Wnętrza: dialog z tradycją
Dwa miejsca i czasy splatają się w jednej przestrzeni. Tworzą wyrafinowaną, współczesną jakość. Wnętrza historycznej warszawskiej kamienicy przenika subtelny paryski klimat.
Kto spędził dzieciństwo nad morzem lub w górach, będzie potem zawsze wypatrywał tamtego bezmiaru nieba i perspektywy. Równie silnie w młodej pamięci może odcisnąć się miasto. Takie, które rozmachem i urodą dorównuje potędze i pięknu natury.
- Mój ojciec, architekt, od lat żyje w Paryżu. Spędzałam tam każde wakacje - opowiada Marta Kalkstein, właścicielka mieszkania i autorka aranżacji - Przesiąknęłam tamtejszą atmosferą, wchłonęłam obrazy i układy przestrzenne. Do dziś jestem zakochana w strukturze urbanistycznej miasta i w historycznych paryskich kamienicach.
Paryż, z eleganckimi domami podporządkowanymi prawu symetrii, równie bliski sercu Marty jak Warszawa, w której żyje i pracuje, wywarł nieporównanie większy wpływ na kształtowanie się jej upodobań estetycznych. - Marzyłam o mieszkaniu w klimacie paryskim - wyznaje projektantka, która w kamienicy z przełomu XIX i XX wieku położonej w Alejach Ujazdowskich w Warszawie odnalazła swój ideał, a przynajmniej jego zaczątek... Mieszkanie stanowiło niegdyś fragment apartamentu o powierzchni ponad 270 m kw., który został podzielony po 1945 roku. - Jeśli uda mi się kiedyś zarobić worek pieniędzy - śmieje się właścicielka jego części - odkupię sąsiednie mieszkania i odtworzę apartament w pierwotnej formie. Z wejściem od frontu przez dwuskrzydłowe drzwi z piękną supraportą i kunsztowną snycerką, których wzory szczęśliwie zachowały się w innych miejscach budynku. W przeciwieństwie do elementów oryginalnego wystroju w części należącej do nas. Tu nie zachowało się nic: ani stolarka okienna, ani drzwi, nie przetrwały parkiety, zniszczeniu uległy też piece kaflowe. Sztukaterie również zostały skute, geometryczne gzymsy wprowadziłam wtórnie, podczas adaptacji - tłumaczy.
I dodaje - Na razie realizuję się przy rewitalizacji kamienicy. Zainteresowałam się historią budynku, pracuję pro bono na rzecz wspólnoty mieszkaniowej. Chcielibyśmy doprowadzić budynek do stanu z czasów jego świetności. Elewacja frontowa jest odrestaurowana, ale oficyn nie odnawiano przez sto lat.
Koncepcja aranżacji wnętrz zakładała konsekwentne wprowadzenie w starą strukturę elementów współczesnych, bliskich minimalizmowi. - Proste, neutralne meble miały wydobyć tło architektoniczne, podkreślić odmienny charakter wnętrz w stosunku do mieszkań projektowanych współcześnie - mówi Marta. - W tym celu zestawiłam kontrastowe elementy: awangardowe wyposażenie z historyczną tkanką. Zastosowałam też wszelkie znane mi sposoby na optyczne powiększenie przestrzeni.
Czytelna kompozycja, rygorystyczna symetria oraz neutralna kolorystyka z przewagą bieli i akcentami czerni w połączeniu z prostą formą nadają współczesny charakter amfiladzie pomieszczeń. Są to, od wejścia: kuchnia, salon, sypialnia i łazienka gospodarzy z ogromnym lustrem, które zamyka perspektywę traktu komunikacyjnego równoległego do ciągu dwudzielnych okien. W tym lustrze wchodzący do mieszkania widzą swoje odbicie. Odbijają się w nim również przejścia pomiędzy pomieszczeniami, co sprawia, że korytarz wydaje się nie mieć końca. Nanizanie amfilady na oś widokową jest pomysłem Marty.
- Mieszkanie, na planie wydłużonego prostokąta, miało układ typowy dla XIX-wiecznych kamienic: wzdłuż biegł ciemny korytarz z rzędem drzwi do poszczególnych pomieszczeń. Zrezygnowałam ze ściany oddzielającej go od pokoi, powiększając wszystkie pomieszczenia. Teraz wszędzie dociera światło dzienne. Powstała nowa, zupełnie inna w odbiorze amfilada. Zwieńczone łukami przejścia pomiędzy strefami mieszkania są oryginalne. Powiększyłam tylko wysokość prześwitu miedzy kuchnią a salonem - wyjaśnia.
Mieszkanie jest pełne przestrzeni i światła chociaż mieści się na pierwszym piętrze, a okna wychodzą na podwórko z ekspozycją północną. Jest to rezultat zabiegów aranżacyjnych właścicielki, która wyłapała okruchy dziennego światła, odbiła je w lustrach i wzmocniła bielą podłogi, ścian, mebli. W oknach zawisł len, w odcieniu mleka z kawą, którego ciepła tonacja ma za zadanie "podgrzać" północne, chłodne promienie. Marta zestawiła go z klasycznymi materiałami, które nawiązują dialog z historycznym wnętrzem.
Wprowadziła stosunkowo niewiele drewna naturalnej barwy, aby nie stanowiło ono dominanty we wnętrzach. - Ma to ścisły związek z tym, czym się zajmuję - podkreśla. - Projektuję wnętrza dla bardzo wielu klientów, pracuję w różnorodnych stylistykach. Żeby móc tworzyć, potrzebuję purystycznej, przejrzystej, neutralnej przestrzeni prywatnej. Uporządkowanej, czystej pod względem formy i... lekko pachnącej Paryżem.
- Więcej o:
- mieszkanie
Obrazy w domu. Dzięki nim mieszka się przyjemniej
Dom z widokiem na ocean
Wizjonerka z nad Wisły
Mieszkanie w kamienicy na skraju parku
Jak usunąć nieprzyjemny zapach z mieszkania i domu?
Apartament Botanica – wynajem krótkoterminowy w dobrym stylu
Rzut mieszkania - jak zrobić? Jak czytać?
Architekci radzą. Wygodnie i praktycznie