Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Fachowcom łatwiej

Tekst i zdjęcie: Liliana Jampolska

Osiedliliśmy się w Polsce. Poznaliśmy się w Niemczech i choć wiodło nam się tam bardzo dobrze, po ślubie wspólnie zadecydowaliśmy o ułożeniu sobie życia w ojczyźnie. Tym bardziej, że wiele się w niej zmieniało na lepsze.

Tak mieszkaliśmy

Do Niemiec wyjechałem w 1985 roku z myślą, żeby tam nauczyć się zawodu i zarobić. Ukończyłem tam szkołę budowlaną, a potem założyłem własną firmę i przez kilkanaście lat pracowałem na wymagającym niemieckim rynku. Poznałem nowoczesne technologie, nabrałem zawodowego doświadczenia.

Już wtedy myślałem o budowie własnego domu. Marzenie to skrystalizowało się, kiedy poznałem Beatę, moją przyszłą żonę, która także przyjechała do Niemiec do pracy. Mieszkając jeszcze w Niemczech, kupiliśmy pod Warszawą działkę o powierzchni 1250 m2, a potem także małe mieszkanie w Warszawie, które miało stać się naszą bazą zaraz po powrocie.

Droga do domu

Przez kolejne trzy lata skupiłem się na rozkręceniu firmy na nowym, polskim gruncie. Ponieważ większość "niemieckich" oszczędności już zainwestowaliśmy w działkę, mieszkanie i firmę, musieliśmy uzbierać pieniądze na rozpoczęcie budowy domu.

Wybraliśmy projekt, załatwiliśmy niezbędne sprawy administracyjne oraz dociągnęliśmy do naszej działki media. To ostatnie było bardzo uciążliwe i w sumie zajęło aż półtora roku.

Za zgodą autorki dokonaliśmy niewielkich zmian, dzięki którym budynek ładniej wkomponował się w naszą wąską posesję (w międzyczasie zdecydowaliśmy się sprzedać połowę działki), a garaż mieści obecnie dwa pojazdy.

Pieniądze nie takie straszne

Budowa przebiegła bardzo sprawnie. Do ukończenia stanu surowego wynająłem sprawdzoną wcześniej ekipę fachowców, sobie pozostawiając wykończenie budynku, bo w tym się specjalizuje moja firma.

Murowany dom stanął w sześć tygodni. Za zgodą architekta, w ramach oszczędności zrezygnowaliśmy z budowy lukarn na poddaszu i zamiast nich zastosowaliśmy okna połaciowe.

Jednowarstwowe ściany z cegły silikatowej schły przez całą zimę. Wiosną rozpocząłem prace wykończeniowe, samodzielnie nadzorowałem moich ludzi. Przez kolejne półtora roku kierowałem pracami tak, aby pogodzić dobro firmy i budującego się rodzinnego gniazda. Nie spieszyłem się. Wiem, jak wiele znaczy jakość prac wykończeniowych.

Zadbałem o solidne ocieplenie dachu, zamontowaliśmy także specjalną folię paroizolacyjną z powłoką aluminiową, która skutecznie odbija uciekające w górę ciepło z powrotem do wnętrza budynku. Ściany poddasza i parteru od strony wnętrz wykończyliśmy płytami g-k (wzorem Niemców, stosując po dwie warstwy) na metalowym ruszcie. Dzięki temu ściany są solidniejsze, cieplejsze i lepiej izolują akustycznie.

Cały dom starałem się wykańczać solidnymi i trwałymi materiałami. Znając rynek budowlany, kupowałem je w okresie promocji, często z dużym wyprzedzeniem, aby zmniejszyć koszty budowy. Obliczyłem, że duży własny wkład w prace wykończeniowe i znajomość rynku materiałów budowlanych dały nam oszczędności około 40% całkowitych kosztów budowy. Jeśli wykonamy wszystkie prace przy domu, które nam jeszcze pozostały, zmieścimy się w kwocie 350 000 zł. Budując z inną firmą, do tej kwoty musielibyśmy doliczyć blisko 100 000 zł.

    Więcej o:

Skomentuj:

Fachowcom łatwiej