Dom na nietypowej działce
Zamiast przestraszyć się niełatwych warunków, jakie narzucał kształt działki, wykorzystano jej ograniczenia do stworzenia domu, z którego wszyscy są zadowoleni - i jego twórcy, i mieszkańcy.
Nietypowa działka
Zdjęcie powyżej: poszukiwania działki trwały kilka lat, aż w końcu właściciele przy pomocy architekta natrafili na posesję usytuowaną na krakowskich Bielanach.
Gdy się patrzy na formę tej posesji z góry, na przykład trzymając przed sobą mapę terenu, chciałoby się powiedzieć: "gdzie diabeł nie może, tam architekta pośle". Co więcej, tzw. normalnemu śmiertelnikowi wydawać się może, że aby wpasować w ten dziwny kształt budynek jednorodzinny, projektant musi najpierw stoczyć hamletyczny spór z samym sobą, czy jest w ogóle sens pakować się w kłopoty, a potem, niczym Syzyf, podjąć batalię o pokonanie ograniczeń. Krew, pot i łzy.
Nic z tych rzeczy.
Gdy architekt Tadeusz Lemański wizytował kilka lat temu różne działki, do których przymierzali się inwestorzy, pani Dorota z mężem Piotrem, szukając miejsca na swój wymarzony dom, nie był do żadnej przekonany. Do czasu, aż zobaczył posesję na krakowskich Bielanach, u stóp Lasku Wolskiego.
- Działka jest nietypowa, ale w bardzo atrakcyjnym miejscu, więc powiem szczerze, że w takiej sytuacji się "nie przebiera" - mówi architekt. - A będąc na miejscu, przekonałem się, że posesja ma w sobie to coś, na co można nawet zareagować okrzykiem "WOW!". Pomyślałem, że na pewno uda mi się na niej zaprojektować funkcjonalny dom.
Metryka budynku
Zdjęcie powyżej: Miejsce o podmiejskim charakterze jest dobrze skomunikowane z centrum aglomeracji, do którego da się dojechać w kwadrans. W pobliżu są szkoła, sklepy, droga asfaltowa - niczego nie brakuje!
Autor projektu: architekt Tadeusz Lemański
Autorka wnętrz: architekt Monika Skóbel
Powierzchnia użytkowa: 256 m2
Powierzchnia działki: 1100 m2
Skromny, współczesny dom
Zdjęcie powyżej: na działce o dziwnym kształcie powstał nowoczesny dom; jedynie nietypowy podjazd sygnalizuje, że nie było łatwo wpasować budynek w ciasne ramy posesji. Niżej: usytuowanie okien było dokładnie analizowane wspólnie z właścicielami, podobnie jak rozlokowanie wszystkich pomieszczeń. Na dole: chodziło o to, by dbając o jak najlepsze doświetlenie pomieszczeń i najbardziej atrakcyjne widoki, nie pozbawić mieszkańców poczucia intymności.
Pani Dorota mieszkała sobie z mężem w domku szeregowym, ale myślała o tym, jakby to było przyjemnie mieć większy ogród. Mąż z kolei potrzebował dużego garażu i okazało się, że te pragnienia wyzwoliły w obojgu impuls do rozpoczęcia starań o wybudowanie własnego domu. Droga do tego wiedzie zawsze przez znalezienie właściwego miejsca i dobrego projektu. Decyzję pomógł podjąć architekt Tadeusz Lemański, który uczestniczył w poszukiwaniach.
- Projektował dom naszego znajomego, dlatego spotkaliśmy się z nim na rozmowę - opowiadają właściciele. - Spodobał nam się jego spokój i zaprojektowany przez niego dom w Przegorzałach.
Wspomniany dom w krakowskiej dzielnicy Przegorzały stanął kilka lat temu na skalistym zboczu o dużym kącie nachylenia. Wypisz-wymaluj, stanowił efektowną realizację w naprawdę trudnych warunkach. Ale, co równie ważne, był to obiekt, który nawiązując wyraźnie do wielowiekowej formy budynku jednorodzinnego z dachem dwuspadowym, rozwijał ten koncept językiem nowoczesnej architektury, pełnej śmiałych rozwiązań formalnych i materiałowych.
Coś z tej atmosfery przeniknęło do domu na Bielanach, ale nie od razu Kraków zbudowano. Początkowo, jak twierdzi architekt, inwestorzy widzieli swój dom w dość tradycyjnej formie. Jednak, jak się po raz kolejny okazuje, warto rozmawiać.
- Podczas naszych rozmów przedstawiłem pomysł ze skromnym, ale współczesnym domem - opowiada dalej architekt. - Właścicielom bardzo przypadł do gustu. Można by powiedzieć, że projekt został w pewnym sensie narzucony, ale tak naprawdę, każdy detal, pomieszczenie, przejście, okna, a nawet widoki z okien były wspólnie bardzo dokładnie analizowane. Inwestorzy zawsze byli bardzo dobrze przygotowani do rozmów, a zdecydowany inwestor to czysta przyjemność w pracy nad projektem.
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
Czym zacząć dom i jak wykorzystać skrawki
Zdjęcie powyżej: swoim wyglądem ogrodzenie nawiązuje do materiałów i kolorystyki domu, a przy okazji spełnia też ważną funkcję, o której często zapomina się, gdy kupujemy działkę otwartą z jednej strony na malownicze pola - jak tutaj. Pamiętajmy, że jest niemal pewne, iż ich miejsce zajmą kolejne ciasno ulokowane domy... Niżej: od strony wejścia dom wygląda absolutnie nowocześnie i modernistycznie, można nawet pomyśleć, że przekrywa go płaski stropodach, a nie - jak jest w rzeczywistości tradycyjne, spadziste połacie. Na dole: wieczorny widok na dom. Na pierwszym planie nietypowo ulokowany garaż - w połowie kondygnacji
Idąc za kształtem działki, postanowiono usytuować dom w jej najszerszej części, a w drugiej, bardziej foremnej, ale i węższej, urządzić ogród. Konsekwencją tej decyzji było pozostawienie przy wjeździe na posesję trójkątnego terenu, który dla niewprawnego projektanta mógłby stanowić kłopotliwy balast o niejasnym przeznaczeniu. Dobry krawiec potrafi zrobić jednak użytek nawet ze "ścinków" materiałów. Stworzono więc tu brukowany podjazd do garażu, spełniający również funkcję wygodnego parkingu dla gości. Fragment ten przypomina nawet minielement urbanistyczny - placyk między domami w gęsto zabudowanej okolicy. To ostatnie wrażenie podkreśla biegnące od bramy murowane ogrodzenie poprzetykane rozmieszczonymi nieregularnie metalowymi modułami-prześwitami, ciągnące się łukiem aż do końca szerszej części parceli, tej, na której stoi dom. - Mur jest formą zapewnienia intymności, również dla letnich obiadów - mówi architekt, tłumacząc, dlaczego właśnie ogrodzenie zamyka widok z okien kuchni, jadalni i salonu. - Dziś działka jest ostatnia w zabudowie, jednak przy obecnym tempie rozwoju miasta za kilka lat na pozostałych parcelach powstaną prawdopodobnie nowe domy, i to zapewne z maksymalnym wykorzystaniem wskaźników zabudowy. Ponadto każdy odcinek muru jest przemyślany, zapewniając prześwity widokowe.
Cały parter to strefa dziennej pracy i domowych aktywności. Patrząc od wjazdu na działkę, dom "zaczyna się" obszernym, ale niewysokim, dwustanowiskowym garażem, niejako poprzedzającym główną bryłę. Wśród rozważanych koncepcji właśnie ta okazała się najlepsza dla wszystkich użytkowników. Garaż pod domem byłby drogi i skomplikowany wykonawczo, ze względu na niskie usytuowanie wód gruntowych. Z kolei garaż na poziomie reszty budynku przeważnie dominuje nad bryłą, przez co wiele domów wygląda jak warsztaty samochodowe, witając od frontu wielkimi bramami - tłumaczy architekt. - Forma, jaką przyjęliśmy, czyli częściowe zagłębienie garażu, z tarasem na stropodachu, znacząco zmniejsza przytłaczający charakter tej części realizacji.
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
Wnętrza
Zdjęcie powyżej: Hol wejściowy to przestrzeń pełna światła, choć patrząc na plany, można by sądzić, że będzie tu dość ciemno. Wszystko za sprawą luster i przeszklenia w drzwiach, przez które wpadają do środka promienie słońca. Niżej: elegancko wyposażony gabinet w nowoczesnym stylu sprzyja skupieniu przy pracy. Widać, że zadbano tu o każdy szczegół. Jeszcze niżej: oryginalne wnętrze biblioteki powstało tam, gdzie w wielu domach jest po prostu przestrzeń komunikacji. Ale książki to nie jedyna atrakcja tego miejsca. Warto się obrócić za siebie (lub popatrzeć na kolejne zdjęcia), by podziwiać oryginalną instalację z betonowych liter, która dodatkowo ożywia tę część domu. Jeszcze niżej: instalacja z betonowych liter i elementów graficznych, znajdująca się na ścianach po drugiej stronie zejścia ze schodów, stanowi uzupełnienie wystroju biblioteki. I jeszcze niżej: salon na parterze ma dużo spokojniejszy charakter - widać, że to przestrzeń do odpoczynku i spokojnych rozmów z rodziną i przyjaciółmi. Na samym dole: stonowane wnętrze ożywia niebieski kolor paneli, odcień dość rzadko dziś spotykany w pomieszczeniach dziennych.
Idąc od bramy wzdłuż garażu i północnej elewacji, dochodzimy do wejścia do domu. Przekraczając próg, natrafiamy na hol wejściowy, czyli przestrzeń pełną luster. Za jednym z nich, po lewej, ukryte jest wejście do dolnej garderoby, a kierując się przed siebie wchodzimy do otwartej przestrzeni jadalni i salonu. Stąd, na prawo, wiodą drogi do przylegającej do garażu kuchni - wpółotwartej, a wpółzakrytej przed wzrokiem domowników i gości niepełną ścianką, z zamontowanymi w niej kuchennymi urządzeniami. Na lewo zaś kierujemy się do gabinetu. Osoba w nim pracująca może odizolować się od reszty parteru, zasuwając za sobą drzwi, ale i tak nieustannie "ma oko" na dziejące się tam wydarzenia. Jak? Poprzez dwustronny biokominek usytuowany w ścianie działowej, z miejscem na ogień i na widok fragmentu salonu.
Z parteru, po kilkubiegowych, efektownych, szerokich schodach - od połowy przeszklonych - wchodzimy na piętro. Ma ono charakter przestrzeni prywatnej, ale ze wspólnym miejscem w postaci otwartej, przylegającej do schodów biblioteki. Obok, przy dużym oknie, ustawiono wygodną sofę-szezlong, na której można w spokoju oddać się lekturze.
- Otwarta i dostępna dla każdego biblioteka jest sercem tego domu - uważa pani Dorota. - Od początku wiedziałam, że chciałabym mieć w tym miejscu coś spektakularnego, choć oczywiście sama czegoś takiego bym nie wymyśliła. Twórcami instalacji "Anamorfoza" są państwo Jadwiga Lewandowska-Koncewicz i Mirosław Koncewicz. Gdy już napatrzymy się na tę niezwykle oryginalną plastyczną konstrukcję, mając w dodatku głowę pełną historii wyczytanych z książek, pora na relaksującą wizytę w saunie. Jest niewielka i powstała przy dużym, przeszklonym salonie kąpielowym, gdzie na wygodnej ławie pod jedną ze ścian można wypocząć po solidnym wypacaniu ciała i duszy.
Kto chętny, lub zmęczony, może udać się potem do jednej z trzech usytuowanych na piętrze sypialni. Największa, ulokowana od południowego wschodu, należy do właścicieli, a dwie mniejsze - formalnie do ich dzieci, które jednak już nie mieszkają z rodzicami, więc pomieszczenia te spełniają od czasu do czasu funkcję pokojów gościnnych. Jeśli z okien na dole widać stosunkowo niewiele, to właśnie z tych trzech sypialni rozciągają się panoramiczne widoki na całą okolicę.
- Z naszej sypialni widzimy klasztor kamedułów - relacjonuje pani Dorota. - Pięknie oświetlony króluje nad okolicą, a latem, gdy mamy otwarte okno, o godz. 3.30 można usłyszeć bicie dzwonów, sygnał pobudki dla zakonników, którzy wkrótce potem rozpoczynają modlitwę.
Z dwóch pozostałych sypialni widać inny klasztor, w Tyńcu, no i resztę świata rozciągającego się od północy aż do południa. Można się tym wszystkim napawać z obszernego tarasu, urządzonego na stropodachu garażu. Dostajemy się do niego nie tylko z obu sypialni, ale i poprzez szerokie żelbetowe schody prowadzące z ogrodu.
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
Jak wybudować saunę w domu?
Zdjęcie powyżej: maleńka sauna to wspaniałe rozwiązanie do domu jednorodzinnego - pozwala cieszyć się ciepłem bez nadwyrężania budżetu.
Można ją zainstalować w dowolnym pomieszczeniu w domu, na przykład w zaadaptowanym pokoju na poddaszu, piwnicy bądź miejscu wygospodarowanym z dużej łazienki. Do jej montażu wystarczy tylko około 1,5 m2 wolnej przestrzeni. Jeśli możemy sobie na to pozwolić, najlepiej korzystać z sauny w pozycji leżącej (aby ciało równomiernie nagrzewało się podczas kąpieli). Wówczas przynajmniej jeden jej bok powinien mieć minimum 2 m.
Ponieważ w saunie panuje wysoka temperatura, dlatego materiały do wykonania kabiny muszą być odporne na ekstremalne warunki. Jej wewnętrzne ścianki wykłada się panelami z drewna wysokiej jakości - z jak najmniejszą liczbą sęków i ilością żywicy. Zwykle stosuje się takie gatunki, jak: świerk skandynawski, osika, jodła kanadyjska, cedr. Najlepiej sprawdza się cedr, który ma dużą odporność na wysoką temperaturę, piękny zapach i kolorystykę.
Od zewnątrz kabinę można wykończyć dowolnym materiałem, na przykład drewnem, płytą gipsową lub glazurą. Można też wykonać ściany frontowe i drzwi z hartowanego szkła.
Podłogę w saunie pokrywa się zwykle terakotą albo wykładziną ze sztucznego tworzywa. Należy też zwrócić uwagę, aby powierzchnia posadzki nie była śliska, nawet po rozlaniu wody.
Źródłem ciepła w saunie jest najczęściej piec elektryczny, jego moc dobiera się odpowiednio do kubatury kabiny. (red.).
Zdaniem właścicieli
Zdjęcie powyżej: widok na główną łazienkę. Etap wykańczania wnętrz, to - jak przyznają właściciele - najdłuższa i najbardziej stresująca część inwestycji. Szczęśliwie zupełnie tego nie widać w żadnym z pomieszczeń
Działkę kupiliśmy w roku 2011. Budowa trwała dwa i pół roku - zaczęliśmy 22 lipca 2013 roku, a wprowadziliśmy się na Boże Narodzenie dwa lata później (dokładnie 22 grudnia). Etap do osiągnięcia stanu surowego zamkniętego przebiegł szybko i gładko, problemy zaczęły się dopiero na etapie wykańczania. Trudności wiązały się przede wszystkim z różnorodnością wykorzystywanych materiałów - trudno było je zdobyć i "opanować" podczas realizacji projektu pani Moniki. Niektóre elementy - np. blat z umywalką w dolnej łazience czy parapet z siedziskiem w kuchni - wymagały angażowania przez nas kolejnych ekip, ponieważ robotnicy nie umieli wykonać części zadań. Etap wykończenia wydłużał się również dlatego, że meble były robione na zamówienie, drzwi wewnętrzne należało pomalować lub wytapetować albo pokryć fornirem, a do tego dochodziło wykonywanie skomplikowanych instalacji elektrycznych czy montaż luster w holu, łazienkach i sypialni, specjalnie docinanych, z czym miał kłopoty szklarz. To wszystko wymagało czasu. Zwłaszcza że chcieliśmy wprowadzić się na gotowe - z ogródkiem, brukiem i całkowicie wykończonymi wnętrzami. Budując ten dom, spełniliśmy jednak swoje marzenia. Mąż ma wymarzony klasyczny gabinet, a ja bibliotekę z drabinką do sięgania po książki. W dodatku otaczają nas piękne tereny. Jadąc do domu, mijamy Srebrną Górę z klasztorem Kamedułów, u stóp którego rozciąga się winnica, zapewniając nam widok rodem z Italii. Na spacer możemy pójść do Lasku Wolskiego, a na rowerach pojeździć wzdłuż Wisły.
Dokładne rozplanowanie domu dotyczyło nie tylko strefy reprezentacyjnej, ale także wystroju wszystkich przestrzeni prywatnych. Choć we wnętrzach nie ma żadnego wiodącego koloru - wszystkie wyglądają elegancko i konsekwentnie. Widać, że żaden szczegół nie umknął uwagi właścicieli i architektki wnętrz, Moniki Skóbel.
Taras na dachu
Zdjęcie powyżej: taras powstały nad płasko zadaszonym garażem urządzono w taki sposób, by można było na nim ustawić leżaki i wypoczywać lub opalać się. Stanowi to dobre uzupełnienie niewielkiej przestrzeni ogrodu.
Płaski dach nad dwustanowiskowym garażem ma sporą powierzchnię. Warto go więc wykorzystać jako taras. Będzie on atrakcyjnym punktem widokowym i miejscem towarzyskich spotkań. Wykonanie tarasu na dachu nie jest jednak zadaniem prostym. Trzeba go przewidzieć już na etapie projektu domu. Konieczne jest bowiem uwzględnienie dla stropu ostatniej kondygnacji dość dużego obciążenia warstwami wykończeniowymi.
Aby taras mógł zacząć funkcjonować, na dachu należy zastosować konstrukcję odwróconą. Polega ona na ułożeniu na stropie najpierw hydroizolacji, a dopiero na niej warstwy ocieplającej. Pozostałe warstwy różnią się nieco od siebie w zależności od przeznaczenia dachu. Innych materiałów wymaga ogród, innych - miejsce wypoczynkowe, a jeszcze innych dach nieużytkowy.
Najprostszą opcją jest dach balastowy, ponieważ na warstwie ocieplenia wystarczy rozwinąć geowłókninę i wysypać żwir frakcji 6/32 mm o minimalnej grubości 50 mm. Jego zadaniem jest przede wszystkim dociążenie izolacji i ochrona ich powierzchni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych i porywów wiatru. Dla wygody w miejscu ustawienia mebli umieszcza się deski tarasowe. (red.).
Wnętrza jeszcze raz
Zdjęcie powyżej: jeszcze jedno spojrzenie na "roztańczone" litery nad klatką schodową. Żeby nic ich nie zasłaniało, balustradę przy schodach wykonano z przejrzystej tafli szkła. Niżej: w całym domu jest dużo luster - to ożywia przestrzeń i dodatkowo ją powiększa. Duże lustrzane tafle zwielokrotniają nie tylko przestrzeń, ale i światło w domu, co sprawia, że wnętrza są bardzo jasne. Na dole: w utrzymanej w spokojnej, "naturalnej" kolorystyce kuchni uwagę zwraca nietypowa, ława- sofa. Jej kolorystyka dodaje wnętrzu oryginalności i decyduje o wizualnej atrakcyjności tej przestrzeni. Na samym dole: oryginalne ozdoby - tu w formie lamp, przypominających nieco błyszczące bombki - to jeden z charakterystycznych cech wystroju wnętrz tego domu.
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
- Pani Monika Skóbel, architekt wnętrz, została nam polecona jako osoba kreatywna, sumienna i sympatyczna - mówi pani Dorota. - Wszystko się sprawdziło! Była pełna empatii i wsłuchiwała się w nasze potrzeby. W sklepie meblowym, z którego usług korzystaliśmy, stwierdzono, że jeszcze nie widzieli projektanta, który przychodziłby z taką liczbą próbek i równie starannie dobierał kolory. I rzeczywiście, barwy we wnętrzach współgrają ze sobą. Dodatkowo w każdym pomieszczeniu znajduje się jakiś akcent kolorystyczny. Nie jest nudno.
Kolorystykę wnętrz dobrano gustownie i z wyczuciem. W kuchni, jadalni i salonie jest biało i jasno. W gabinecie przeciwnie - rządzą ciemne brązy solidnych, wykonanych przez stolarza mebli i jasnych podłóg, a także szarości obić i kremowe ściany, podkreślone żółtawym światłem. Czuć tu respekt przed potęgą i wagą pracy. W bibliotece z kolei brązy ładnie współgrają z bielą ścian, niebieskością mebli i światłem wpadającym przez duże okno. W saunie, wiadomo, drewno i kamienie. W salonie kąpielowym - stalowa szarość.
Co chwila pojawiają się wspomniane barwne "wyskoki", ocierające się o miłą oku ekstrawagancję. O ekspresyjnej "Anamorfozie" już pisaliśmy, ale o kuchni z niespodziewanym różowym zakątkiem, przypominającym klubowy wystrój, jeszcze nie.
- Mamy tam jagodowe siedzisko wykonane z ekoskóry, z uwagi na miejsce przyrządzania potraw - opowiada właścicielka. - Kolor siedziska na moją prośbę został idealnie dobrany do jagodowego miksera. W salonie pojawiła się granatowa miękka tapeta welurowa, okalająca wejście do gabinetu. Tapety są zresztą praktycznie w każdym pomieszczeniu: w holu, dolnej i górnej garderobie, salonie, kuchni, bibliotece, sypialni. W urządzaniu wystroju była też dla nas ważna duża liczba lamp i luster. Świeci u nas wszystko. Lampy zostały wspaniale dobrane, a pani Monika uwzględniła wszystkie moje lampowe sugestie. Możemy też tworzyć sceny świetlne, zmieniane przez odpowiednie automatyczne programowanie. Szczególnie ciekawe jest podświetlenie okien za pomocą pasków ledowych. Zapalają się zmierzchowo i dzięki temu dom pięknie wygląda nocą, a wewnątrz nigdy nie jest ciemno.
Fot. Tomasz Zakrzewski
Fot. Tomasz Zakrzewski
Zdaniem eksperta
Zdjęcie powyżej: na końcu pełnego murowanego ogrodzenia zamontowano sporych rozmiarów lustro. Odbijają się w nim rośliny i niebo, powiększając optycznie deficytową w tym miejscu przestrzeń wokół budynku. Na dole: szklane tafle pełniące funkcje balustrad zastosowano nie tylko we wnętrzach domu, ale i na zewnątrz.
Monika Skóbel, właścicielka pracowni artMOKO:
Fot. red.
- W swojej pracy zawsze opieram się na sugestiach, marzeniach i oczekiwaniach klientów. To oni najpierw mówią o tym, co lubią, w czym się dobrze czują, a moim zadaniem jest sprawić, aby przestrzeń, w której będą mieszkać, była w pełni zgodna z ich charakterem, temperamentem, odpowiadała na ich potrzeby - zarówno te estetyczne, jak i funkcjonalne. Aranżacja wnętrza zawsze jest wynikiem ukształtowania bryły domu. To, czy dany mebel ustawimy w tym, a nie innym miejscu, ma związek z tym, gdzie znajdują się okna, drzwi czy schody i jak przebiega komunikacja w budynku. Elementy wyposażenia (meble, lampy itp.) wynikają też z wielkości przestrzeni, którą mamy do zagospodarowania. Estetyka i styl tego akurat domu stanowią kontynuację tego, co na zewnątrz, a więc prostych form, szarości, przeszkleń - ale są również wynikiem oczekiwań inwestorów.
O kolorystyce i materiałach. W całym domu przewijają się kolorowe akcenty wnętrza (fiolety, turkusy, granaty, róże), a barwom tym zawsze towarzyszy określona faktura tkanin - w tym naturalnych tapet użytych we wnętrzu (lnów czy jedwabi). Użycie mocnych i odważnych kolorów stanowi poniekąd przełamanie prostych nowoczesnych form oraz użytych szarości. Wprowadzenie ich nawet w niewielkiej ilości względem przestrzeni, w jakiej się znajdują, sprawia, że dodają wnętrzu energii i radości, wprowadzają nastrój zabawy.
O bibliotece. Miała być dostępna dla wszystkich domowników, łącząc ze sobą strefę dzienną oraz nocną. Dla właścicielki bardzo ważne było posiadanie tam okna z siedziskiem do czytania - stąd wstawienie szezlongu pod oknem. Jest on pokryty pluszem, który to materiał pojawia się zresztą również na siedzisku w holu wejściowym, w garderobie czy na ławce przed łóżkiem w sypialni. Otwarta przestrzeń biblioteki ma zachęcać domowników do wspólnego spędzania w niej czasu, czytania, oglądania telewizji, grania czy wspólnych rozmów przy gorącym kubku herbaty.
O gabinecie. To przestrzeń właściciela. Miał być klasyczny, aczkolwiek nie mógł stanowić obcego elementu w budynku, stąd wybór ciemnej kolorystyki naturalnego drewna, delikatnych gzymsów oraz frezów. Meble do gabinetu, jak również większość mebli w domu, wykonywał wg mojego projektu stolarz, z którym od lat współpracuję - Adam Zapała.
Fot. Tomasz Zakrzewski
Ogród, który leczy
Zdjęcie powyżej: na tyłach domu rozciąga się ogrodowa część działki, otoczona ażurowym ogrodzeniem, wykonanym z metalowej siatki.
- Ogród, który znajduje się przy domu, traktujemy jako część wystroju wnętrz - mówią właściciele. - Ta część jest stabilna, czyli bez względu na porę roku jest tu zawsze ładnie, i formalna, a więc skomponowana na przykład z kulistych bukszpanów i równo ściętej trawy. Latem koloru dodają kwitnąca hortensja, azalie i kwiaty w donicach. Przy wejściu, od strony północnej, mamy kolekcję różaneczników.
- Część za domem jest spełnieniem mojego marzenia o ogrodzie - przyznaje pani Dorota. - Sama ją zaprojektowałam, a w nasadzeniach i pielęgnacji pomagają nam państwo Szar z firmy Hydroplant. Wszystkie rośliny kwitną tu na różowo, fioletowo, niebiesko lub biało, czyli w moich ulubionych barwach, będących przy okazji odzwierciedleniem kolorów zastosowanych we wnętrzu.
Właściciele nie chcieli mieć ogrodu, którym nie trzeba się opiekować. Woleli wybrać opcję, wymagającą nieustannej uwagi i pracy. Na grządkach posadzili warzywa, nie zapomnieli o owocowych drzewach i krzewach (agrest, porzeczka), borówce, poziomkach, truskawkach i oczywiście kwiatach - są i róże pachnące, i budleje wabiące motyle, i pełna zapachów rabata bylinowa w stylu angielskim.
- Ogród starałam się zaprojektować zgodnie z zasadami hortiterapii, czyli terapii ogrodem - dodaje pani Dorota. - Nasz ogród uspakaja, wycisza, pachnie, smakuje, korzystnie wpływa na zdrowie i emocje. Został założony od podstaw dwa lata temu. Ciekawe, jak będzie piękny za dziesięć lat?
Gdy rośliny wzrosną, a ogród okrzepnie, dom uzyska swoje naturalne otoczenie w dojrzałej formie. Na ile podkreśli to delikatną i nienarzucającą się nowoczesność architektury, osadzonej w tradycyjnych kształtach, czas pokaże. Póki co, wszyscy są zadowoleni - otrzymali bowiem to, czego pragnęli, i co wspólnie z architektami wypracowali. DoPi Dom - czyli szczęśliwą siedzibę Doroty i Piotra.
- Więcej o: