Dom drewniany, na zamówienie
Nasz plan był prosty. Dom miał zbudować deweloper, szybko i za pieniądze ze sprzedaży mieszkania oraz z kredytu hipotecznego.
Droga do domu
Kupno działki położonej 20 kilometrów od miasta sfinansowaliśmy ze sprzedaży mojego "panieńskiego" mieszkania. Wybraliśmy posesję położoną w okolicy wyposażonej w najważniejsze media (brakowało tylko kanalizacji), która miała bardzo wygodny dojazd do miasta, gdzie pracujemy.
Od początku poszukiwań zależało nam, aby działka nie leżała w szczerym polu, ani na nowo wybudowanym i gęsto zaludnionym osiedlu.
Jesteśmy bardzo zadowoleni, że obecnie mieszkamy w starej, luźno zabudowanej wsi otoczonej malowniczymi zagajnikami. Daje to nam poczucie z jednej strony wspólnoty z jej mieszkańcami, a z drugiej - swobody i prywatności.
Mając już odpowiednią działkę, rozpoczęliśmy szczegółowe planowanie przyszłego rodzinnego gniazda. Na wstępie przyjęliśmy dwa najważniejsze dla nas założenia - krótkie tempo budowy oraz zatrudnienie sprawdzonej i doświadczonej firmy budowlanej. Nie chcieliśmy czekać na dom w nieskończoność, ani zajmować się budowaniem samodzielnie.
Po rozeznaniu się we współczesnych technologiach skupiliśmy się na budownictwie drewnianym. Uznaliśmy, że daje ono szansę na dom zdrowy i szybki w budowie. Ponieważ jednak drewniany dom drewnianemu domowi nierówny, zaczęliśmy odwiedzać różne domy pokazowe oraz rozgryzać tajniki technologii. Dopiero obejrzenie wielu budynków dało nam pogląd, jakiego domu tak naprawdę potrzebujemy. Próbowaliśmy wydobyć ich zalety, eliminując najpoważniejsze wady. Wybraliśmy również firmę, której zamierzaliśmy powierzyć jego budowę.
Pomysły na oszczędności
Postanowiliśmy wybudować dom w technologii szkieletu drewnianego, ale z pewnymi modyfikacjami (np. ze stropem wzmocnionym stalowymi szynami i z wylewką z jastrychu). Nie zdecydowaliśmy się na zakup gotowego projektu z firmowego katalogu, jaki przedstawiają biura architektoniczne swoim klientom. Oglądając domy pokazowe i domy znajomych, wypracowaliśmy własną wizję, którą szczegółowo przedstawiliśmy architektowi do fachowego opracowania.
Dom naszych marzeń miał mieć około 200 m2 powierzchni oraz prostą bryłę, bez ozdób, ze zwykłym dwuspadowym dachem. Odrzuciliśmy styl drewnianego dworku z kolumnami na ganku oraz styl wiejskiej chaty z bali. Woleliśmy mieć uniwersalny budynek pasujący do współczesnej mazowieckiej wsi. Nie planowaliśmy budowy piwnic (ze względu na podmokły grunt) i garażu, co miało nam przynieść oszczędności w kosztach budowy. Garaż postanowiliśmy zastąpić wiatą (40 m2), która osłania też główne wejście do budynku, a jednocześnie na poziomie poddasza pełni funkcję tarasu.
Parter budynku zaplanowaliśmy jako przestrzeń niemal całkowicie otwartą, bo chcieliśmy jak najczęściej przebywać blisko siebie. Wszystkie pomieszczenia dzienne są więc połączone, a odgrodzone ściankami działowymi zostały jedynie kotłownia i spiżarnia na zapleczu kuchni, łazienka oraz pokój do pracy, który ma jednak szerokie rozsuwane drzwi i przez większość czasu również stanowi część wspólną. Prywatność gwarantują nam pokoje na poddaszu.
Myśląc o oszczędnościach, postanowiliśmy skorzystać ze wszystkich przebiegających nieopodal posesji mediów - elektryczności, wodociągu i gazu. Choć przez moment nosiliśmy się z zamiarem wykopania własnej studni (postraszono nas bowiem wysokimi kosztami przyłącza i czasochłonnymi formalnościami), podłączenie do sieci wodociągowej okazało się niezbyt drogie i łatwe do przeprowadzenia. Aby nie podnosić ceny budowy, zdecydowaliśmy się na ogrzewanie budynku gazem, a nie pompą ciepła.
Pieniądze nie takie straszne
Świetnym posunięciem było oddanie budowy i wykończenia domu w ręce dewelopera. Nie musieliśmy się o nic martwić, poświęcać czasu i tracić nerwów. Może to dziwnie zabrzmi, ale czas budowy wspominamy jako czas komfortowy. Z radością patrzyliśmy na postęp prac, dokumentując go na fotografiach.
Przyznajemy jednak, że do budowy przygotowaliśmy się bardzo starannie. Precyzyjnie ustaliliśmy z wykonawcą rodzaj materiałów, instalacji i urządzeń, wszelkie terminy realizacji i - co bardzo ważne - stałą, sztywną cenę domu (nie obawialiśmy się więc wzrostu cen materiałów budowlanych i urządzeń). Położyliśmy nacisk na zastosowanie solidnych, sprawdzonych materiałów, myśląc o przedłużeniu trwałości budynku. Sprawdziliśmy dokładnie, czy dom zostanie dobrze ocieplony i zaizolowany przed stratami ciepła, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo rzutuje to na koszty jego eksploatacji.
Zanim podpisaliśmy umowę przedstawioną nam przez wykonawcę, poprosiliśmy znajomego prawnika o konsultacje i w rezultacie sporządziliśmy taką umowę, która chroniła również nasze interesy. Bez dobrego zabezpieczenia prawnego i sprawdzenia firmy wykonawczej nie odważylibyśmy się ruszyć z budową.
- Więcej o: