Dom na 4 ary
Nawet gdy działka budowlana jest niezbyt wielka, a miejsca do budowy jak na lekarstwo, da się na niej postawić dom spełniający wymagania rodziny w formacie 2+2.
Projekt: MOKAA _architekci, https://mokaa.pl/
Powierzchnia użytkowa domu: 180 m2
Powierzchnia działki: 1800 m2
Mieszkańcy: dwie osoby dorosłe, dwa koty
Znacie Państwo takie rośliny, które jakimś cudem nie tylko wcisną się „kątem” gdzieś w warunkach dalece
niesprzyjających życiu, ale jeszcze rozgoszczą tam i w najlepsze sobie egzystują? Podobne wyzwania lubią architekci, bo gdy nie ma jak lub gdzie wznieść na działce domu, oni podwijają rękawy i pytają się, gdzie zrobić główne wejście.
W przypadku działki państwa Anny i Piotra można odnieść wrażenie, że miejsca było dość. Budynek co prawda sprawia wrażenie jakby nieco przyklejonego do strefy drogi dojazdowej, ale nie wyczuwa się dramatycznej walki o przetrwanie. A jednak łatwo nie było. – Działka jest o tyle skomplikowana, że tylko jej 4 ary miały przeznaczenie budowlane – tłumaczy właścicielka.
– Dla pozostałego terenu obowiązywał zakaz zabudowy. Trzeba więc było umiejętnie „wkleić się” ze wszystkimi niezbędnymi funkcjami mieszkalnymi w istniejące ograniczenia, tak by spełnić potrzeby inwestorów, czyli własne, prywatne.
Wiedzieć, czego się chce
Państwo Anna i Piotr są parą myślącą przyszłościowo, a w każdym razie biorącą pod uwagę różne życiowe możliwości.
Kiedy więc zaczęli na serio myśleć o wzniesieniu dla siebie domu, od razu postanowili, że musi to być budynek docelowo dla czterech osób, a w dodatku uwzględniający jeszcze zwierzynę łowną, czyli dwa koty. Ponieważ zawodowo są na stałe zakotwiczeni w Krakowie, gdzie mieści się główna siedziba ich pracowni MOKAA _architekci, nie ulegało wątpliwości, że chcieliby bazę prywatną zlokalizować właśnie w tym mieście, a w każdym razie w jak najbliższym sąsiedztwie. Dlatego szukając działki, rozglądali się za tego typu lokalizacją, oczywiście bezpiecznie odizolowaną od zgiełku aglomeracji, z niezbędnym oddechem zieleni.
Posesja, która wpadła im w oko, spełniała w zasadzie wszystkie te warunki. Nie szokowała może wielkością, ale za to ładnie komponowała się z okazałym drzewostanem, który znajdował się w jej głębi. Bo często bywa tak, iż działka zachwyca nas właśnie tą częścią, na której nijak nie da się niczego postawić.
3 sposoby na udaną budowę
- Cel - Konkretne założenia sprecyzowane potrzeby plus interesująca parcela to elementy mające duży wpływ na rozpoczęcie
inwestycji, jaką jest budowa domu. - Projekt - Spójna koncepcja architektoniczna i maksymalne wykorzystanie dostępnej przestrzeni to solidne fundamenty pod budowę przyszłego domu.
- Determinacja - Konsekwentna realizacja wyznaczonego celu i określonych założeń pozwalają na to, aby marzenia o własnym domu szybko zamieniły się w rzeczywistość.
– Podstawowymi zaletami tej lokalizacji były zaledwie piętnastominutowy dojazd do centrum Krakowa i ów istniejący starodrzew – wyliczają właściciele. – To zadecydowało o zakupie tej właśnie nieruchomości. Miks praktyczności i piękna jako przepis na dobry wybór miejsca na dom? Czemu nie?
Skrojony na miarę
Ponieważ dla tego terenu nie obowiązywał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, więc aby uzyskać pozwolenie na budowę, niezbędne było spełnienie wymagań zawartych w warunkach zabudowy i zaagospodarowania terenu, wydanych dla tej konkretnej działki. Określały one m.in. maksymalną powierzchnię zabudowy na 120 m2 i konieczność stworzenia bryły z dachem
dwuspadowym, co mocno zdeterminowało wygląd całego obiektu. Na te narzucone warunki inwestorzy nałożyli własne wyobrażenia odnośnie domu, jakiego pragnęli, w tym chęć umiejętnego wpisania się w nieregularny rzut terenu i możliwie najlepsze wykorzystanie widoku na istniejącą zieleń.
"Bryła budynku wynika bezpośrednio z możliwości zabudowy działki i naszych potrzeb funkcjonalnych" – opowiadają właściciele.
Wykorzystaliśmy to wszystko w pełni, tworząc koncepcję domu o powierzchni użytkowej 180 m2. Zastosowane rozwiązania są tożsame z ideami projektowania stosowanymi w naszym biurze, czyli m.in. z dbałością o dostosowanie projektu bezpośrednio do miejscowych warunków, możliwie najlepsze doświetlenie przestrzeni dziennych, z zachowaniem prywatności w pomieszczeniach strefy nocnej. Wielkoformatowe spieki na elewacji, drewno ocieplające monochromatyczne bryły budynku i otwarcie widokowe głównych pomieszczeń na ogród wyznaczały kierunek, w którym chcieliśmy pójść w tym projekcie.
Patrząc na rzuty, w pierwszej chwili wydaje się, że mamy do czynienia z zupełnie standardowym domem jednorodzinnym. Ot, prostokąt, nieco rozrzeźbiony od frontu i ogrodu. Intrygować może jedynie lekko zarysowany dodatkowy kształt odchodzący
ukośnie od jednego z boków, może taras?
I rzeczywiście, „w realu” to taras, ale nietypowy. Bo powstała raczej wiata tarasowa, zapewniająca bezpieczny głęboki cień osobom obserwującym ogród, z tym że zamieniająca się po drugiej stronie, od ulicy, w półotwarty, również zadaszony garaż. Całość dołączona jest do głównej bryły… a właściwie jakby dwóch niezależnych brył, ustawionych do siebie w kontrze, jedna w poprzek, druga wzdłuż działki. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, podbite przeciwnymi kierunkami ułożenia dwuspadowych dachów.
Pierwsza bryła, ta wzniesiona w poprzek, kojarzyć się może z popularną formą domu-stodoły. Pewnie dlatego, że przypomina od ogrodu obserwowaną z boku stodołę, nakrytą dwoma połaciami dachu. Poddano ją jednak mocnemu liftingowi. Na parterze od ogrodu widzimy więc głębokie wcięcie tarasu, a nad nim efektowną, ażurową przesłonę dużego okna dwóch sypialni górnej kondygnacji. Wygląda to nowocześnie, co podkreślają użyte jak najbardziej współczesne materiały i duże przeszklenia dolnych partii.
Druga część bryły przypomina nieco formę współczesnego miejskiego wąskiego bliźniaka, również z wycięciami przeszkleń na obu piętrach, choć potraktowanych w nieco inny sposób. Obie partie budynku spaja za to długi taras parteru, który stanowi niejako przedłużenie i zewnętrzne odbicie obszernej części wspólnej znajdującej się w środku.
W stalowym objęciu
Ta część wspólna świetnie łączy obie części bryły od wewnątrz. Więcej nawet, cała realizacja stanowi świetny przykład na to, jak łatwo formami architektonicznymi „oszukać” obserwatora czy przypadkowego przechodnia. Dwie bryły, dwa domy? W żadnym razie. Jak najbardziej jeden, zintegrowany funkcjonalnie, sprawnie działający, zaspokajający wszystkie potrzeby mieszkańców. Oczywiście gdy się uważnie wpatrzeć i wsłuchać w projekt oraz w to, jak sprawdza się on w rzeczywistości, podział na dwie części znajduje też pewne uzasadnienie funkcjonalne. Na parterze co prawda raczej umownie, bo linia graniczna jest tam prawie niewidoczna, przebiega bowiem między kuchnią i jadalnią a salonem, czyli w poprzek dużej przestrzeni otwartej części dziennej, pozbawionej konkretnych, formalnych podziałów, ścian itd. Na piętrze obie bryły widać już lepiej, bo każda przeznaczona jest dla nieco innych użytkowników. Ta „stodolana” – dla dzieci lub nocujących gości. Ta „bliźniaczana” zaś to królestwo gospodarzy, z dużą sypialnią i ich osobistą łazienką.
Ciekawym zabiegiem jest oparcie całej budowli o konstrukcję stalową, zdecydowanie częściej stosowaną w obiektach wielkoformatowych niż w realizacjach jednorodzinnych. Wybór tej metody pozwala m.in. w znacznie większym stopniu otworzyć obiekt na otoczenie, zastosować większe przeszklenia i inaczej rozłożyć działające na obiekt siły fizyczne.
– Cały dom wykonano w konstrukcji stalowej, w układzie słupów o średnicach do 16 cm – mówi pani Anna. – Przy wykorzystaniu tego typu rozwiązania ściany przestają być elementami nośnymi.
Widzialnym odbiciem stalowej konstrukcji jest kilka smukłych słupów, widocznych np. w salonie. Ich nieduży przekrój i opasowanie kolorystyczne do wnętrz powoduje jednak, że stanowią dyskretny element, nierzucający się w oczy i nienarzucający swej obecności. Stanowią po prostu część wystroju. Nie przeszkadzają więc w rozchodzeniu się światła, którego dzięki obszernym przeszkleniom sporo w całym domu. Dobrze komponują się też z nastawionym na funkcjonalność wyposażeniem, które mimo swej praktyczności nie ucieka od estetyki, zawsze nowoczesnej. Mamy więc i jakby zawieszone w powietrzu schody na piętro, i trochę korespondującą z nimi ażurową przesłonę między salonem a przedsionkiem. Mamy stojącą obok wypełnioną ceramiką otwartą witrynę. Mamy uciekające od wyraźnego zgeometryzowania przenośne miękkie pufy w części otwartej. Mamy wreszcie sporo ciekawych rozwiązań oświetleniowych, czy to w postaci zwisających z sufitów okrągłych lub obłych grup lamp (np. nad stołem w kuchni albo nad schodami), czy nietypowych opraw zamontowanych na stałe, jak w jednej z łazienek. Ta dbałość o detal nie przytłacza i nie dominuje, jest raczej zwieńczeniem dbałości o funkcjonalność, pojawiająca się wszędzie tam, gdzie można sobie na nią pozwolić. Wszystko w określonym celu.
– Za projekt wnętrz również odpowiada nasza pracownia – mówią właściciele. – Założenia kolorystyczne i materiałowe były tożsame z naszym poprzednim mieszkaniem, czyli tworzą przestrzeń, która sprzyja wypoczynkowi. Na tym nam zależało. Jest tak jak chcieliśmy – naturalnie, dosyć minimalistycznie, ale przytulnie.
Zdaniem właścicieli
Dom jest zamieszkany przez dwie osoby i dwa koty, jednak zaprojektowano go z myślą o przyszłym powiększeniu rodziny. Inwestycja budowlana ruszyła w 2019 r., ale w momencie wybuchu pandemii, w marcu 2020 r., zdecydowaliśmy się wstrzymać prace na około cztery miesiące, stąd całość realizacji trwała w sumie dwa lata. Budowę prowadziliśmy przy współpracy z zaufanymi ekipami wykonawczymi, co skutkowało stosunkowo sprawnym przebiegiem działań. Fakt, że byliśmy jednocześnie architektami i inwestorami, traktujemy jako pewne utrudnienie – dystans emocjonalny względem danego tematu pozwala zawsze na bardziej klarowną oceną sytuacji. W dodatku projekt i nadzór na inwestycją prowadziliśmy niejako „po godzinach", więc był to dla nas bardzo pracowity okres. Tym bardziej cieszy nas osiągnięty efekt finalny, który jest zgodny z naszymi oczekiwaniami. Jak ten projekt ma się do tego, co oferujemy klientom decydującym się na współpracę z naszym biurem architektonicznym przy budowie ich własnych domów jednorodzinnych? Na pewno zastosowaliśmy wiele rozwiązań, które można spotkać w projektach przygotowywanych dla naszych inwestorów – m.in. przeszklone świetliki, konstrukcję stalową całego budynku czy wielkoformatowe
przeszklenia.
Komfortowo i ekologicznie
Praktyczność, której celem nie jest „ordnung”, ale najzwyczajniej w świecie komfort mieszkania, przejawia się także w zastosowanych w domu rozwiązaniach technicznych. Suma summarum wiodą one do jak najwyższej energooszczędności, rozumianej jednak nie jako śrubowanie wskaźników, ale ulżenie kieszeniom i zwiększenie jakości życia.
– Dom jest ogrzewany pompą ciepła typu woda-powietrze, co przy zastosowaniu w całym budynku ogrzewania podłogowego oraz paneli fotowoltaicznych okazuje się bardzo optymalnym rozwiązaniem, również pod względem kosztów utrzymania – tłumaczą inwestorzy.
– Wykorzystanie konstrukcji stalowej umożliwiło zwiększenie warstwy termoizolacji do 30-40 cm, co przy zastosowaniu przeszkleń trzyszybowych zapewnia możliwość utrzymania komfortu termicznego wewnątrz budynku. Zamontowaliśmy system klimatyzacji, jednak dzięki dużym przeszkleniom, które latem w szybki sposób umożliwiają przewietrzenie całego budynku, nie korzystamy z niego zbyt często.
Ciekawe, że przy tak kompleksowym, profesjonalnym i świadomym podejściu do funkcjonowania współczesnego domu jednorodzinnego właściciele nie zdecydowali się na montaż rekuperacji. Jak twierdzą, nie była im potrzebna, choć oczywiście znają zalety tego systemu.
– Zastosowaliśmy wentylację hybrydową opartą na wykorzystaniu napowietrzaczy w ścianach budynku, które wprowadzają do niego świeże powietrze, natomiast wentylacja wyciągowa odbywa się w sposób mechaniczny – tłumaczą.
– Nie zdecydowaliśmy się na rekuperację, ponieważ bardzo często otwieramy okna, więc w naszym przypadku taki system nie miałby po prostu racji bytu. Wsparciem dla budynkowych systemów i rozwiązań technicznych jest automatyka, ale zastosowana w sposób nader umiarkowany. – Zastosowaliśmy tylko kilka rozwiązań automatycznych skupionych wokół zarządzania energią dotyczącą ogrzewania domu, zdalny podgląd dotyczący produkcji prądu przez panele fotowoltaiczne, a w ogrodzie wygodny, automatyczny system nawadniania – wyliczają gospodarze.
Comiesięczny i roczny bilans finansowy wszystkich tych działań jak najbardziej zadowala panią Annę i pana Piotra. Rachunki za utrzymanie całego budynku są niewiele wyższe od tych, które musieli opłacać, gdy mieszkali w 80-metrowym lokalu w centrum Krakowa. W te rozliczenia dobrze wpisuje się też instalacja paneli fotowoltaicznych.
– Planowaliśmy ją od samego początku – mówią właściciele. – Przy ogrzewaniu na prąd to rozsądne rozwiązanie, które już po pierwszym roku użytkowania sprawdza się i daje wymierne korzyści.
Zew natury
Gdy w dyskusji o wyborze działki wybija się i powraca argument istniejącego na niej starodrzewu, można się spodziewać, że temat „natura” będzie się nieustannie przewijał jako lejtmotyw całej realizacji. I rzeczywiście. A nawet więcej.
– Ogród był dla nas najważniejszy od początku tej realizacji – przyznaje wręcz pani Anna. – Staraliśmy się możliwie jak najmniej ingerować w jego pierwotną strukturę. Nasadzenia, które dodaliśmy od siebie, wtapiają się w istniejąca zieleń i nie jest wyczuwalna bezpośrednia granica pomiędzy nowymi roślinami, a tymi, które tu zastaliśmy. Wprowadziliśmy jedynie kilka ścieżek dla ułatwienia komunikacji i zbudowaliśmy przestrzenie do wspólnych posiłków czy do odpoczynku. Rzeczywiście, dom otacza od ogrodu enklawa zieleni przypominająca miejscami dzikie leśne ostępy, choć znajdująca się w sąsiedztwie i od drogi dojazdowej zabudowa jednorodzinna raczej uspokaja, że nie grożą nam przygody Czerwonego Kapturka. Znalazło się też i miejsce na dobrze przystrzyżoną trawę, po której poprowadzono ścieżki np. do altanki pod chmurką, przygotowanej do roli letniej jadalni czy miejsca spotkań z przyjaciółmi i rodziną. Wokół domu stworzono też malownicze i zadbane sekwencje wysypane jasnym kamieniem z punktowymi, symetrycznymi nasadzeniami. Udanie podkreślają strefę wejścia do budynku i wyjścia do ogrodu, zdradzając, że nad tym terenem czuwa jednak niewidzialna ręka ogrodnika.
– Ta inwestycja łączy w sobie wszystkie zalety domu, czyli: duży ogród, prywatność, starodrzew i możliwość stworzenia w pełni spersonalizowanej przestrzeni wraz z zaletami życia w mieście, czyli bliskości infrastruktury, dobrą komunikacją, no i gastronomicznymi dostawami z naszych ulubionych sieci – wyliczają właściciele. Wiadomo przecież... Przez żołądek do serca…
Zobaczcie poniżej film z realizacji prawdziwego azylu w mieście. Nowoczesny DOM MARZEŃ z pokryciem dachowym z blachy na rąbek stojący Ruukki Classic o minimalistycznym stylu, z przeszkloną fasadą dzięki której dom otwiera się na piękny ogród. >>>
- Więcej o: