Dom wespół z siostrą
Początkowo planowaliśmy z siostrą budowę domów w zabudowie bliźniaczej. Uznaliśmy, że tak będzie taniej, łatwiej i bezpieczniej. I choć ostatecznie wznieśliśmy dwa oddzielne domy, sama zasada ścisłej współpracy przy budowie się sprawdziła.
Droga do domu
Żeby było taniej, łatwiej i bezpieczniej, postanowiliśmy z siostrą budować razem. Zaczęliśmy od wspólnych poszukiwań działki. Nasz wybór padł w końcu na ziemię położoną w odległości 23 km od stolicy. Atutami wybranej lokalizacji były: dobre uzbrojenie terenu w niezbędne media (brakuje tylko kanalizacji), bliskie sąsiedztwo lasu i położenie w krajobrazowej strefie chronionej, dogodny kształt działek, a przede wszystkim możliwość negocjacji ceny.
W rozmowach o cenie wykorzystaliśmy minusy parceli: duży spadek terenu i szeroki rów melioracyjny biegnący w ich obrębie (nie można budować w jego bezpośrednim sąsiedztwie) oraz to, że właścicielowi zależało na sprzedaży w pakiecie dwóch sąsiadujących ze sobą posesji.
Pomysły na oszczędności
Ze względu na zakup dwóch samodzielnych parceli odrzuciliśmy z siostrą wstępne plany budowy bliźniaków. Dzięki tej decyzji mogliśmy zbudować domy według indywidualnych gustów i potrzeb, a co jeszcze ważniejsze - w odpowiednim dla każdej rodziny tempie. Nie oznacza to, że zrezygnowaliśmy ze współpracy przy budowie. Wręcz odwrotnie: staraliśmy się wybierać te same materiały, negocjując ich cenę i oszczędzając na kosztach transportu, a także wymieniać się wykonawcami i nawzajem nadzorować prace. Wykopaliśmy też wspólną studnię, z której woda służy do podlewania obu ogrodów. Nie rozdzieliliśmy też działek wewnętrznym płotem, dzięki czemu mamy poczucie większej przestrzeni wokół domu.
Myśląc o obniżeniu kosztów budowy, wybraliśmy z Marzeną projekt budynku o zwartej bryle, z garażem. Na dachu zamiast lukarn zaplanowaliśmy tylko okna połaciowe. Starannie obliczyliśmy metraż, nie chcąc mieć kłopotów z utrzymywaniem zbyt dużego budynku. Uznaliśmy, że naszej rodzinie wystarczy około 160 m2 powierzchni mieszkalnej. I nie myliliśmy się.
Połowę kosztów budowy udało się nam pokryć z oszczędności i bieżących dochodów, a na wykończenie budynku zaciągnęliśmy kredyt hipoteczny. To było słuszne posunięcie, bo dzięki niemu nie rozciągaliśmy nadmiernie budowy w czasie, uzyskując satysfakcjonujący nas standard.
Co nam się udało, a co nie
Do nowego domu wprowadziliśmy się w październiku 2007 roku. Dołożyliśmy wszelkich starań, by był solidny, funkcjonalny i dobrze ocieplony. I chyba nie popełniliśmy poważniejszych błędów, o czym przekonują nas między innymi obecne koszty jego utrzymania.
Przeglądając setki gotowych projektów i wizytując domy znajomych, określiliśmy możliwie najlepiej nasze potrzeby i priorytety. W rezultacie zaplanowaliśmy budynek z zadaszonym tarasem, trzema sypialniami i ze strefą do pracy, którą łatwo będzie zamienić w razie potrzeby na pokój gościnny. Mamy dwie łazienki, po jednej na każdym piętrze, oraz osobne gościnne w.c. na parterze, a także rozbudowaną strefę gospodarczą ze spiżarnią, pralnią i suszarnią.
Nie oszczędzaliśmy na materiałach budowlanych ani na ociepleniu. Fundamenty ociepliliśmy styropianem (ławy w pionie warstwą 8-centymetrową, poziomą płytę - dwiema warstwami po 5 cm). Ściany budynku wznieśliśmy z bloczków betonu komórkowego, które ociepliliśmy na zewnątrz wełną mineralną (15 cm). Pod dachem umieściliśmy również izolację z wełny mineralnej - 19 cm między krokwiami i dodatkowe 10 cm pod nimi. Wybraliśmy okna z szybami o U = 1. Ponadnormatywne ocieplenie nie podniosło znacząco kosztów budowy, natomiast przynosi wymierne skutki teraz, podczas eksploatacji - więc uważamy, że warto było się na nie zdecydować.
Zaopatrzenie domu w elektryczność, gaz ziemny i wodociąg na szczęście nie było kosztowne, ponieważ media przebiegają tuż przy działce.
Świadomie nie zastosowaliśmy wodnego ogrzewania podłogowego, tylko grzejniki na ścianach, aby zmniejszyć koszty instalacji grzewczych. Na podłogach w łazienkach i w sieni zainstalowaliśmy natomiast elektryczne maty grzewcze, bo takie rozwiązanie znakomicie sprawdzało się w mieszkaniu. Eksploatacja mat wyposażonych w automatyczne sterowniki nie kosztuje wiele, a można ich używać przez cały rok - gdy jest taka potrzeba.
Zdecydowaliśmy się też na ogrzewanie kominkowe z rozprowadzaniem ciepła na parterze i poddaszu, traktując je jako alternatywne do ogrzewania gazowego. Kominek znakomicie się sprawdza w okresach przejściowych. Żałuję jedynie, że nie zainstalowaliśmy wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła. To dałoby kolejne oszczędności.
Niestety, na naszym terenie nie możemy założyć przydomowej oczyszczalni ścieków. Na wywóz ścieków wydajemy rocznie aż 2500 zł, a kanalizacja ma być dopiero za rok!
W budowę domu angażowała się cała rodzina, a wiele prac, na przykład położenie instalacji odkurzacza, wykonałem samodzielnie. Wszystko to w sposób szczególny związało nas z domem, który szybko stał się prawdziwą rodzinną twierdzą.
Co to za dom?
Dom murowany, parterowy, z użytkowym poddaszem i garażem
Powierzchnia domu: 205 m2, w tym garaż 35 m2
Mieszkańcy: małżeństwo z córką, pies i kot
Projekt: architekci Artur Mateńko i Jan Wilczak
Powierzchnia działki: 1050 m2
- Więcej o: