Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Na przekór złemu losowi

Tekst i zdjęcia: Liliana Jampolska

Nagłe i poważne kłopoty ze zdrowiem mojego życiowego partnera sprawiły, że nie zdecydowaliśmy się na zaciągnięcie kredytu hipotecznego na budowę domu.

Startując z budową w 2001 roku, ani przez chwilę nie planowaliśmy tak długiego rozciągnięcia budowy w czasie, bo jest to po prostu nieekonomiczne. Życie spłatało nam jednak figla. Nie mogliśmy przecież przewidzieć, że Waldek będzie miał zawał. Na pocieszenie mówimy sobie, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Choć budowa ciągnie się i ciągnie, a my korzystamy na razie tylko z parteru, już wkrótce zaczniemy użytkować cały dom i ostatecznie zamkniemy budowę. Co ważne - nie będąc zadłużeni. To największy plus tej sytuacji. Żartujemy sobie czasem, że z ukończeniem budowy zdążymy przed pierwszym remontem!

Droga do domu

Do budowy domu zachęciła nas ulga budowlana, a raczej... zapowiedź jej likwidacji. Pod koniec ubiegłego wieku obliczyłam, że zgromadzone przeze mnie oszczędności wystarczą na zakup średniej wielkości działki i postawienie domu w stanie surowym. Ponieważ mogliśmy jeszcze wtedy liczyć na duże ulgi budowlane, a inwestycje w nieruchomości były bardzo opłacalne, nie zwlekałam dłużej z działaniami. Po ponad roku poszukiwań działki (przez agencję nieruchomości) nabyłam posesję oddaloną 30 km od Warszawy. Wspólnie z bliskimi ustaliłam, że nasze przyszłe rodzinne gniazdo powinno pomieścić cztery osoby oraz ewentualnie rodziców, jeśli na starość będą wymagać stałej opieki.

Pomysły na oszczędności

Ku naszej radości, jeden z gotowych projektów całkowicie realizował nasze potrzeby mieszkaniowe. Co prawda miał trochę większą od zakładanej przez nas powierzchnię, ale uniknęliśmy dokładania pieniędzy na kosztowny projekt indywidualny. Za zgodą architektów podnieśliśmy o 50 cm wysokość ścianek kolankowych na poddaszu oraz powiększyliśmy i zadaszyliśmy taras.

Uznaliśmy, że budowanie systemem zleceniowym i samodzielne organizowanie materiałów pozwoli nam obniżyć koszty inwestycji. Staraliśmy się połączyć dwie najważniejsze dla nas rzeczy - rozsądne koszty z jak najlepszą izolacją cieplną budynku.

Zdecydowaliśmy się postawić jednowarstwowe mury z bloczków gazobetonowych i ocieplić je na zewnątrz styropianem (12 cm). Równie grubą warstwą styropianu ociepliliśmy ławy fundamentowe w pionie. Nie jesteśmy natomiast w pełni zadowoleni z ocieplenia poziomej płyty fundamentowej. Znajduje się w niej 5 cm styropianu, a tylko w miejscach, gdzie zainstalowaliśmy potem wodne ogrzewanie podłogowe, dorzuciliśmy kolejne 10 cm. Zastosowanie cienkiej warstwy ocieplenia było zaniedbaniem inspektora nadzoru, zatrudnionego po tym, gdy Waldek dostał zawału. Niestety, pomoc inspektora okazała się fikcją, mimo że płaciłam mu miesięczną "pensję". Na budowie bywał zbyt rzadko, by dopilnować szczegółów. Po kilku wpadkach szybko się z nim pożegnałam.

W skosach stropodachu i na stropie nad poddaszem ułożyliśmy wełnę mineralną (20 cm). Nie wykluczamy jednak, że dodatkowo ocieplimy jeszcze dach nad strychem. Oczywiście nie oszczędzaliśmy na oknach, których w całym domu jest sporo. Są drewniane, mają szyby o U = 1,1 i dobrze izolują dom przed stratami ciepła.

Pieniądze nie takie straszne

Patrząc na rachunki za gaz, mamy poczucie, że dobrze rozwiązaliśmy problem izolacji i ogrzewania domu. Nie było nas stać na drogą pompę ciepła, więc poprzestaliśmy na instalacji gazowej, która łącznie z wysokiej jakości kotłem gazowym (sterowanym automatycznie) i zbiornikiem na ciepłą wodę (120 l) kosztowała połowę tego, co trzeba by wydać na pompę ciepła. Jako wsparcie instalacji grzewczej zamontowaliśmy w kominku wkład z rozprowadzeniem ciepła na piętro. Ponieważ ogrzewanie podłogowe znakomicie sprawdza się w wiatrołapie, ciągach komunikacyjnych oraz łazienkach, żałujemy, że nie zamontowaliśmy go w kuchni i w jadalni. W pozostałych pomieszczeniach zastosowaliśmy grzejniki naścienne z termostatami, co pozwala nam dodatkowo sterować temperaturą. Koszty przyłączenia gazu i wodociągu ponosiliśmy na spółkę z czterema sąsiadami, co przyniosło nam spore oszczędności w poprowadzeniu tych instalacji aż na odległość 150 m od magistrali.

Do nowego domu przeprowadziliśmy się dwa lata temu, po wykończeniu parteru.

Mieszkamy sami, bo okazało się, że dorosłe córki chętniej przebywają w mieście i odwiedzają nas tylko w weekendy, a nasi rodzice również nie potrzebują jeszcze pomocy. Jeśli na dłuższą metę będziemy mieszkać tylko we dwoje, dom może okazać się dla nas za duży. W takim wypadku wystarczyłby nam znacznie mniejszy - studwudziestometrowy, z garażem.

Mimo zdrowotnych kłopotów Waldka, które spowolniły budowę, nie żałujemy naszej decyzji. Tym, których spotka podobny los do naszego, radzimy się nie poddawać. Wolniejsza budowa jest trochę droższa i bardziej uciążliwa, ale warto uparcie dążyć do celu. Szczególnie w czasach, gdy budowa i utrzymanie domu są często sporo tańsze od kupna i utrzymania mieszkania.





    Więcej o:

Skomentuj:

Na przekór złemu losowi