Ogród różany w sąsiedztwie Puszczy Kampinoskiej
Pojawiliśmy się w Wyględach przed 22 laty. W 1997 r. kupiliśmy tu ziemię i osiedliliśmy się w otoczeniu prastarej Puszczy Kampinoskiej, jedynego tak dużego terenu naturalnej zieleni w pobliżu ogromnego miasta, jakim jest Warszawa.
Artykuł pochodzi z Biuletynu „Róże” wydawanego przez Polskie Towarzystwo Różane
Jak pojawił się pomysł na ogród różany?
Nasze życie w Wyględach zaczęło się od budowy domu i warsztatu samochodowego męża oraz założenia mojej szkółki roślin ozdobnych. Później w szkółce miejsce drzewek na sprzedaż zaczęły powoli, powolutku zajmować rośliny, których nie miałam zamiaru w ogóle sprzedawać, a które stały się zalążkiem kolekcji róż i ogrodu jako takiego. Jestem z nich bardzo dumna i do każdego okazu mam ogromny sentyment, bo wszystko, co u nas rośnie, zostało posadzone naszymi własnymi rękami. Wciąż mam przed oczyma puste pole, które kupiliśmy, a potem maleńkie roślinki, które sadziliśmy. Dziś najstarsze z nich, 22-letnie okazy, są niemal jak nasze dzieci, które wraz z nimi wzrastały i zmieniały się. Cieszy mnie też świadomość, że na sąsiedzkich działkach i na wielu innych posesjach w naszej gminie wciąż rosną rośliny z mojej szkółki, to taka pamiątka po tym co już nie istnieje a było stworzone z wielkim trudem i z pasji oraz miłości do roślin.
Wąska działka
Mankamentem naszej działki jest jej szerokość: tylko 20 m, z czego 5 m musieliśmy przeznaczyć na wewnętrzną drogę. Za to imponująca jest długość, bo ok. 500 m. Dlatego tak bardzo potrzebna była droga, która by połączyła krańce terenu, bo to prawie pół hektara do obrobienia! Droga ta pokryta jest prawie bezobsługową murawą z mnóstwem cennych roślin, jak koniczyna biała, rdest ptasi, babka okrągłolistna.
Ogród różany podział obowiązkow
Ogród jest naszą wspólną zasługą – moją i męża Jurka. Każde z nas ma swój zakres obowiązków. Do mnie należy dobór roślin, zdobywanie, finansowanie zdobyczy, pilnowanie właściwego oznakowania roślin, utrwalanie każdego sezonu na zdjęciach, no i przede wszystkim codzienna obsługa. Zadaniem Jurka są wszystkie ciężkie prace, takie jak koszenie drogi, przekopywanie, konserwacja wszelkich urządzeń, konstruowanie podpór pod pnącza różane, cięcie drzew.
Ogród różany kolekcyjny
Nasz ogród jest ogrodem kolekcyjnym, w którym można wyodrębnić parę zbiorów roślinnych. Z roślin drzewiastych mogę pochwalić się bogatym zbiorem:
- bzów lilaków (ponad 50),
- tzw. wiśni japońskich (25 odmian i gatunków),
- jabłoni ozdobnych i historycznych odmian drzew owocowych.
Zgromadziłam również sporo bylin:
- liliowców,
- irysów amerykańskich i syberyjskich,
- piwonii.
Najliczniejszą (1200 taksonów) i najbardziej różnorodną jest kolekcja krzewów z rodzaju Rosa. Oprócz gatunków botanicznych i mieszańców międzygatunkowych zbiór ten reprezentują też róże ze wszystkich grup, zarówno historycznych, jak i współczesnych.
Rośliny drzewiaste:
- duże czereśnie jadalne,
- ozdobne wiśnie i jabłonie posadziłam tak, aby stanowiły szkielet ogrodu i były podporą dla różanych pnączy i powojników ze wszystkich grup.
Róże zebrałam i posadziłam według grup, do których należą, dla zobrazowania historii hodowli.
Byliny – kolekcyjne i spoza kolekcji – stanowią najniższe piętro.
Mimo wszystkich wymogów, które musi spełniać kolekcja, starałam się posadzić rośliny w miarę harmonijnie, plastycznie i jednocześnie tak, aby stworzyć wrażenie naturalności – to było pierwsze kryterium, jakim się kierowałam przy urządzaniu ogrodu.
Ogród bezobsługowy
Drugim kryterium była i nadal jest możliwie jak największa bezobsługowość całego założenia. Jest to bardzo ważne przy powierzchni prawie pół hektara i dwóch parach rąk obrabiających cały areał tylko dorywczo. Stąd w ogrodzie dużo rozwiązań łączących naturalność i bezobsługowość. Na przykład rabaty są grubo ściółkowane różnorodnymi materiałami organicznymi (słomą, słomiastym gnojem końskim i bydlęcym, zrębkami drzewnymi, liśćmi). Dodatkowo rabaty obsadzam roślinami zadarniającymi (fiołki, bodziszki, wczesne cebulowe różnych gatunków i odmian), aby stworzyć jak najlepsze warunki dla korzeni roślin i licznych mikroorganizmów glebowych bądź innych stworzeń.
Wąskie ścieżki
Ścieżki niestety są wąskie i to jest duży minus. Mając jednak do wyboru szersze ścieżki i mniej roślin albo węższe ścieżki i więcej roślin, zawsze wybiorę to drugie rozwiązanie, dlatego jest u nas wąsko i ciasno. Dróżki ogrodowe pokryłam włókniną szkółkarską i w ten sposób unikam pielenia czy koszenia, które przy tej ciasnocie było udręką i powodowało straty w roślinach i etykietach.
Żywopłoty
Muszę jeszcze wspomnieć o osłonięciu ogrodu żywopłotem tujowym od zachodu i strefą nasadzenia mieszanego liściasto-iglastego od wschodu. Dzięki częściowo zimozielonym roślinnym osłonom ogród zyskał ochronę przed zimnymi wiatrami i przymrozkami, a żywopłot stał się miejscem gniazdowania, spiżarnią dla wielu ptasich sojuszników. Tu natura może swobodnie się rozwijać – tutaj nie pielę i pozostawiam resztki roślinne, w tym chrust jako siedlisko dla owadów, gadów i jeży. Tutaj też mogą swobodnie opadać liście, których się nie rusza; liście grabię tylko ze ścieżek i to na rabaty, wiosną nie ma już po nich śladu.
Ogród naturalny
Po wielu latach nasz ogród stał się w pełni naturalny. Dochodziliśmy do tego rok po roku, zmieniliśmy naszą mentalność i spojrzenie na ogród, uczyliśmy się na własnych błędach, podpatrywaliśmy cudze ogrody w czasie wojaży i dużo czytaliśmy na temat ekologii w ogrodach. Kiedy zdobyliśmy tę wiedzę i doświadczenie, wtedy wszystko stało się prostsze. Na przykład polubiliśmy mszyce, bo wiemy, że są częścią ekosystemu. Bez mszyc nie ma złotooków, biedronek, ptaków. Nie będę udawać, że można polubić zwiota, kwieciaka malinowca czy bruzdownicę. Mam z nimi największy problem. Są to owady związane z najwcześniejszymi różami, gdyż część ich cyklu rozwojowego przebiega właśnie wtedy, kiedy kwitną te najwcześniejsze, np. róże gęstokolczaste czy historyczne. Tych owadów nie lubię szczególnie, bo nie tylko, że oszpecają róże, ale przede wszystkim pozbawiają nas ich kwiatów. Ale mimo to nie walczę z nimi, bo uważam, że to jest walka z wiatrakami. Trzeba powiedzieć sobie jasno: ten problem pojawia się co roku. Zamiast truć siebie i wszystko wokół, wolę cieszyć się tym, co mam w ogrodzie. Uważam, że dobrze jest myśleć pozytywnie, że lepiej nie walczyć z tym, czego nie jesteśmy w stanie zmienić. Nie możemy na wszystko wpływać i urządzać przyrody na swoją modłę. Owady przeobrażą się i znikną, a inne stworzenia dzięki nim będą miały co jeść. Duże krzewy róż, nawet jeśli stracą dziesięć pąków, to sto dziesięć zostanie i będzie nas cieszyć…
Uważam, że lepiej pozwolić na obecność w ogrodzie niechcianych owadów i roślin, a siły i własny bezcenny czas poświecić na stworzenie dobrych warunków naszym ulubienicom, bo na to mamy wpływ, a róże odwdzięczą się zdrowiem, bujnym wzrostem oraz kwitnieniem. Będąc silne, obronią się same. Rosnąc w bogatym gatunkowo środowisku, zyskają naturalnych sprzymierzeńców w zachowaniu zdrowia i urody.
Więcej o ogrodzie przeczytacie w 3. Biuletynie „Róże” Polskiego Towarzystwa Różanego
Małgorzata Kralka - ogrodniczka z zawodu i z pasji, członek Polskiego Towarzystwa Różanego, miłośniczka róż, ale także dalii, liliowców i piwonii. Prowadzi bloga, właścicielka jedynej prywatnej Kolekcji Narodowej Róż w Wyględach, strona www.roses-collection.pl
- Więcej o:
Szklarnia, tunel foliowy, inspekt - sposoby na własne warzywa
Ogród dla zabieganych – rośliny na lata
Jak przygotować ogród na suszę oszczędzając wodę?
Rabata w cieniu. Jak obsadzić zacienione rabaty? Jak dobrać do nich odpowiednie rośliny?
Ogród bajkowy, preriowy czy angielski? Poznaj trendy na rok 2024
Deszczowy ogród – nowoczesny ekologiczny trend przydomowej przestrzeni
Zasady oświetlenia współczesnego ogrodu
Rośliny okrywowe czyli 18 roślin okrywowych zamiast trawnika