Pierwsze kroki pod własnym dachem
Ani ja, ani moja żona Grażyna nigdy wcześniej nie mieszkaliśmy w domu jednorodzinnym. Jako ?zwierzęta blokowe? obawialiśmy się, czy zdołamy zbudować, a później utrzymać nasze gospodarstwo i czy będziemy się czuć w nim bezpiecznie.
Domowe początki
Przyglądaliśmy się wielu znajomym, którzy z sukcesem podejmowali wyzwanie budowania domu i powoli nabieraliśmy ochoty na posmakowanie tego samego. Bez pośpiechu, czekając, aż córka ukończy liceum, szukaliśmy działki. Interesowała nas posesja o wielkości około 1500 m2 ze starodrzewem, w okolicy z luźną zabudową, no i w miarę możliwości z uzbrojeniem i zapleczem infrastrukturalnym. Kiedy znaleźliśmy odpowiednie miejsce, zaczęliśmy szukać gotowego taniego projektu domu. Czuliśmy jednak niedosyt i w końcu zwróciliśmy się do doświadczonego architekta o opracowanie indywidualnego projektu.
Pomysły na dom
Decyzja o opracowaniu projektu indywidualnego była najlepszym krokiem, jaki zrobiliśmy w drodze do domu.
Budynek jest funkcjonalny, pasuje do naszej rodziny, a jednocześnie podkreśla urodę działki. Dodatkowo architekt podjął się nadzoru nad realizacją projektu, co nam, niedoświadczonym inwestorom, dawało poczucie bezpieczeństwa. Sami jednak i tak rozpoczęliśmy intensywną naukę podstaw budownictwa, by dokonywać mądrych wyborów.
Podoba się nam skandynawskie podejście do architektury, według którego dom ma być funkcjonalny, ale niekoniecznie przesadnie reprezentacyjny na zewnątrz; powinien też być integralną częścią krajobrazu. To na naszą prośbę projektant opracował dom w konstrukcji szkieletowej.
Dzięki ogromnym taflom szkła mamy możliwość "mieszkania" w ogrodzie i ten zabieg architektoniczny świetnie się sprawdza.
Naszą potrzebę bycia blisko ziemi zrealizowaliśmy, umieszczając małżeńską prywatną przestrzeń na dolnej kondygnacji. Piętro przeznaczyliśmy dla córki oraz na rodzinną "świetlicę" z telewizorem i biblioteką.Przy pokojach prywatnych nie zabrakło miejsca na garderoby. Mamy dużą kotłownię i pralnię, a na zewnątrz składzik na sprzęt ogrodniczy i sportowy oraz dużą wiatę na samochody.
Co się udało
Zaciągnęliśmy kredyt hipoteczny i budowa ruszyła.
Dom ma wiele nietypowych rozwiązań konstrukcyjnych. Wiedzieliśmy, że będą kosztowne, ale za to trwałe. Zdecydowaliśmy się na nie z rozmysłem i determinacją, choć różnica cen w porównaniu z tanimi rozwiązaniami była ogromna.
Elewacje (północna i południowa mają po 23 m długości, boczne - po 10 m) wykończyliśmy okładziną z modrzewia syberyjskiego, który wytrzymuje długie lata bez konserwacji. Zastosowaliśmy niezbyt szerokie deski, aby uniknąć ich wichrowania. Nie mamy z elewacją żadnych problemów. Jedyną jej wadą była... wysoka cena.
Poszycie i obróbki dachowe wykonaliśmy z blachy cynkowo-tytanowej.
Drewniane okna sięgające do ziemi musiały mieć odpowiednie szyby (U = 1,1) i również nie były tanią pozycją w budżecie. Ławy fundamentowe ociepliliśmy w pionie styropianem o grubości 8 cm, pod podłogami ułożyliśmy go 15 cm. W ścianach i pod dachem zastosowaliśmy wełnę mineralną; odpowiednio - warstwy grubości 14 + 6 oraz 25 cm.
Sprzedaż poprzedniego mieszkania i kredyt hipoteczny nie wystarczyły do całkowitego zamknięcia prac. Do wykończenia pozostaje piętro, ale cieszymy się, że najważniejsze dla domu elementy są solidne.
Dom daje nam satysfakcję estetyczną i funkcjonalną, pozwolił też na inne życie niż w mieście. Czujemy się w nim dobrze i, co najistotniejsze, nie chcemy nic zmieniać.
- Więcej o: