Nauczyciel Mróz
Kupiliśmy działkę pod miastem z domem letniskowym i postanowiliśmy go przystosować do całorocznego używania. Nie starczyło nam jednak czasu na ocieplenie ścian. Pierwsza zima nauczyła nas przezorności na przyszłość.
Mieliśmy z Jerzym tak dość bloku na warszawskich Kabatach, że chcieliśmy koniecznie zamieszkać na wsi. Pragnienie opuszczenia miasta skonkretyzowało się po wizycie u kuzynów, którzy mieszkają w Kanadzie, 35 km od Ottawy. To na ich przykładzie przekonaliśmy się, że taka odległość od miasta ma wiele zalet. Można się cieszyć spokojem wsi, a z doskoku - zdobyczami miasta. Postanowiliśmy kupić możliwie dużą i koniecznie zadrzewioną działkę z malutkim, wyposażonym we wszystkie media domem, który da się zaadaptować na całoroczny. Szczególnie istotny był dla nas dostęp do sieci telefonicznej (i internetowej), ponieważ oboje pracujemy w domu. Mały domek miał nam dawać schronienie do czasu wybudowania obok budynku w pełni dopasowanego do naszych potrzeb. Mieliśmy szczęście, bo szybko znaleźliśmy odpowiednią działkę z domkiem z lat 80., który można było zaadaptować na całoroczny.
Pomysły na oszczędności
Pierwszy niezbędny remont domu przeprowadziliśmy, mieszkając jeszcze w mieście. Po zdjęciu sufitu z desek znad pokoju dziennego ociepliliśmy stropodach warstwą wełny mineralnej (15 cm) i tak samo - drewniane stropy nad resztą pomieszczeń. Pod podłogami ułożyliśmy warstwę wełny mineralnej (15 cm). Wymieniliśmy okna na nowe, drewniane, ze współczynnikiem U = 1,1. Ponieważ planowaliśmy budowę drugiego domu, nie zmieniliśmy układu wnętrz, tylko w centralnym miejscu budynku wybudowaliśmy kominek z żeliwnym wkładem i z rurami rozprowadzającymi ciepło, bo dotychczas domek nie miał ogrzewania. Aby lepiej rozprowadzać ciepło z kominka, zamontowaliśmy współpracującą z nim elektryczną turbinę. Umieściliśmy ją na strychu, dzięki czemu nie słyszeliśmy jej pracy. Dla uzupełnienia ogrzewania kominkowego, w kuchni, łazience i przedpokoju zamontowaliśmy elektryczne ogrzewanie podłogowe. Niestety, nie zdążyliśmy przed zimą zająć się ociepleniem ścian i z konieczności zdecydowaliśmy się odłożyć prace termoizolacyjne do następnego sezonu. Jak może wyglądać życie w nieocieplonym domu, przekonaliśmy się, niestety, bardzo szybko. Nie zamarzliśmy dzięki zainstalowanym przez nas systemom grzewczym, ale temperatura w domu była daleka od tej, której oczekiwaliśmy. Do dziś z uśmiechem wspominamy tę historię jako życiową przestrogę. Na szczęście przed kolejną zimą udało się nam już ocieplić nasze jednowarstwowe mury grubą warstwą styropianu. Z czasem tak się przyzwyczailiśmy do życia w naszym zmodernizowanym domu, że postanowiliśmy zrezygnować z budowania drugiego - tym bardziej, że w "stary" zainwestowaliśmy już sporo gotówki. Zdecydowaliśmy się nawet na jego rozbudowę o dodatkowy pokój.
Pieniądze nie takie straszne
Planowaną wymianę starego poszycia dachu zamierzamy wykorzystać do położenia jeszcze grubszej warstwy ocieplenia, ponieważ 15 cm wełny mineralnej to trochę mało. Choć nadal zamierzamy ogrzewać budynek kominkiem, w zeszłym roku założyliśmy gazowe centralne ogrzewanie. Zainwestowaliśmy w wysokiej jakości piec c.o. z automatycznym sterownikiem, jak również zamontowaliśmy przy każdym grzejniku cyfrowe programowalne termoregulatory, co daje możliwość lepszego gospodarowania ciepłem. Decyzja o założeniu c.o. zapadła po dobudowaniu nowego pokoju i w obliczu dalszych planów rozbudowy domu. Z ogrzewania gazowego korzystamy szczególnie przy silniejszych mrozach i podczas wyjazdów na narty. Głównym źródłem ciepła na co dzień jest kominek z rozprowadzeniem ciepłego powietrza. Zadbaliśmy o jak najniższe zużycie prądu. Aby elektryczne ogrzewanie podłóg nie generowało dużych kosztów, zamontowaliśmy automatyczny sterownik, który włącza ogrzewanie podłogowe w nocy i wtedy, gdy ciepła podłoga nie jest potrzebna. Wszystkie żarówki w domu są energooszczędne, a na zewnątrz budynku zainstalowaliśmy żarówki zmierzchowe. Zakupiliśmy energooszczędne urządzenia AGD, ale szczególnie sprawdza się bateria prysznicowa z termostatem - dzięki niej woda ma ustawioną przez nas temperaturę i nie boimy się, że nasza mała Hania się poparzy. Oszczędzamy przy podlewaniu wielkiego ogrodu, wykorzystując studnię zrobioną przez poprzednich właścicieli. Na potrzeby gotowania i gospodarstwa domowego używamy wodę z wodociągu. Żałujemy zaś, że ze względu na wysoki poziom wód gruntowych, nie możemy zainstalować zmniejszającej koszty ekologicznej oczyszczalni ścieków. Szambo musimy opróżniać co 3-4 tygodnie, co jest kosztowne i uciążliwe. Z utęsknieniem czekamy więc na skanalizowanie naszej miejscowości.
- Więcej o: