W sam raz dla trojga
Wreszcie na swoim! Dom zbudowaliśmy w najlepszym dla nas momencie. Jeszcze pięć lat temu nie udźwignęlibyśmy ani kosztów jego budowy, ani obsługi kredytów.
Długo się zastanawialiśmy nad tym, co zrobić z działką, którą dostałam od rodziców w wianie - czy ją sprzedać i kupić mieszkanie, czy może zbudować na niej własny dom. Nieudany blokowy epizod skutecznie wyleczył nas jednak z kupna mieszkania i mimo że nie mieliśmy wystarczających środków, postanowiliśmy zmierzyć się z budową domu. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli się wesprzeć kredytem hipotecznym. Tak też uczyniliśmy.
Pieniądze nie takie straszne
Budowie sprzyjała nasza decyzja sprzed kilku lat, kiedy to wyposażyliśmy naszą działkę w elektryczność i wodociąg oraz poczyniliśmy przygotowania do podłączenia jej do kanalizacji. W ten sposób chcieliśmy podnieść jej wartość - z myślą o ewentualnej sprzedaży.
Kiedy w 2005 roku zaczynaliśmy budowę, brakowało na niej tylko gazu. Z gazu zrezygnowaliśmy świadomie ze względu na wysokie koszty przyłączenia do budynku sieci gazowej, natomiast podłączenie do kanalizacji było przygotowane od strony formalnej i już częściowo opłacone, bo kilka lat wcześniej, w odpowiednim momencie, zapisaliśmy się do społecznego komitetu budowy.
Staraliśmy się zamknąć budowę w jak najmniejszej kwocie, dlatego postanowiliśmy wybudować mały dom, ale za to precyzyjnie skrojony na potrzeby naszej trójki. Początkowo chcieliśmy pójść śladem przyjaciół i wybudować dom z drewna. Mieliśmy już nawet wybrany projekt i umówioną ekipę wykonawczą, ale w realizacji tych planów przeszkodziły nam trudności administracyjne. Pozwolenie na budowę otrzymaliśmy z tak dużym opóźnieniem i tak późno potwierdziliśmy budowę u wykonawcy, że odmówił nam budowy domu w zaplanowanym wcześniej terminie. Wtedy swoje usługi zaoferował nam kolega Piotra prowadzący firmę budowlaną. Co więcej, namówił nas na budowę domu murowanego.
Przyjęliśmy jego argumenty, ciesząc się, że nie musimy szukać nowego projektu, tylko dostosować stary do nowej technologii. Zmiany przeprowadziła firma, od której wcześniej zakupiliśmy gotowy projekt; kosztowało nas to 700 zł. Przy tej okazji poprosiliśmy o zabudowanie małego tarasu przy wyjściu gospodarczym z kuchni i w ten sposób zyskaliśmy miejsce na podręczną spiżarnię i małe pomieszczenie gospodarcze. Wobec niedużej powierzchni mieszkalnej naszego przyszłego domu to dodatkowe pomieszczenie okazało się bardzo przydatne.
Droga do domu
Wczesną wiosną 2005 roku rozpoczęliśmy budowę. Dom stanął w sześć miesięcy. Jego ściany, wymurowane z pustaków ceramicznych MAX, ociepliliśmy styropianem (20 cm) i wykończyliśmy od zewnątrz tynkiem strukturalnym, a wewnątrz - gipsem z agregatu. Na drewnianym stropie ocieplonym wełną mineralną (25 cm) wznieśliśmy drewnianą konstrukcję dachu, którą pokryliśmy blachodachówką.
Ostatnim rzutem na taśmę postanowiliśmy zaadaptować na składzik część poddasza nad strefą dzienną, ponieważ jest na tyle wysoka, że warto było z niej uczynić dodatkową przestrzeń użytkową. Niezaplanowana adaptacja kosztowała nas 23 000 zł (13 000 zł - ocieplenie dachu, wykończenie ścian płytami gipsowo-kartonowymi i podłóg - płytami OSB oraz 10 000 - schody na górę), ale bardzo się z niej cieszymy.
Dom ogrzewamy ciepłem z kominka z żeliwnym wkładem i z systemem rozprowadzenia ciepła do wszystkich pomieszczeń - zdecydowaliśmy się na pociągnięcie rur rozprowadzających ciepło pod podłogami; zainstalowaliśmy również elektryczne ogrzewanie podłogowe w sieni i w łazience, a w pokojach prywatnych i w salonie - grzejniki konwektorowe.
- Więcej o: