Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Szary dom w kolorach

Wojciech Stasiak

Dom jednorodzinny przypominający nieco magazyn jako wariant popularnego w Polsce od kilku lat wzorca domu-stodoły? Czemu nie? Zwłaszcza jeśli zadbano o jakość architektury, funkcjonalność i wygodę w użyciu.

Szary dom w kolorach
Szary dom w kolorach
Tomasz Zakrzewski, Archifolio.pl
Metryka budynku
Projekt architektoniczny: arch. Robert Skitek, współpraca: arch. Karolina Sznura-Mrohs; współpraca przy projekcie wnętrz: arch. Karolina Sznura-Mrohs, arch. Joanna Kujda, arch. Martyna Lenart-Zygmunt, arch. Patrycja Fersztorowska, www.rsplus.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 293 m2
Powierzchnia działki: 1360 m2 + 1250 m2 dokupionej sąsiedniej
Mieszkańcy: małżeństwo z dwojgiem dzieci

Według popularnej anegdoty pewien dwudziestowieczny chiński polityk w odpowiedzi na pytanie o znaczenie Rewolucji Francuskiej miał odpowiedzieć, że jest zbyt wcześnie, by ją oceniać. Wprawdzie podobno to nieprawda, bo miało mu chodzić jednak o paryską rewoltę z roku 1968… niemniej ta historyjka daje do myślenia, jak warto niekiedy wstrzymać się z podsumowaniami. Od realizacji domu Barbary i Krzysztofa minęło już dobrych kilka sezonów, ale jego główny twórca, architekt Robert Skitek, szef pracowni RS+, wydaje się wciąż bardzo ostrożny w ferowaniu wyroków na ten temat. – To nie jest jeszcze wystarczająca perspektywa czasowa – twierdzi. – Może po dziesięciu latach będzie można ocenić, jak budynek się zestarzał i czy spełnia wciąż wymogi inwestorów, które przecież z czasem również ulegną zmianom. Proces produkcyjny naszego magazynu nie pozwala jednak tyle czekać. Zaryzykujemy więc opinię, że powstała wartościowa architektura, jednocześnie nowoczesna i mocno zanurzona w polskiej tradycji budownictwa jednorodzinnego, a przede wszystkim zapewniająca właścicielom to, co chcieli. Choć początkowo chcieli inaczej, niż wyszło. Planowali bowiem dać sobie… czas.

Cisza, spokój, droga na Tychy

Barbara z Krzysztofem przejeżdżali przez tę wieś niemal codziennie i to przez kilka lat. Znajdowała się mniej więcej w połowie ich codziennej drogi z miejsca zamieszkania do Tychów, gdzie pracowali. Podobała im się, więc gdy podjęli decyzję o zakupie działki, postanowili, że chcą ją mieć właśnie tam. – Szukanie parceli rozpoczęło się jesienią 2017 r. – opowiadają. – W wolnym czasie jeździliśmy po tej wsi, poszukując miejsca dla naszego wymarzonego domu i spisywaliśmy numery telefonów z tablic powbijanych w ziemię bądź pytaliśmy wprost mieszkańców, czy nie wiedzą o jakiejś działce na sprzedaż w okolicy. Wreszcie się udało! Po kilku tygodniach było „po zawodach” i to od pierwszego wejrzenia.– Trafiliśmy na działkę, która od razu nam się spodobała – mówią. – Najbardziej przekonało nas do niej bardzo spokojne i ciche otoczenie, jej powierzchnia (1360 m2), las znajdujący się w odległości zaledwie 200 m, a przede wszystkim to, że sąsiadująca od północy parcela była duża (około 1 ha), z domem oddalonym o jakieś 30-40 m, co dawało szansę na zachowanie intymności. Droga prowadząca do naszej działki służyła tylko mieszkańcom sąsiadujących nieruchomości, dlatego ruch panował na niej niewielki. Do szkoły było jedynie 1,5 km, a do najbliższych sklepów ok. kilometra. W dodatku rozbudowana gminna infrastruktura rowerowa zdawała się sprzyjać rodzinnym wycieczkom. Działka była pusta, z doprowadzonymi mediami, czyli wodą i prądem. Nic tylko kupować, a potem budować się i podłączać! Z pierwszym Barbara i Krzysztof uporali się szybko. Na resztę mieli nieco inny plan. 

Dom został wzniesiony na planie litery L, czyli w formie dwóch skrzydeł ustawionych względem  siebie prostopadle. Usytuowanie pod kątem do drogi dojazdowej (u góry) pozwala jak najlepiej  wykorzystać nasłonecznienie. Na dole widzimy – od lewej – domek dziecięcy, basen i palenisko
Dom został wzniesiony na planie litery L, czyli w formie dwóch skrzydeł ustawionych względem siebie prostopadle. Usytuowanie pod kątem do drogi dojazdowej (u góry) pozwala jak najlepiej wykorzystać nasłonecznienie. Na dole widzimy – od lewej – domek dziecięcy, basen i palenisko
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
3 sposoby na udaną budowę
3 sposoby na udaną budowę
Ładny Dom

Droga przez szuflandię

Gdy tak jeździli przez lata do Tychów i z powrotem, wracali zawsze w to samo miejsce: do swojego mieszkania. Ani wtedy, ani wcześniej, również w epoce sprzed poznania się, nie mieli żadnych doświadczeń z życiem w domu jednorodzinnym. – Nasze drogi zawodowe też nigdy nie miały związku z branżą budowlaną, byliśmy więc totalnymi laikami, jeśli chodzi o wszelkie technologie i rozwiązania dotyczące wznoszenia domu – przyznają. – Mimo to naszym marzeniem zawsze były swój dom i swój ogród. Gdy zaczęliśmy działać w tym kierunku, na początku planowaliśmy tylko kupić działkę i zabrać się za projektowanie domu, tak by zdążyć z tym przed przyjściem na świat drugiego dziecka, na które wtedy czekaliśmy. Mając już dwulatka, wiedzieliśmy bo wiem, że po kolejnych narodzinach ciężko będzie poświęcić czas na działania z architektem. Gotowy projekt miał więc trafić do szuflady i wyczekiwać na odpowiedni moment do rozpoczęcia budowy. W pakiecie startowym znajdowały się więc tylko działka i projekt. Kto miał go wykonać? Świeżo upieczeni posiadacze poszukiwanie fachowca rozpoczęli od tego, co tutejsze, tyskie i okoliczne, czyli od twórców dobrze czujących klimat i specyfikę regionu. Przeglądając realizacje lokalnych biur, zwrócili uwagę na propozycje z pracowni RS+.– Domy zaprojektowane przez nią zrobiły na nas duże wrażenie, dlatego zapytaliśmy kilku osób, czy znają tę pracownię i czy słyszały jakieś opinie na jej temat – relacjonują inwestorzy. – Nie usłyszeliśmy naprawdę niczego negatywnego. Przygotowując się na spotkanie z szefem biura, Robertem Skitkiem, szukali w Internecie porad, jak podejść do takiej rozmowy, o co pytać, co samemu mówić i na co zwracać uwagę. Trafili wówczas na blog, w którym wszystko to zostało rzetelnie omówione, bardzo ciekawie, po kolei, w częściach. Okazało się, że jego autorem był… Robert Skitek! To wyglądało jak prognostyk udanej współpracy. – Umówiliśmy się na spotkanie z panem Robertem i wkrótce wiedzie liśmy już, że to jego pracownia zaprojektuje nasz wymarzony dom – mówią właściciele. 

Obie bryły wymyślono tak, by w miarę możliwości izolowały mieszkańców od ulicy i w jak najmniejszym stopniu odsłaniały z tej strony widoki   na domowe wnętrza. Obniżenie frontowej partii ułatwia docieranie promieni słonecznych do głównej części ogrodu, znajdującej się na tyłach
Obie bryły wymyślono tak, by w miarę możliwości izolowały mieszkańców od ulicy i w jak najmniejszym stopniu odsłaniały z tej strony widoki na domowe wnętrza. Obniżenie frontowej partii ułatwia docieranie promieni słonecznych do głównej części ogrodu, znajdującej się na tyłach
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
Obie bryły wymyślono tak, by w miarę możliwości izolowały mieszkańców od ulicy i w jak najmniejszym stopniu odsłaniały z tej strony widoki   na domowe wnętrza. Obniżenie frontowej partii ułatwia docieranie promieni słonecznych do głównej części ogrodu, znajdującej się na tyłach
Obie bryły wymyślono tak, by w miarę możliwości izolowały mieszkańców od ulicy i w jak najmniejszym stopniu odsłaniały z tej strony widoki na domowe wnętrza. Obniżenie frontowej partii ułatwia docieranie promieni słonecznych do głównej części ogrodu, znajdującej się na tyłach
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO

Spisane będą czyny i rozmowy

Jak pracuje się z klientami w RS+? Mówiąc najkrócej, jeńców się tu nie bierze… Z tym że dla ich własnego dobra.– Pierwsze spotkanie trwało dobrych kilka godzin – relacjonują inwestorzy. – Miało na celu poznanie naszych oczekiwań odnośnie do tego, jak powinien wyglądać wymarzony dom. Usłyszeliśmy mnóstwo szczegółowych pytań dotyczących naszych wymagań, potrzeb, życia codziennego, wieku dzieci itd. Niejednokrotnie sugerowano nam pewne rozwiązania, bądź dopytywano o rozwinięcie naszej myśli. Na koniec spisano wszelkie informacje potrzebne do stworzenia koncepcji domu. Po pewnym czasie Barbarę i Krzysztofa zaproszono na prezentację kilku wstępnych koncepcji. Każdą z nich przygotował… inny architekt! – Koncepcje te były od siebie diametralnie różne, natomiast każda z nich zachowywała wszystkie ustalenia z pierwszego spotkania – opowiadają. – Pomimo ogromnej różnorodności propozycji, na pytanie pana Roberta Skitka, która z nich podoba nam się najbardziej, oboje zgodnie wskazaliśmy tę samą. Na następnym spotkaniu pracowano już tylko nad nią. – Znowu otrzymaliśmy kilka propozycji, tym razem dotyczących wariantów tej jednej bryły – mówią małżonkowie. – I znowu z decyzją nie mieliśmy problemu. Wybraliśmy najprostszą z opcji. W ten sposób zamknęliśmy pierwszy etap projektu naszego domu. Gdy opcja zamieniła się finalnie w gotowy projekt, zgodnie z przyjętym założeniem trafiła do szuflady. Ale nie na długo. – Postanowiliśmy sprawdzić, jakie wyceny dostaniemy od kilku firm budowlanych za realizację tego projektu – relacjonują właściciele. – Chcieliśmy po prostu rozeznać, jakiego rzędu wielkości budżet będzie nam potrzebny. Gdy jednak otrzymaliśmy te oferty, podjęliśmy decyzję, aby z inwestycją nie czekać. Wybrali jedną z wycen i po podpisaniu umowy z wykonawcą, z początkiem października 2018 r. budowa domu ruszyła! 

Zgodnie z opisem znajdującym się na stronie pracowni architektonicznej „budynek w całości jest  koloru szarego, jedynie zachodnia elewacja niższej części to charakterystyczna  drewniana ażurowa ściana zakrywająca wejście na poddasze". Dokładnie – do bawialni dla dzieci
Zgodnie z opisem znajdującym się na stronie pracowni architektonicznej „budynek w całości jest koloru szarego, jedynie zachodnia elewacja niższej części to charakterystyczna drewniana ażurowa ściana zakrywająca wejście na poddasze". Dokładnie – do bawialni dla dzieci
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO

Budowa trwała niecałe dwadzieścia trzy miesiące. Rozpoczęliśmy ją z początkiem października 2018 r., a wprowadziliśmy się pod koniec sierpnia roku 2020. Firma wykonawcza, którą zatrudniliśmy, miała w zakresie obowiązków wykonanie stanu surowego otwartego, a następnie elewacji, instalacji wodno-kanalizacyjnej, tynków wewnętrznych, gładzi oraz suchej zabudowy wraz z malowaniem. Osobnych wykonawców zatrudniliśmy natomiast do instalacji elektrycznej, stolarki okiennej i szklanego zadaszenia nad balkonem. Wylewki wraz z podłogami w całym domu oraz tarasami na zewnątrz powierzyliśmy kompleksowo jeszcze innej firmie, co wynikało głównie z tego powodu, że posadzka cementowa miała stanowić 80% podłóg w domu. Początek budowy był w miarę spokojny. Wraz z postępem prac oraz coraz większą ilością wykonawców biorących udział w tym procesie zaczęło się jednak robić nerwowo. Naszym założeniem było wprowadzenie się do domu w 100% gotowego do zamieszkania, wraz z gotowym ogrodem, czego następstwem była obecność na budowie czasem nawet pięciu-sześciu ekip naraz. Dochodziło do sytuacji, w których, przyjeżdżając na budowę, spotykaliśmy tam w danym dniu kafelkarzy, stolarzy, elektryków, ogrodników, brukarzy oraz malarzy. Każdy z nich chciał z nami coś omówić, o coś dopytać... Niektóre zagadnienia wymagały pilnej odpowiedzi, a nie było nam tak prosto na szybko podjąć decyzję. W trakcie budowy mieliśmy jedną sytuację, która spowodowała, że po wejściu do domu dosłownie pobledliśmy. Dotyczyła wspomnianej posadzki cementowej. Omawialiśmy jej realizację z wykonawcą w najdrobniejszych szczegółach. Miała być szara, surowa, niejednolita (ręcznie zacierana) oraz matowa. Ostatni etap jej wykonania stanowiło zabezpieczenie trzema specjalnymi preparatami, po których położeniu nie mogliśmy wchodzić do domu przez 48 godzin. Gdy przyjechaliśmy zobaczyć efekt końcowy, ujrzeliśmy posadzkę, która tak świeciła i błyszczała, jakby została nasmarowana olejem! Była przeciwieństwem tego, czego oczekiwaliśmy! Miała nawiązywać do surowego betonowego sufitu, a wyglądała jak tafla wody… Na szczęście okazało się, że wszystko wzięło się z nieporozumienia wynikającego z mojej niewiedzy. Fachowcy usunęli więc ostatnią warstwę i uzyskali pożądany efekt matu. To był jeden z momentów, w którym serce zatrzymało się na chwilę. Całe szczęście, że reakcja wykonawcy była natychmiastowa, dzięki czemu błyskawicznie udało się wyjść z opresji. Jedno musimy przyznać: warto było w pełni zaangażować się w cały proces budowy – począwszy od bardzo dobrej współpracy z pracownią RS+ i panem Robertem Skitkiem, poprzez działania ze wszystkimi wykonawcami, a skończywszy na najważniejszym, czyli dokładnie sprecyzowanych potrzebach naszej rodziny. Każdy szczegół był przez nas dogłębnie analizowany, a po otrzymaniu projektu wielokrotnie „chodziliśmy” oboje po naszym domu, jeszcze zanim cała budowa się w ogóle zaczęła. Na dziś, gdy niedługo minie czwarty rok, odkąd tu zamieszka liśmy, możemy szczerze przyznać, że udało nam się wybudować dom naszych marzeń i nic byśmy w nim nie zmienili.

Właściciele
Przedłużeniem „lamelek” szczytowej elewacji łamiących szarość bryły jest drewniany taras  znajdujący się u zbiegu obu skrzydeł od strony ogrodu. Właścicielom zależało, by taras był  zadaszony, ale pokusa wyjścia z nim pod chmurkę okazała się równie silna...
Przedłużeniem „lamelek” szczytowej elewacji łamiących szarość bryły jest drewniany taras znajdujący się u zbiegu obu skrzydeł od strony ogrodu. Właścicielom zależało, by taras był zadaszony, ale pokusa wyjścia z nim pod chmurkę okazała się równie silna...
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
Elementy głównego tarasu zintegrowano ze sobą kolorystycznie ciemnobrązowym wąskim  poziomym deskowaniem elewacji wykonanym z modrzewia syberyjskiego oraz szerokimi panelami posadzki z egzotycznego drewna bangkirai, raz do roku olejowanym
Elementy głównego tarasu zintegrowano ze sobą kolorystycznie ciemnobrązowym wąskim poziomym deskowaniem elewacji wykonanym z modrzewia syberyjskiego oraz szerokimi panelami posadzki z egzotycznego drewna bangkirai, raz do roku olejowanym
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO

Skromny, ale dopasowany

Dla działki obowiązywał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, zwyczajowo narzucający pewne rozwiązania czy obostrzenia dotyczące bryły czy jej usytuowania.– Najważniejszy zapis wpływający na formę domu brzmiał: „dach wielospadowy, o kącie nachylenia głównych połaci do 25-45°”, dzięki czemu ostatecznie dachy zyskały taki a nie inny kształt – tłumaczy architekt Robert Skitek. – Podstawowym założeniem naszej koncepcji było z kolei usytuowanie budynku w taki sposób, aby niższą częścią zasłonić od ulicy prywatny ogród, usytuowany po północnej stronie działki, jednocześnie zapewniając mu nasłonecznienie. Oczywiście inwestorzy także przedstawili nam swój program, zaznaczając, że mimo iż dom będzie dość duży, ma wyglądać skromnie. Lista ich życzeń dotyczyła przede wszystkim funkcjonalności budynku, jego dopasowania do własnych potrzeb.– Najważniejszymi założeniami były dla nas zachowanie jak największej intymności w ogrodzie, zadaszony taras (aby można było na nim spędzać czas również podczas gorszej pogody), oddzielenie strefy dziennej od nocnej, duża i przestronna kuchnia połączona z salonem, osobny gabinet dla małżonki, pralnia, spiżarnia oraz duży garaż – wylicza pan Krzysztof. W efekcie prac projektowych wszystko to zmieszczono w prostej bryle wzniesionej na planie litery L, w której jedna część jest parterowa, z poddaszem, a druga piętrowa. Z zewnątrz wygląda to rzeczywiście skromnie. Patrząc na ten budynek z ulicy, można by wręcz sądzić, że chodzi o jakiś średniej wielkości magazyn z częścią biurową. Co widzi bowiem przypadkowy przechodzień? Podłużny parter z wjazdem do garażu piętrowy narożnik, mało okien, wszędzie tynkowany na szaro mur elewacji, zwieńczony dwuspadowym dachem pokrytym podobnie szarą blachą. Co więcej, całość ustawiona jest skośnie do linii posesji, jakby niedbale, byle szybko wznieść obiekt i móc wypełniać towarem wnętrza. Właśnie o taki efekt chodziło. Dom usytuowano pod kątem, uwzględniając optymalne nasłonecznienie. Otwarto go na świat dopiero od części wewnętrznej, czyli po drugiej stronie, tam gdzie przypadkowy wzrok nie sięga. Tam właśnie zaprojektowano główne przeszklenia kadrujące widoki na ogród i dwukondygnacyjny domek dziecięcy. Tam powstał częściowo zadaszony taras, przenoszący część aktywności użytkowników na zewnątrz, blisko natury. Tam wstawiono nieduży, ale efektowny basen oraz urządzono palenisko, rozszerzając paletę dostępnych wariantów tychże aktywności. A jakby tego było mało, właściciele postanowili z biegiem czasu zwiększyć… odległość domu od najbliższych zabudowań. Jakim cudem?– Po roku od przeprowadzki, która miała miejsce pod koniec sierpnia 2020 r., udało nam się zakupić sąsiadującą od zachodu działkę o powierzchni 1250 m2, co dodatkowo pozwoliło nam zwiększyć, tak ważny dla nas, poziom intymności – zdradzają.

Drewno w części dziennej pojawia się w postaci solidnego stołu jadalnianego, sąsiadującego   z kuchnią (po prawej) i salonem (w głębi). Solidny i mocno zaznaczony w tej przestrzeni szary  trójkątny moduł nadwieszony między połaciami dachu kryje sypialnię gospodarzy
Drewno w części dziennej pojawia się w postaci solidnego stołu jadalnianego, sąsiadującego z kuchnią (po prawej) i salonem (w głębi). Solidny i mocno zaznaczony w tej przestrzeni szary trójkątny moduł nadwieszony między połaciami dachu kryje sypialnię gospodarzy
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO

Ulubione miejsca

Co jest centrum mieszkania, często nieplanowanym? Wiadomo, kuchnia. Tu się gotuje, nierzadko również je, porządkuje wspólne plany dnia, a podczas imprez czy spotkań towarzyskich bywa, że właśnie tu rozwijają się najciekawsze rozmowy i rozgrywają niezapomniane wydarzenia. A gdy zamieniamy mieszkanie na dom jednorodzinny, co się zmienia w hierarchii ważności pomieszczeń? W gruncie rzeczy często niewiele.– Sercem naszego domu jest kuchnia połączona z salonem – przyznają właściciele. – Dużo gotujemy, więc mieliśmy co do kuchni swoje wymagania, jeśli chodzi o funkcjonalność i praktyczność. Były to: duża wyspa, dużo miejsca do przechowywania, łatwy dostęp itd. Bardzo lubimy spędzać czas wszyscy razem, a otwarta kuchnia z jadalnią oraz częścią wypoczynkową w naszej strefie dziennej jak najbardziej nam to umożliwia. Przedłużenie otwartej przestrzeni dziennej stanowi hol ze schodami na górę, umieszczony „za rogiem”, czyli już w drugiej części bryły. Tuż za tym ciągiem komunikacyjnym usytuowano kameralny i kolorowy gabinet żony, odizolowany od codziennej krzątaniny mieszkańców czy gości. Dokładnie nad nim, na piętrze, umiejscowiono jeden z dwóch pokojów dziecięcych, również utrzymanych w barwnych, wesołych tonacjach, odpowiednich dla siedmio- i dziesięciolatków. Dzieci otrzymały też w domu specjalne i nietypowe terytorium. – Kolejnym bardzo lubianym przez nas miejscem jest pomieszczenie, którego początkowo… miało nie być – opowiada pan Krzysztof. – Na końcowym etapie projektowania zaczęliśmy się z żoną zastanawiać, czy nie można by wykorzystać ogromnej przestrzeni nad garażem. Po rozmowie z panem Robertem otrzymaliśmy informację, że jeśli obniżymy strop garażowy, wówczas uczynienie tej przestrzeni użytkową będzie jak najbardziej wykonalne. Żona wpadła więc na pomysł, by zrobić tam bawialnię dla dzieci. To był strzał w dziesiątkę! Bawialnia ma osobne wejście z zewnątrz, więc toczące się w niej dziecięce harce i swawole nie mają wpływu na pozostałe części domu. Tak powstało pomieszczenie, w którym dzieci mają swoje miejsce do zabaw i szaleństw, a my, rodzice, możemy po prostu zamknąć drzwi i w dogodnej chwili wrócić tam, do sprzątania :) . Za wygląd wnętrz odpowiedzialne było biuro RS+, co nie tylko usprawniło całość prac projektowych, ale także zapewniło spójność wnętrz i bryły. Trzeba przyznać, że o tę ostatnią zadbano wyjątkowo skrupulatnie. Surowość i powściągliwość form zewnętrznych znajduje w środku domu swoje bardzo wyraźne odbicie: czy to w części dziennej, czy w ciągach komunikacyjnych, czy nawet w głównej sypialni na piętrze, połączonej z łazienką. – Wnętrza miały być stonowane, minimalistyczne, nawiązujące do szarości budynku, ale jaśniejsze – wyjaśnia główną ideę architekt Robert Skitek. – Wyjątkiem są kolorowe pokoje dzieci.

Właściciele położyli duży nacisk na stworzenie w całym domu zróżnicowanego i wydajnego oświetlenia. W tej kwestii zaufali całkowicie Maksowi  Glińskiemu z NIUANS STUDIO, który „otworzył im oczy” na wiele aspektów i z którego pracy są bardzo zadowoleni
Właściciele położyli duży nacisk na stworzenie w całym domu zróżnicowanego i wydajnego oświetlenia. W tej kwestii zaufali całkowicie Maksowi Glińskiemu z NIUANS STUDIO, który „otworzył im oczy” na wiele aspektów i z którego pracy są bardzo zadowoleni
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO

Rozwiązanie na miarę

Inwestorzy nic nie narzucali odnośnie bryły – to my przygotowaliśmy kilka koncepcji budynku, z których oni wybrali jedną do dalszych działań. Jak przebiegała nasza współpraca? Życzyłbym każdemu architektowi takich inwestorów, a sobie również tylko takich klientów: ufających, otwartych na nasze propozycje, a przy tym pilnujących realizacji. Budynek powstał w konstrukcji tradycyjnej: ściany wymurowano z silikatów, strop jest żelbetowy, wylewany, a do tego dochodzi drewniana krokwiowa konstrukcja dachu. Jak każdy zaprojektowany przez naszą pracownię dom, tak i ten jest energooszczędny – zresztą, czy w ogóle buduje się jeszcze jakieś inne? Użyte materiały są dość typowe: ściany ocieplono w systemie ETICS, a dachy wełną mineralną. Okna, oprócz dachowych, to systemy aluminiowe. Jak umiejscowiłbym tę realizację w portfolio biura? Założenia naszej pracowni obejmują tworzenie współczesnej architektury, jak najbardziej wygodnej i przyjaznej dla użytkowników, dopasowanej do ich potrzeb ora  uwarunkowań lokalizacyjnych. Pod tym względem ten dom nie wyróżnia się od innych naszych projektów, które formalnie bywają oczywiście bardzo zróżnicowane.

Architekt
Rozwiązanie na miarę
Rozwiązanie na miarę
Architekt

Dobrze dogrzani

Za domowe „ciepełko” odpowiadają więc tu nie tyle ciepłe barwy czy tkaniny, przytulne zakątki i miękkie mebelki, ile przede wszystkim sami mieszkańcy, ze swoją energią i dobrymi emocjami, oraz… system HVAC. Chodzi o ogrzewa nie nadmuchowe, oparte na pompie ciepła powietrze-powietrze. – Nie chcieliśmy ogrzewania podłogowego, dlatego pan Robert Skitek zaproponował nam takie rozwiązanie – tłumaczą właściciele. Ich zdaniem, podłogówka jest zbyt wolna w sytuacjach, gdy trzeba szybko nagrzać dom. Szukali więc czegoś, co pozbawione byłoby owej niedogodności.– Z systemem HVAC zetknąłem się w przeszłości, będąc za granicą, natomiast nie miałem na jego temat zbyt dużej wiedzy – mówi pan Krzysztof. – Dlatego przed podjęciem ostatecznej decyzji poszerzyłem swoją wiedzę – „doktoryzowałem” się w tym temacie, aby poznać wszystkie plusy i minusy takiego rozwiązania. Mieszkając już czwarty rok w domu, wiemy, że system ten spełnia nasze oczekiwania i podjęta decyzja była słuszna. Budynek został podzielony na trzy osobne strefy cieplne – parter, piętro oraz bawialnię nad garażem, w których można użyć funkcji ogrzewania, klimatyzacji lub wentylacji (mechanicznej, z rekuperacją). Do systemu podpięty jest również filtr powietrza oraz nawilżacz mający na celu utrzymanie odpowiedniego poziomu wilgotności powietrza w całym budynku. Zimna woda pochodzi z ujęcia gminnego, natomiast ciepłą wodę użytkową podgrzewa osobna, druga już w tym domu, powietrzna pompa ciepła, z 300-litrowym zbiornikiem. Do bilansu cieplnego całego obiektu, a więc do rachunków, „dorzuca się” z powodzeniem instalacja fotowoltaiczna o mocy 9,6 kW, założona mniej więcej rok po wprowadzeniu się, czyli we wrześniu 2021 r.– Przyznam szczerze, że w momencie tworzenia projektu głównie zależało nam na komforcie użytkowania domu, jednak kwestie energooszczędności i późniejszej eksploatacji domu były również brane pod uwagę – mówi pan Krzysztof. – Dlatego ściany zostały wzniesione z 24-centymetrowej warstwy bloczków silikatowych oraz ocieplone styropianem EPS70 2×10 cm, klejonym na zakładkę. Stolarka okienna to aluminiowe, trójkomorowe okna Reynaers o wysokim poziomie izolacyjności termicznej. 

Prostotę i ścisłą dyscyplinę form udało się przenieść z bryły do wnętrz w stopniu niemal  idealnym w tym oto niepozornym pomieszczeniu, czyli w gościnnym WC na parterze. Barwy  ograniczono tu prawie dosłownie do bieli i czerni, jakby świat nagle stracił inne kolory
Prostotę i ścisłą dyscyplinę form udało się przenieść z bryły do wnętrz w stopniu niemal idealnym w tym oto niepozornym pomieszczeniu, czyli w gościnnym WC na parterze. Barwy ograniczono tu prawie dosłownie do bieli i czerni, jakby świat nagle stracił inne kolory
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
Prostotę i ścisłą dyscyplinę form udało się przenieść z bryły do wnętrz w stopniu niemal  idealnym w tym oto niepozornym pomieszczeniu, czyli w gościnnym WC na parterze. Barwy  ograniczono tu prawie dosłownie do bieli i czerni, jakby świat nagle stracił inne kolory
Prostotę i ścisłą dyscyplinę form udało się przenieść z bryły do wnętrz w stopniu niemal idealnym w tym oto niepozornym pomieszczeniu, czyli w gościnnym WC na parterze. Barwy ograniczono tu prawie dosłownie do bieli i czerni, jakby świat nagle stracił inne kolory
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
Widok na salon i jedyne okno wychodzące z otwartej części dziennej na przestrzeń przed domem oraz drogę dojazdową do działki. Zwraca uwagę  elegancka cementowa posadzka - szara, surowa, ręcznie zacierana i matowa, nawiązująca do masywnej powierzchni betonowego sufitu powyżej. Tego rodzaju posadzka stanowi około 80% wszystkich podłóg w budynku
Widok na salon i jedyne okno wychodzące z otwartej części dziennej na przestrzeń przed domem oraz drogę dojazdową do działki. Zwraca uwagę elegancka cementowa posadzka - szara, surowa, ręcznie zacierana i matowa, nawiązująca do masywnej powierzchni betonowego sufitu powyżej. Tego rodzaju posadzka stanowi około 80% wszystkich podłóg w budynku
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
W eksploatacji domu pomaga automatyka systemu smart  home Grenton. Dzięki niej właściciele zarządzają  całym oświetleniem, w tym scenami dla poszczególnych  pomieszczeń, żaluzjami zewnętrznymi, bramą wjazdową  i garażową, a także oświetleniem zewnętrznym wokół  domu i na tarasie oraz punktami zasilania.
W eksploatacji domu pomaga automatyka systemu smart home Grenton. Dzięki niej właściciele zarządzają całym oświetleniem, w tym scenami dla poszczególnych pomieszczeń, żaluzjami zewnętrznymi, bramą wjazdową i garażową, a także oświetleniem zewnętrznym wokół domu i na tarasie oraz punktami zasilania.
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO

Wartość dodana jako pierwsza

O ogrodzie co nieco już wspominaliśmy, ale nie padło jeszcze ani jedno słowo o jego autorze. Projekt wykonał Tomasz Kurtek, z pracowni Kurtek Landscape Design Studio. – Dochodzenie do kształtu ogrodu odbywało się trochę podobnie jak w przypadku domu – relacjonują właściciele. – Podczas pierwszego spotkania z panem Tomaszem omówiliśmy wszystkie nasze pomysły i założenia co do tego, z jakich stref chcielibyśmy, aby składał się ogród. Były wśród nich strefy z basenem, z paleniskiem, z miejscem zabaw dla dzieci… Po spotkaniu otrzymaliśmy wstępną koncepcję wraz z wizualizacjami ogrodu, które potem wspólnie dopracowaliśmy, uzyskując efekt końcowy. Ciekawe, że ogród został ukończony już na kilka miesięcy przed wprowadzeniem się do domu. Tak więc już w maju pamiętnego, pierwszego pandemicznego roku 2020, Barbara z Krzysztofem i dwójką swoich pociech mogli w pełni korzystać z dobrodziejstw przydomowej natury, w tym z obszernego trawnika otaczającego prawie cały budynek. – Zdecydowaliśmy tak, ponieważ przy dwojgu małych dzieci niezagospodarowany teren wokół domu byłby bardzo uciążliwy – z uśmiechem przyznają właściciele. – Poza tym dla nas ogromną wartością dodaną dla samej idei mieszkania w domu był właśnie ogród oraz możliwość przebywania na świeżym powietrzu nawet w deszczowe dni. Nic dziwnego. Po to przecież odważnie sięgnęli po swoje marzenie o posiadaniu domu z ogrodem. W przypadku większości naprawdę udanych realizacji jednorodzinnych jedno bez drugiego nie funkcjonuje. Zielona przestrzeń, pełna kwiatów, traw i drzew, a także tych, co skaczą i fruwają, potrafi nawet szary dom na pełnić żywym, pełnym energii i światła kolorem.

Motyw schodów pojawia się w tym domu kilkakrotnie. Dla dorosłych najważniejsze są oczywiście  schody z parteru na piętro, towarzyszące efektownej ścianie, na której przyklejono blisko 1300  płytek o wym. 75 x 300 mm! Dla rodzeństwa natomiast podstawę wnętrz stanowią...
Motyw schodów pojawia się w tym domu kilkakrotnie. Dla dorosłych najważniejsze są oczywiście schody z parteru na piętro, towarzyszące efektownej ścianie, na której przyklejono blisko 1300 płytek o wym. 75 x 300 mm! Dla rodzeństwa natomiast podstawę wnętrz stanowią...
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
...schody wnoszące się z ich pokojów niemal „do nieba”. Ten element małej architektury dziecię cej świetnie urozmaica przestrzeń, która w odróżnieniu od reszty pomieszczeń mieni się paste lowymi kolorami. Oczywiście zaopatrzono je w bezpieczne barierki o zróżnicowanej formie
...schody wnoszące się z ich pokojów niemal „do nieba”. Ten element małej architektury dziecię cej świetnie urozmaica przestrzeń, która w odróżnieniu od reszty pomieszczeń mieni się paste lowymi kolorami. Oczywiście zaopatrzono je w bezpieczne barierki o zróżnicowanej formie
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
Z powrotem w świecie bieli, czerni i przeróżnych odcieni szarości, czyli szlachetnych barw świata ludzi doświadczonych życiem :-) Nie każdy lubi  mieć łazienkę centralnie w sypialni i to bez jakichkolwiek przepierzeń czy przesłon między wanną a łóżkiem, ale gospodarzom takie rozwiązanie  akurat zupełnie nie przeszkadza
Z powrotem w świecie bieli, czerni i przeróżnych odcieni szarości, czyli szlachetnych barw świata ludzi doświadczonych życiem :-) Nie każdy lubi mieć łazienkę centralnie w sypialni i to bez jakichkolwiek przepierzeń czy przesłon między wanną a łóżkiem, ale gospodarzom takie rozwiązanie akurat zupełnie nie przeszkadza
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
O lekkie przeszklenie – i tym samym minimum intymności – zadbano dopiero w części łazienki,  która zawiera prysznic oraz niewidoczny na tym zdjęciu WC kompakt (po lewej). Wanna, niczym  designerska biała łódka, „płynie” oczywiście po matowej cementowej posadzce
O lekkie przeszklenie – i tym samym minimum intymności – zadbano dopiero w części łazienki, która zawiera prysznic oraz niewidoczny na tym zdjęciu WC kompakt (po lewej). Wanna, niczym designerska biała łódka, „płynie” oczywiście po matowej cementowej posadzce
Tomasz Zakrzewski/ARCHIFOLIO
    Więcej o:

Skomentuj:

Szary dom w kolorach