MOJA WODA - GROMADZĘ, NIE MARNUJĘ. Deszczówka. Sposoby zagospodarowania w praktyce
Deszczówka to cenny surowiec, który warto gromadzić i wykorzystać do podlewania ogrodu oraz prac porządkowych wokół domu. Dzięki temu zaoszczędzimy na kosztach eksploatacji, bo mniej zapłacimy za wodę wodociągową oraz ścieki. Zadbamy także o środowisko, co w czasach zmieniającego się klimatu ma duże znaczenie.
Wykorzystanie wody deszczowej, poza walorami ekologicznymi i oszczędnościowymi, ma również aspekt praktyczny. Na gruntach słabiej chłonnych woda zalegająca na działce bywa nie tylko uciążliwa (kałuże), ale i niebezpieczna. Wilgoć może bowiem przeniknąć do fundamentów domu oraz ścian. Wodę z systemów rynnowych można zagospodarować m.in. wykorzystując zbiorniki nadziemne, podziemne lub oczka wodne. W każdym przypadku istnieją dwie opcje stworzenia rezerwuaru wody. Pierwsza to posłużenie się elementami gotowymi, dostępnymi w marketach budowlanych, druga – wykorzystanie własnej pomysłowości. Poniżej prezentujemy przykłady trzech rozwiązań pozwalających na gromadzenie deszczówki.
Zbiorniki naziemne z marketu
Pomysł zbierania deszczówki wydawał mi się dziwny – mówi pan Marek z Bydgoszczy. – Wychodziłem z założenia, że to już nie te czasy. Zmieniłem jednak zdanie. Ostatniej wiosny opadów było „jak na lekarstwo”. Krzewy ozdobne w ogrodzie zaczęły schnąć, a z racji dużych wydatków na wodę i ścieki podlewałem je niewiele.
Inwestor zdecydował się więc na zakup zbiorników z tworzywa sztucznego (o pojemności 220 l). Mają one pokrywy zapobiegające wpadaniu do nich zanieczyszczeń, a także specjalne podstawy unoszące zbiorniki kilkadziesiąt centymetrów nad ziemię. Dzięki temu znacznie łatwiej rozprowadza się wodę grawitacyjne w ogrodzie za pomocą węża. Zbiorniki wyposażone także zostały w system wyłapywania deszczówki, montowany w rynnie spustowej oraz kraniki i wężyki do pobierania wody. O tym, które z dwóch ostatnich rozwiązań wybrać, decyduje nabywca.
– Oba zbiorniki połączyłem ze sobą tak, aby działały w tzw. systemie przelewowym. To oznacza, że najpierw woda płynie do pierwszego z nich i dopiero kiedy jest pełen, zaczyna napełniać się drugi – wyjaśnia pan Marek. – Ponadto w pierwszym zbiorniku zamontowałem wężyk, więc napełnianie konewki jest bardzo szybkie i wygodne. Natomiast przy drugim zastosowałem kranik. Pasuje on do powszechnie stosowanych złączek, dzięki czemu podłączenie węża ogrodowego nie stwarza żadnych trudności – dodaje. Zdaniem naszego czytelnika grawitacyjne rozprowadzanie wody ma przewagę nad zasilaniem z wodociągu zwłaszcza podczas podlewania krzewów. Można bowiem rozłożyć wąż i przez długi czas, spokojnym strumieniem dostarczać roślinom wodę. Wsiąka ona do gruntu, w miejscu, w którym jest potrzebna, a nie rozlewa się po powierzchni.
Warto zwrócić uwagę na to, że inwestor wybrał inny system wyłapywania wody niż ten, który został zaproponowany przez producenta zbiorników.
– Wiązało się to bowiem z przecięciem rury spustowej. Wybrałem więc rozwiązanie mniej inwazyjne. W jednym z marketów kupiłem wyłapywacz, który wymaga jedynie wykonania odwiertu o średnicy 4 cm. Specjalna wiertnica znajduje się w zestawie. Samo podłączenie nie trwało więcej niż pięć minut – uzasadnia pan Marek.
Beczki i odrobina inwencji
Na analogiczne rozwiązanie jak przestawione wyżej zdecydował się inny nasz czytelnik, ale wykorzystał zbiorniki „z odzysku”. – Już dawno chciałem zacząć magazynować wodę deszczową, ale ceny gotowych zbiorników były dla mnie zbyt wysokie. Trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu kilkuset złotych za sztukę – mówi pan Krzysztof z okolic Bydgoszczy. Dlatego, kiedy nadarzyła się okazja, inwestor kupił używane beczki z tworzywa sztucznego od zaprzyjaźnionej firmy działającej w okolicy. Za cenę jednego zbiornika z marketu budowlanego mógł nabyć aż pięć beczek – każda z nich ma pojemność 180 l. Jednorazowo można zatem zgromadzić znaczną ilość wody opadowej (900 l). Pozostałe elementy związane z jej wykorzystaniem do podlewania ogrodu to standardowe wyposażenie, które nie jest już takie drogie.
Podziemny zbiornik i studnia chłonna
Historia podziemnego zbiornika pana Mariusza z Torunia zaczęła się nietypowo... od pomysłu ułożenia kostki brukowej na podwórku. Pierwszy z fachowców, który odwiedził naszego czytelnika, zasugerował odprowadzenie wody z rynien spustowych instalacją podziemną do kanalizacji sanitarnej. To nie było dobre rozwiązanie i w dodatku sprzeczne z prawem. Drugi fachowiec zaproponował odprowadzenie wody podziemną instalacją do studzienki chłonnej. Koncepcja ta wynikała z rodzaju gruntu na działce, na której stoi dom – pół metra od powierzchni to czysty, drobny żwir. – Ten pomysł nieco zmodyfikowałem. Poprosiłem o wykonanie studzienki na cztery kręgi z betonowym dnem i uszczelnieniem na łączeniach. Zdawałem sobie jednak sprawę, że chociaż uzyskam w ten sposób duży podziemny zbiornik, to przy intensywnych opadach może się on wypełnić i zalać trawnik – mówi pan Mariusz. Ale i na to inwestor znalazł sposób. Obok pierwszego zbiornika zaprojektował drugi, ale już bez betonowego dna. W ten sposób uzyskał studzienkę chłonną. Jeśli poziom wody w zbiorniku jest wysoki, nadmiar wody przelewa się do niej i nie ma ryzyka powodzi. – Wykonawca przyznał, że podobnej konstrukcji jeszcze nie wykonywał. Trochę obawiałem się, czy wszystko zadziała, ale w praktyce okazało się, że tak. Podlewanie trawnika jest zatem prawie bezkosztowe. Pompa zanurzeniowa nie pochłania zbyt wiele prądu. A zapas wody jest naprawdę spory – cztery kręgi o metrowej średnicy i półmetrowej wysokości to w sumie dwa metry sześcienne – dodaje pan Mariusz.
Jak wykorzystać oczko wodne do gromadzenia deszczówki?
Z oczka wodę do podlewania roślin można czerpać na przykład za pomocą pompy pływającej. Aby dno i skarpy tego zbiornika były szczelne, należy je wyłożyć folią ogrodniczą. Można tego nie robić, gdy naturalne podłoże jest bardzo słabo przepuszczalne. Warto też pamiętać o stworzeniu możliwości odcięcia dopływu deszczówki do oczka. W czasie długotrwałych i intensywnych opadów pozwoli to uniknąć jego przepełnienia.
Na co zwrócić uwagę, montując zbieracz deszczówki?
Na rynku dostępne są różne systemy pozyskiwania wody z rynien spustowych. Decyzja o wyborze podyktowana jest indywidualnymi preferencjami. Jeśli inwestor dysponuje zbiornikiem otwartym (bez pokrywy) może wyposażyć rynnę w tzw. wyłapywacz deszczówki. Jest to element systemu rynnowego z zamykaną klapką odpływową. Gdy zostanie ona ustawiona w położeniu otwartym, deszczówka spływa do zbiornika. Natomiast jeśli pojemnik, w którym gromadzimy wodę opadową, ma pokrywę, należy wybrać zbieracz nazwany kolektorem rynnowym. Łączy on rynnę ze zbiornikiem. Zbieracz umieszcza się wewnątrz rury spustowej, co nie jest skomplikowane, gdyż jest on wykonany z bardzo elastycznego materiału silikonowego. Dlatego podczas montażu zbieracza wystarczy naciąć niewielki fragment rynny. Trzeba jednak pamiętać, że rozwiązanie to ma też minus. Zestaw nie jest wyposażony w filtr oczyszczający. Z tego względu lepiej sprawdza się łapacz wody z filtrem. Wymaga on co prawda większej ingerencji w rurę spustową, ale samo wykonanie nie jest trudne. Trzeba wyciąć fragment rury o odpowiedniej wysokości i w tym miejscu umieścić zbieracz z filtrem. Dzięki temu skutecznie zostaną zatrzymane większe zanieczyszczenia (przede wszystkim liście).
- Więcej o:
Jakie oświetlenie zaplanować wokół domu?
Śnieg, sople i lód na dachu: kto i kiedy powinien odśnieżyć budynek?
Jesienny klimat w ogrodzie
Dobrze dobrana brama garażowa
Ekonomiczne pozyskiwanie wody
W blasku światła - oświetlenie domu i ogrodu
Przygotuj podjazd i dach na zimę
Schody przed domem - jak zaprojektować schody ogrodowe?