Wyczekany dom
W nowym domu wszyscy odżyliśmy. Dzieci mogą zapraszać i przenocowywać kolegów. Mamy większą przestrzeń życiową niż w gorącym i hałaśliwym mieszkanku na Mokotowie. I piękny ogród, który w przyszłości urządzimy. Jesteśmy tu szczęśliwsi.
Domowe początki
Od początku małżeństwa oszczędzaliśmy pieniądze na kupno działki, a potem na budowę. Przeznaczyliśmy na to nawet prezenty ślubne. Byliśmy tak zdeterminowani, że przez kilka lat jeździliśmy z malutkimi dziećmi autobusem (nie mieliśmy wtedy samochodu) na poszukiwania fajnego miejsca do życia.
Po ośmiu latach kupiliśmy działkę kilka kilometrów za Piasecznem. Trochę zapuszczona posesja ze starodrzewem znajdowała się na skraju wsi. Nie była droga, bo miała status rolnej, ale z możliwością przekształcenia jej w niedalekiej przyszłości na budowlaną. I tak też wkrótce się stało.
Pomysły na dom
Zbudowaliśmy prosty w formie dom - na planie prostokąta, przykryty dwuspadowym dachem. Jedynymi jego ozdobami są drewniana okładzina na fragmentach murów wykończonych akrylowym tynkiem oraz dachówka. W przyszłości powstanie jeszcze ogromny taras z modrzewia syberyjskiego.
Zdecydowaliśmy się na bardzo prosty układ pomieszczeń. Liczyły się dla nas zwarta część dzienna na parterze - by spędzać dużo czasu wspólnie, jak również odpowiednia liczba pokoi prywatnych. Jest ich aż pięć. Każde dziecko ma swój własny, a my oprócz małżeńskiej sypialni - także gabinet do pracy (Marta jest architektem krajobrazu).
Dom wznieśliśmy w technologii murowanej, z pustaków ceramicznych.
Choć podczas budowy ciągle trzymaliśmy się za kieszeń, o jeden pustak podnieśliśmy ścianki kolankowe na poddaszu, a ściany na parterze - o jedną cegłę. Na dachu zamontowaliśmy kilka okien połaciowych, mimo że nie było ich w projekcie. Pozwoliliśmy sobie nawet na pewną ekstrawagancję i pokryliśmy dach droższą dachówką. Jest płaska, ma grafitowy kolor, ale dom o tak prostej bryle zyskuje dzięki niej nowoczesny wygląd. Wydłużyliśmy okapy, by zapewnić ochronę ścian przed deszczem.
Dom jak najbardziej oszczędny
Staraliśmy się tak wyposażać i organizować dom, by nie był drogi w eksploatacji. I ta sztuka się nam udała. Roczne koszty utrzymania oscylują wokół 7 tys. zł.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z ogrzewania domu kotłem na paliwa stałe. Sprawdzają się wodne ogrzewanie podłogowe i grzejniki na ścianach.
Murowany dom o zwartej bryle kumuluje ciepło w ścianach, więc po nocy, nawet podczas mrozu, temperatura spada zaledwie o 1-2°C. Nie mamy większego problemu z podkładaniem do kotła. Jeśli dorośli są poza domem, potrafi to robić kilkunastoletnia Ola. Dogrzewamy się również kominkiem. Rocznie spalamy około 12 m3 drewna. W okresie, kiedy nie działa kocioł c.o., ciepłą wodę podgrzewamy elektrycznie. Myślimy jednak o zamontowaniu kolektorów słonecznych. Wielki zbiornik na wodę znajdzie się pod sufitem w kotłowni.
Korzystamy z istniejącej tu po poprzednikach studni kręgowej. Z przyłączem wodociągowym czekamy na przyszłych sąsiadów, z którymi moglibyśmy podzielić się kosztami doprowadzenia rury z odległości 130 m.
Zdecydowaliśmy się natomiast na podłączenie do osiedlowej sieci kanalizacyjnej. Już poprzedni właściciele podciągnęli do działki przyłącze, więc kupiliśmy tylko studzienkę i poprowadziliśmy przyłącze do budynku. Kosztowało to co prawda 12 tys. zł, ale za odprowadzenie ścieków płacimy teraz mniej niż 500 zł rocznie.
Segregujemy śmieci. W ogrodzie założyliśmy kompostownik. To wszystko daje wymierne oszczędności i sprawia, że dom nie jest dla nas drogi ani kłopotliwy, więc możemy się nim prawdziwie cieszyć.
- Więcej o: