom projektowano specjalnie dla nas i mieliśmy wtedy duże szczęście trafić na panią architekt, która doskonale zrozumiała nasze potrzeby – wspominają właściciele. – Po wielogodzinnych rozmowach już pierwszy projekt zawierał dokładnie to, co chcieliśmy mieć. Prosta, piętrowa bryła z dużymi przeszkleniami w niczym nie przypominała domów budowanych w tamtych czasach, choć jednocześnie zgodnie z założeniami miała „nie przyciągać wzroku” z zewnątrz, tylko nabierać „mocy” dopiero po wejściu do środka.

Z poprzedniej siedziby inwestorzy postanowili przenieść przede wszystkim jej sprawdzone funkcjonalności, a więc konkretne pomieszczenia: spiżarnię, pokoje-sypialnie, gabinet, pralnio-suszarnio-prasowalnię i dwustanowiskowy garaż. Wiedzieli jednak, że całość musi być teraz i mniejsza, i niższa, czyli parterowa.

Chcieliśmy też po otwarciu czy rozsunięciu okien w salonie czuć się, jakbyśmy rzeczywiście byli na zewnątrz – wyliczają. – Oznaczało to również brak progów, tak aby dom płynnie „przechodził” w ogród.

W tym przechodzeniu miało pomagać stworzenie wielu przeszkleń, a także wspomnianego zadaszonego tarasu.

– Mąż chciał mieć taras, na którym mógłby siedzieć w ciepłe dni podczas deszczu – mówi z uśmiechem pani Katarzyna.

Ona sama do listy zasadniczych domowych nowości dorzuciła w zasadzie tylko jedno. Elkę w rzucie.

Pragnęłam mieć budynek w kształcie litery L – tłumaczy. – Po prostu podobała mi się taka bryła.

Bo w domu nie wszystko musi mieć konkretne uzasadnienie. Czasem wystarczy, że czegoś się ot tak, po prostu chce.

Mimo nie tak znowu dużej działki, między ramionami litery L, tworzącej rzut bryły, udało się wykreować kameralne podwórko, ledwie widoczne z początkowej części podjazdu do budynku.
Mimo nie tak znowu dużej działki, między ramionami litery L, tworzącej rzut bryły, udało się wykreować kameralne podwórko, ledwie widoczne z początkowej części podjazdu do budynku.
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Fragment podjazdu do domu
Fragment podjazdu do domu
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Duża rabata roślinna usytuowana między obydwoma skrzydłami domu nie tylko zapewnia relaksujący roślinny widok, ale i całkiem nieźle izoluje od świata zewnętrznego...
Duża rabata roślinna usytuowana między obydwoma skrzydłami domu nie tylko zapewnia relaksujący roślinny widok, ale i całkiem nieźle izoluje od świata zewnętrznego...
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk

Kartka z życzeniami

Architekt Mateusz Zajkowski z pracowni Z3Z Architekci lubi mieć sytuację projektową w pełni pod kontrolą. Przyjmuje z wielką chęcią główne wytyczne inwestorów, bo one wskazują kierunek poszukiwań, ale potem zanurza się już w swoim świecie, z którego po jakimś czasie wyłania się z bryłą, koncepcją jej usytuowania na posesji i lokalizacją pomieszczeń. Oczywiście wszystko trafia następnie pod dyskusję i podlega modyfikacjom, tudzież dopasowywaniu, jak u dobrego krawca.

Gdzie jednak znaleźć takiego markowego specjalistę od szycia na miarę?

Studiowaliśmy katalogi z gotowymi projektami, ale żaden nie spełniał naszych oczekiwań, w każdym czegoś brakowało – wspomina właścicielka. – Oglądaliśmy też programy o tematyce budowlanej. Przeglądaliśmy również projekty w internecie i właśnie tam trafiliśmy na pracownię Z3Z Architekci.

Na spotkanie z właścicielem poszedł pan Jarosław. Z kartką zawierającą wypunktowane życzenia obojga odnośnie do przyszłego projektu. Rozmowa była owocna, dobrze rokująca. Można było po niej zacząć działać na serio.

Cała dalsza współpraca przebiegała bardzo dobrze – twierdzą inwestorzy. – Jeżeli chodzi o architekturę budynku, przyjęliśmy już pierwszy zaproponowany projekt. Zostały w nim uwzględnione wszystkie nasze potrzeby i wystarczyło potem wprowadzić tylko niewielkie, kosmetyczne zmiany. Architekt pytał co prawda o możliwość wydłużenia jednego z boków, aby całość była symetryczna…

Ale najwyraźniej nie przekonał właścicieli. Budynek stoi bowiem na postulowanym przez nich planie litery L, stworzonej przez dwa prostopadłe do siebie skrzydła o różnej długości. Każde mieści inny program funkcjonalny. W krótszym, znajduje się salon z jadalnią i częściowo oddzielona od niego lekkim przepierzeniem kuchnia, z której można jeszcze przejść do spiżarni. To właśnie tę część wieńczy zadaszony taras, będący lekiem na cały deszcz… Drugie skrzydło, wyraźnie dłuższe, zorganizowano wzdłuż korytarza, po którego obu stronach powstał ciąg pomieszczeń prywatnych (gabinet, obszerny pokój) oraz mniej lub bardziej gospodarczych (dwie łazienki, pralnia, kotłownia, garderoba). Tu zwieńczeniem jest sypialnia gospodarzy, a po przeciwległej stronie, na samym początku, umieszczono garaż, który niejako oddziela i odsuwa całą część prywatną od strefy wejścia do budynku.

Oba skrzydła przykryto dwuspadowym dachem o nieagresywnym nachyleniu, na którym położono długie, jasnoszare moduły blachodachówki. Opisywany obiekt przedstawiany bywa jako parterowy, ale prawdą jest, że dzięki takiemu kształtowi dachu nad domem unosi się duch drugiej kondygnacji. W krótszej części jest to tylko duch, bo dodatkowa „nadprzestrzeń” poprawia po prostu doświetlenie salonu, ale w części prywatnej istotnie powstało poddasze, tyle że niemieszkalne. Zastosowany dach jest w dużej mierze odpowiedzialny także za skojarzenia z popularną dziś formą domu-stodoły, nawiązującej do tradycyjnej wiejskiej zabudowy jednorodzinnej i gospodarczej.

Można powiedzieć, że bryła tego domu jest odzwierciedleniem tego, do czego dążymy w projektach naszej pracowni – twierdzi architekt. – Chcemy tworzyć architekturę prostą, oszczędną, z naciskiem na funkcjonalność, a jednocześnie uderzającą pięknem wynikającym z prostej formy. Szalenie ważnym elementem naszych brył jest usiłowanie wyczucia odpowiednich proporcji. Piękno tkwi właśnie w proporcjach.

W ten sposób powstała atrakcyjna, nowoczesna siedziba, która z zewnątrz przyciąga uwagę swoją zdyscyplinowaną, stonowaną stylistyką oraz przekonującym połączeniem bieli murów z fragmentami wykonanymi z sosnowego drewna. Ten naturalny materiał pokrywa wjazd do garażu, elewację przy sypialniach-pokojach, a także cały zadaszony taras – i to dosłownie od stóp (relaksujących się tam osób), po czubki zbiegających się u szczytu dachu ścian. Na tej przestrzeni przypominającej pudełkową scenę teatralną sosnowe deski poczuły się tak bardzo u siebie, że dosłownie wtargnęły również do środka, do salonu, przemieniając go nieco na podobieństwo dużego domku letniskowego w stylu lekko skandynawskim. Również zdyscyplinowanym, oszczędnym i funkcjonalnym, jak zresztą chyba wszystkie tutejsze wnętrza.

Można powiedzieć, że w salonie i nad tarasem mamy jeden wspólny dach/sufit – podsumowują inwestorzy. – Sufit z tarasu wchodzi do salonu. Wszystko w jednym kolorze z drzwiami i futrynami okien. 

Z zewnątrz dom wygląda na tyle świeżo i ciekawie, że gdy powstał, wzbudzał spore zainteresowanie przechodzących czy przejeżdżających osób. Kierowane w jego stronę spojrzenia niekoniecznie wzbudzały entuzjazm właścicieli, zwłaszcza gdy krzyżowały się z ich wzrokiem znad talerzy w przeszklonej jadalni. Na szczęście z biegiem czasu sytuacja zaczęła się normować.

W naszym biurze też zauważyliśmy ogromne zainteresowanie tym projektem i innymi utrzymanymi w podobnym stylu – przyznaje Mateusz Zajkowski. – Gdy ukazał się na stronie pracowni i w kilku artykułach internetowych, otrzymaliśmy mnóstwo zapytań o podobne budynki. Myślę, że tego rodzaju architektura trafia do ogromnej liczby Polaków. Jest to taki dom, w którym obecnie ludzie chcą mieszkać.

Wygodnie, zdrowo  i nie za drogo

Od samego początku jednym z podstawowych założeń towarzyszących tej realizacji było połączenie wysokiej jakości i wygody z możliwie najniższymi rachunkami za eksploatację. W nowoczesnym budownictwie jednorodzinnym jedno nie tylko nie wyklucza drugiego, ale wręcz nawzajem się napędza. Dobre izolacyjnie materiały czy elementy kupowane od sprawdzonych dystrybutorów wyróżniają się estetyką wykonania i trwałością, a ich wyższa od towarów z niskich półek cena zazwyczaj szybko się zwraca.

Nastawienie na energooszczędność projektu było oczywistą oczywistością, kwestią i ekonomii, i dbałości o środowisko – potwierdzają inwestorzy, zaś architekt dodaje, że w jego pracowni takie myślenie stanowi zwyczajowy punkt wyjścia do projektowania.

Tego typu podejście ułatwia rzecz jasna taka lokalizacja działki, przy której nie trzeba główkować, jak zadbać o dostęp do mediów, bo przecież ich doprowadzenie, a czasem i obsługa, zwiększa koszty. W tym przypadku nie było problemu zarówno z wodą, jak i gazem, który uczyniono głównym paliwem budynku – wystarczyło tylko dołączyć się do biegnących obok sieciowych nitek. Niestety, kanalizacja jeszcze w te okolice nie dotarła, więc trzeba było stworzyć przydomowe szambo.

Budynek jest solidnie ocieplony – zaizolowano go termicznie na dachu wełną mineralną o grubości ponad 35 cm, a w ścianach 20-centymetrowym styropianem. Wszystkie okna mają konstrukcję trzyszybową, z ciepłymi, drewnianymi profilami. Z kolei przenikanie zimna dołem utrudnia brak piwnicy.

W środku ciepło generowane przez gazowy kocioł podgrzewa wodę użytkową i trafia też do instalacji ogrzewania podłogowego, odpowiedzialnej za utrzymanie odpowiedniej temperatury w budynku. Zamontowany w salonie kominek uzupełnia ten system raczej wizualnie i pomaga przede wszystkim w kreowaniu przyjaznej, ciepłej atmosfery. Na pożądany bilans ciepła, a także na jakość powietrza, ma również wpływ wentylacja mechaniczna z rekuperacją, stanowiąca dziś właściwie standard w tych realizacjach jednorodzinnych, w których przyłożono się do kwestii zdrowego i energooszczędnego życia.

W skali ogólnopolskiej wciąż jeszcze trudno to powiedzieć o fotowoltaice. Jej upowszechnianie rozpięte jest bowiem między rozmaitymi ułatwieniami czy wsparciem finansowym dla drobnych inwestorów a pojawiającymi się co jakiś czas przeszkodami związanymi czy to z polityką państwa, czy interesami wielkich producentów energii, lub po prostu z kwestiami technologicznymi. Nasi bohaterowie należą jednak do tych odważnych i zdecydowali się na montaż osiemnastu paneli na południowej ekspozycji dachu nad częścią prywatną.

Panele pojawiły się dopiero w trakcie eksploatacji domu, ale myśleliśmy o nich od samego początku naszych prac przy tym projekcie – opowiadają. – Zgodnie z przewidywaniami ich działanie okazało się dla nas opłacalne.

Do roli standardu powoli pretendują też rozwiązania domowej automatyki, które również mogą mieć wpływ na właściwy bilans cieplny i energetyczny obiektu. Zwłaszcza gdy są zastosowane jako całościowy system, sterowany centralnie, tak by poszczególne budynkowe instalacje uaktywniały się wtedy, gdy są rzeczywiście potrzebne. Na taką właśnie opcję, autorstwa firmy Fibaro, zdecydowali się właściciele.

Korzystamy z podstawowym funkcji automatyki, takich jak zarządzanie dostępem do budynku, światłem, ogrzewaniem czy wymianą powietrza – wyliczają. – Nie potrzebujemy więcej gadżetów. To, co mamy, jest dla nas wystarczające i się sprawdza.

Jednym z głównych założeń dotyczących wyglądu bryły z zewnątrz było skontrastowanie na elewacjach trzech głównych rodzajów materiałów: białego tynku, sosnowego drewna  i jasnoszarej blachodachówki, przykrywającej wszystko od góry.
Jednym z głównych założeń dotyczących wyglądu bryły z zewnątrz było skontrastowanie na elewacjach trzech głównych rodzajów materiałów: białego tynku, sosnowego drewna i jasnoszarej blachodachówki, przykrywającej wszystko od góry.
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Z zadaszonego tarasu widocznego na stronie obok wiedzie droga do wąskiego tarasu odkrytego, na który można wyjść z trzech pomieszczeń prywatnych drugiego skrzydła
Z zadaszonego tarasu widocznego na stronie obok wiedzie droga do wąskiego tarasu odkrytego, na który można wyjść z trzech pomieszczeń prywatnych drugiego skrzydła
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Wjazd do dwustanowiskowego garażu „zaślepiono” masywną ścianą z sosnowego drewna, w której wycięto jedynie automatyczną bramę
Wjazd do dwustanowiskowego garażu „zaślepiono” masywną ścianą z sosnowego drewna, w której wycięto jedynie automatyczną bramę
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Deski z sosny stanowią jeden ze znaków rozpoznawczych całej realizacji. Pielęgnacja tego ma-teriału nie odbiega od standardowych wymagań związanych z drewnem – obejmuje okresowe malowanie i impregnację
Deski z sosny stanowią jeden ze znaków rozpoznawczych całej realizacji. Pielęgnacja tego ma-teriału nie odbiega od standardowych wymagań związanych z drewnem – obejmuje okresowe malowanie i impregnację
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Najwęższy dom świata? Nie, to wejście do budynku, usytuowane w niedużym łączniku, spajają-cym oba skrzydła tej realizacji, a zawierającym przedsionek i fragment holu, z którego wiodą drogi do salonu lub do części prywatnej
Najwęższy dom świata? Nie, to wejście do budynku, usytuowane w niedużym łączniku, spajają-cym oba skrzydła tej realizacji, a zawierającym przedsionek i fragment holu, z którego wiodą drogi do salonu lub do części prywatnej
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Widok „na przestrzał” przez część dzienną, – od wyjścia na zadaszony taras, wzdłuż salonu z jadalnią, aż po oryginalną antresolę
Widok „na przestrzał” przez część dzienną, – od wyjścia na zadaszony taras, wzdłuż salonu z jadalnią, aż po oryginalną antresolę
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Drewno dosłownie wtargnęło do połączonych przestrzeni salonu, jadalni i kuchni, choć tylko sufit jest tu dosłownym przedłużeniem tego, co pokrywa sąsiednie zadaszenie tarasu – reszta to kojarzące się z sosną płyty drewnopodobne
Drewno dosłownie wtargnęło do połączonych przestrzeni salonu, jadalni i kuchni, choć tylko sufit jest tu dosłownym przedłużeniem tego, co pokrywa sąsiednie zadaszenie tarasu – reszta to kojarzące się z sosną płyty drewnopodobne
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Konsekwentna, spójna aranżacja sprawia, że pomieszczenie jest "czyste" i eleganckie zarazem
Konsekwentna, spójna aranżacja sprawia, że pomieszczenie jest "czyste" i eleganckie zarazem
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Znowu drewno, drewno, drewno – i znowu, poza futrynami okien, mamy do czynienia z płytami wykonanymi z okładziny naśladującej ten naturalny materiał. Tu w wydaniu sypialni gospodarzy, umieszczonej na końcu skrzydła części prywatnej
Znowu drewno, drewno, drewno – i znowu, poza futrynami okien, mamy do czynienia z płytami wykonanymi z okładziny naśladującej ten naturalny materiał. Tu w wydaniu sypialni gospodarzy, umieszczonej na końcu skrzydła części prywatnej
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Pokój gościnny, czyli jedno z trzech pomieszczeń skrzydła przeznaczonego do spokojnego życia właścicieli i ich gości. W środku widoczne wyjście na wąski taras, ciągnący się wzdłuż tej części realizacji
Pokój gościnny, czyli jedno z trzech pomieszczeń skrzydła przeznaczonego do spokojnego życia właścicieli i ich gości. W środku widoczne wyjście na wąski taras, ciągnący się wzdłuż tej części realizacji
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Jedna z domowych dwóch łazienek – początkowo projekt przewidywał jeszcze gościnne WC, ale ostatecznie uznano, że nie będzie ono niezbędne
Jedna z domowych dwóch łazienek – początkowo projekt przewidywał jeszcze gościnne WC, ale ostatecznie uznano, że nie będzie ono niezbędne
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
W pokoju gościnnym przewidziano też miejsce na pracę, uzupełnione o świetnie zaprojektowany minimalistyczny segment – a do kompletu stylowy telewizorek z epoki
W pokoju gościnnym przewidziano też miejsce na pracę, uzupełnione o świetnie zaprojektowany minimalistyczny segment – a do kompletu stylowy telewizorek z epoki
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Okno w łazience wpuszcza naturalne światło, sprzyjające utrzymaniu higieny, również tej psychicznej – trzeba tylko zadbać o możliwość jego dokładnego zasłonięcia
Okno w łazience wpuszcza naturalne światło, sprzyjające utrzymaniu higieny, również tej psychicznej – trzeba tylko zadbać o możliwość jego dokładnego zasłonięcia
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
W gabinecie niemal dokładnie powtórzono pomysł na wygląd „kącika cichej pracy”, jaki poja-wił się w pokoju gościnnym, choć w innej wariacji  kolorystycznej i z użyciem nieco innej wersji segmentu meblowego
W gabinecie niemal dokładnie powtórzono pomysł na wygląd „kącika cichej pracy”, jaki poja-wił się w pokoju gościnnym, choć w innej wariacji kolorystycznej i z użyciem nieco innej wersji segmentu meblowego
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Również z gabinetu wyjdziemy prosto na odkryty taras lub na trawnik – a gdy w trakcie pracy zaatakuje nas sen, być może przegoni go mocny akcent kolorystyczny fotela
Również z gabinetu wyjdziemy prosto na odkryty taras lub na trawnik – a gdy w trakcie pracy zaatakuje nas sen, być może przegoni go mocny akcent kolorystyczny fotela
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Przedsionek z głównym wejściem do budynku, umieszczony w łączniku między dwoma skrzydłami. Z tego ujęcia może wydawać się bardzo obszerny...
Przedsionek z głównym wejściem do budynku, umieszczony w łączniku między dwoma skrzydłami. Z tego ujęcia może wydawać się bardzo obszerny...
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
...a ten kadr, od strony drzwi wejściowych, odsłania rzeczywistość. W głębi wyjście na odkryty taras, czyli małe podwórko – i ponownie na dobrego ducha domu
...a ten kadr, od strony drzwi wejściowych, odsłania rzeczywistość. W głębi wyjście na odkryty taras, czyli małe podwórko – i ponownie na dobrego ducha domu
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk
Iluzje to domena nie tylko aparatu fotograficznego – można je wbudować również we wnętrza. Na przykład za pomocą umiejętnie wykorzystanego lustra
Iluzje to domena nie tylko aparatu fotograficznego – można je wbudować również we wnętrza. Na przykład za pomocą umiejętnie wykorzystanego lustra
Z3Z Architekci, Marcin Mularczyk

Teren braci mniejszych

Pani Katarzyna i pan Jarosław mieszkają tu od listopada 2019 r., ale zanim rozpoczęli przeprowadzkę, musieli wcześniej uwzględnić kwestie czysto… kynologiczne. Chodziło o Setę, rasy leonberger.

Pies, wiadomo, lubi sobie pobiegać, a nawet poganiać, więc żeby stworzyć wokół domu zadbaną zieloną przestrzeń, warto zrobić to, zanim wpuści się do niej czworonoga. Dla niektórych roślin potem może być za późno.

Mając psa, wiedzieliśmy, że nie sprawdzi się robienie ogrodu po kawałku, a szczególnie wykonanie i utrzymanie trawnika w trakcie użytkowania domu – opowiada pani Katarzyna. – Trawa i rośliny zostały więc posadzone przed naszą przeprowadzką.

Liczyła się przy tym nie tylko własna wygoda i zdrowie roślin, ale i dobrostan Sety.

Chcieliśmy, aby pies miał gdzie się schować oraz by miał swoje naturalne lekarstwo, czyli właśnie trawę – dodaje właścicielka.

W efekcie zadbane połaci trawnika otaczają dziś dom z trzech stron, uzupełnione przede wszystkim o nasadzenia wzdłuż granic posesji i przy elewacji wschodniej oraz o dużą rabatę pomiędzy skrzydłami budynku.

Cała ta przestrzeń jest dziełem projektantki ogrodów Agnieszki Bronikowskiej i profesjonalnej firmy zajmującej się wykonywaniem terenów zielonych.

Zależało nam, by był to ogród naturalny, całoroczny i „samoobsługowy” – mówią inwestorzy. – Jedyne, co zmieniliśmy w stosunku do projektu, to posadzenie tui zamiast pnączy przy ogrodzeniu od wschodu. Gdy rozpoczynaliśmy budowę, znajdowała się tam wolna, niezagospodarowana działka i tuje miały nas osłonić od wiatru. Szybko jednak okazało się, że będą one naturalnym odgrodzeniem od nowo powstającego sąsiedniego domu.

Dziś sąsiedzi są więc z dwóch stron posesji, od wschodu i zachodu. Z trzeciej rozciąga się rozległy łąkowaty obszar, zapewniający ładne krajobrazowe „odejście”. I ciekawe pole do obserwacji, bo przybywają tu kaczki, lisy, sarny, dziki, a zdarza się, że z wizytą wpadnie nawet łoś. Zwierzyna chętnie tu ciągnie, choć pewnie nie wie, że w miejscowym planie zaznaczono te działki jako budowlane. Właściciele mają tę wiedzę, ale nie przejmują się możliwym przymknięciem naturalnej perspektywy.

Na razie cieszymy się tym, co mamy – mówią. – Co będzie dalej, czas pokaże.

A jak pokazuje doświadczenie, właśnie takie podejście stanowi zazwyczaj najlepszą receptę nie tylko na zadowolenie z domu, ale i ogólnie, na życie.

 

Zdaniem właścicieli

Prawie bez wpadek

Mieliśmy sporo szczęścia odnośnie do wykonawców, a można powiedzieć, że budowę przeprowadzaliśmy sposobem gospodarczym. Mury postawił murarz, który w ostatnim czasie wznosił dom w naszej rodzinie. Ocieplała firma syna pana, który ze swoją ekipą zbudował nasz poprzedni dom. Za dach odpowiedzialny był dekarz polecony przez firmę, w której kupiliśmy blachę. Tynki i prace wewnątrz wykonywała firma znaleziona w internecie, a wnętrzarskie prace stolarskie – rodzinna firma, robiąca wnętrza w naszym pierwszym domu...Tak więc dużo czerpaliśmy z fachowych sił, z którymi już wcześniej współpracowaliśmy, a wybór tej jednej wspomnianej firmy z internetu był strzałem w dziesiątkę.

Najwięcej wysiłku i czasu kosztowało nas znalezienie wykonawcy stolarki okiennej. Poszukiwany kolor, pasujący do sosnowych elementów elewacji, okazał się niedostępny w większości firm na rynku, oferujących futryny w kolorze białym, grafitowym, ciemnobrązowym. W części okna są niestandardowe, więc wykonawcy gotowych profili odpadali, albo ich wyceny okazywały się abstrakcyjne. Finalnie skorzystaliśmy z polecenia i zamówiliśmy drewniane okna w polskiej firmie rodzinnej, która podjęła się sprowadzenia specjalnie dla naszego zlecenia farb i lakierów. Problem był też zresztą z doborem koloru bramy – aby był taki sam jak futryn okiennych.

Jedynym elementem, który nie został zrealizowany podczas budowy, stała się wylewka samopoziomująca. Źle wykonana, uniemożliwiła położenie na podłodze betonu architektonicznego. Ratując się (aby podłoga była na jednym poziomie z oknami), musieliśmy zrezygnować z tej koncepcji i położyliśmy gres.

Ekipy, poza tą jedną, sprawdziły się. Nie wymagały stałej kontroli z naszej strony. „Wtopę” zaliczyliśmy natomiast przy ogrodzie. Firma wykonująca jego odwodnienie niestety nie znała praw fizyki – woda musiałaby spływać do góry… Tak więc trzeba było ponownie wykonać odwodnienie, przez co pojawiły się nieprzewidziane koszty. Ale i tu daliśmy jakoś radę.

Dziś mieszka się tu dobrze – jesteśmy jednocześnie w mieście i poza nim. Jeżeli mielibyśmy ponownie dokonywać wyborów związanych z całą inwestycją, to architekt byłby ten sam, bryła podobna, wnętrza też – zwiększylibyśmy jedynie powierzchnię pralnio-suszarnio-prasowalni. Pewnie ustawilibyśmy też inaczej dom – tak, aby ogród był od strony wschodniej, a nie zachodniej. Ale to bardziej dotyczy położenia działki i dostępu do drogi. W trakcie inwestycji bardziej skoncentrowaliśmy się na usytuowaniu pomieszczeń na konkretne strony świata – chcieliśmy mieć w kuchni i salonie światło naturalne o określonej porze dnia i to było warunkiem przy planowaniu budynku.

Lubimy cały nasz dom. Najwięcej czasu spędzamy w części dziennej – salonie,  jadalni, kuchni. Wynika to pewnie z naszej organizacji życia i z tego, że lubimy przebywać razem. Poza tym, siedząc na kanapie czy wiosną na tarasie, możemy cieszyć się odprężającym widokiem ogrodu, napawać oczy spokojem i relaksować się.

Zdaniem architektów

Forma wynika z funkcji

Wprawdzie dla tej działki obowiązywał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, ale nie niósł dla nas większych ograniczeń, ponieważ zamierzenia projektowe budynku, jego funkcja i wielkość harmonizowały z okolicą. Dom parterowy nie jest oczywiście najłatwiejszym obiektem do wpasowania w wytyczne miejscowego planu, ponieważ jego powierzchnia na działce jest dosyć duża, co wypełnia do maksimum współczynniki zabudowy i powierzchni biologicznie czynnej. Jednak tutaj nie mieliśmy z tym większych problemów. Jedyna kwestia, która nieco pokrzyżowała nam plany, to kolor dachu. Zaprojektowaliśmy go jako biały i nazwaliśmy całą realizację „Domem Białym" – bardzo długo funkcjonowała pod tą nazwą w internecie. Biel stanowiła jednak dość luźną interpretację zapisów planu, a skoro inwestorzy chcieli wykonać wszystko w niepodważalnej zgodności z planem, więc ostatecznie wspólnie wybraliśmy jasnoszarą blachę.

Współpraca z inwestorami był wręcz wzorowa. Ustaliliśmy listę potrzeb i oczekiwań związanych z domem, przystąpiliśmy do pracy i już pierwsza koncepcja okazała się strzałem w dziesiątkę. Dom został wybudowany praktycznie zgodnie z nią, dokonaliśmy jedynie kilku kosmetycznych zmian. Największą była chyba rezygnacja z WC przy wejściu, obecnego w pierwotnej koncepcji. Inwestorzy stwierdzili bowiem ostatecznie, że nie potrzebują aż trzech łazienek.

Projekt wnętrz to także nasze dzieło. Zgodnie z założeniem miały one ściśle współgrać z bryłą, tak aby dom tworzył jedną całość wewnątrz i na zewnątrz. Stąd właśnie przeplatające się biele z drewnem.

Jak we wszystkich naszych projektach, chcieliśmy, aby te materiały były użyte konsekwentnie. Jeśli np. drewno pojawiło się na suficie zadaszenia tarasu, to weszło ono również do domu, na sufit w salonie. Idea była jasna – proste, oszczędne formy i konsekwencja w projektowaniu. Zgodnie z hasłem „Form follows function”, czyli „Forma wynika z funkcji”, które stanowiło maksymę wybitnego amerykańskiego architekta ery modernizmu, Louisa Henry’ego Sullivana. W jej myśl staramy się, aby wszystkie projekty Z3Z ARCHITEKCI były czytelne w formie i nie zawierały zbędnych elementów.

Mateusz Zajkowski, Z3Z Architekci
Mateusz Zajkowski, Z3Z Architekci
archiwum pracowni
Kamila Czechowicz, Z3Z Architekci
Kamila Czechowicz, Z3Z Architekci
archiwum pracowni
    Więcej o:

Skomentuj:

Zmiana domu na mniejszy